Rozdział 4

4.8K 185 38
                                    

- Hej wszystko w porządku?
Potrzebujesz pomocy, czy coś? - Zapytałam, ale gdy tylko spojrzałam na właściciela myślałam, że zjadę.

- Jeśli znasz się na motoryzacji to możesz mi... - Przerwał kiedy na mnie spojrzał.

Przez chwilę staliśmy jak tempaki i się na siebie gapiliśmy.

- Śledzisz mnie? - Zapytał mój nowo nabyty kolega mający na głowie kapturek, którego nie miał już na twarzy, dzięki czemu mogłam mu się trochę lepiej przyjrzeć. Choć tym razem jego oczy były zakryte okularami przeciwsłonecznymi.

- Nie, nie śledzę cię, ale ty chyba lubisz mi stać na środku drogi.

- Niby dlaczego? - Zrobił zdziwioną minę. - Bo raz we mnie wtrąbiłaś. Raz to nie znaczy zawsze.

- A wiesz dlaczego na ciebie wpadłam, bo ktoś zastawił mi auto. - Stwierdziłam i pokazałem mu mój samochód.

- A... Przepraszam cię. Auto mi się zepsuło i nw co się stało, a nie znam się na tym. - Wyjaśnił i zrobił bezradną minę.

- Daj zobaczę - zaproponowałam i podeszłam do maszyny.

- Znasz się na tym? - Zapytał i wyczułam zdumienie w jego głosie.

- Tak - odpowiedziałam z dumą. - Mój brat ma warsztat samochodowy i parę lat temu przebywałam tam prawie każdy dzień i trochę się nauczyłam.

Przyjrzałam się uważnie silnikowi.

-Wszystko tu wygląda w porządku. Zapal silnik, proszę.

- Dobrze - posłusznie usiadł za kierownicą i próbował uruchomić silnik.
 
Faktycznie silnik nie chciał zapalić.

Chłopak wychodził się przez otwarte drzwi i zrobił minę zbitego pieska.

- Widzisz, nie działa. Coś musi być nie tak. - Powiedział do mnie.

- Wiesz co, moim zdaniem akumulator ci się rozładował  - stwierdziłam dobitnie.

Chłopak ma na nosie okulary, ale i tak mogę wyczuć, że na jego oczach maluje się niezrozumiałe dla mnie przerażenie.

- Czyli, że mogę się już pożegnać z autkiem? - Zapytał z smutkiem.

Wybuchłam niepochamowanym śmiechem.

- No co? - Zapytał nic nie rozumiejąc, choć również się uśmiechnął.

- Czy tobie kiedykolwiek zdażyło się coś podobnego? Albo czy rozładował ci się kiedyś akumulator? - Zapytałam nie mogąc przestać się śmiać.

- E... Nie. A powinno? 

W tym momencie się załamałam.

W jakim on świecie żyje?

- Wystarczy tylko naładować akumulator i znów będziesz mógł zbierać mandaty na każdej autostradzie.

- Czyli będzie jeździć? - Zapytał z nadzieją.

- Będzie.

- Uff... To dobrze. Teraz jak zamierzasz go podładować?

- Możemy go podłączyć do mojego auta - zaproponowałam.

Połączyliśmy nasze samochody kablami, które zawsze miałam w bagażniku. I zaczęliśmy czekać.

Staliśmy oparci tyłem o maskę jego samochodu i patrzyliśmy przed siebie nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu chłopak przerwał milczenie.

- Chciałbym Ci podziękować za tą pomoc - nie patrząc na mnie wskazał za siebie na swoje auto. - Większość ludzi po prostu miałaby mnie gdzieś. I chyba nawet tak było.

Przypadek Where stories live. Discover now