Rozdział 29

2.8K 109 8
                                    

Od wydarzeń z balu minęło już ponad miesiąc.

Carly miała dwa tygodnie temu swoje dwudzieste urodziny a za tydzień będą święta.

Cały kraj jest pogrążony w żałobie z powodu śmierci mojego ojca.

Stan Carly w ogóle się nie poprawił.

Codziennie do niej jeżdżę i zawsze się zastanawiam czy zostanę ją jeszcze żywą.

Cały personel szpitala jest nią zafascynowany.

Pamiętam jak któregoś dnia siedziałem przy niej i pewna pielęgniarka, która zajmowała się Carly zaczęła mówić do mnie.

- Pracuję tu już prawie 15 lat. Widziałam już dużo wypadków i śmierci, ale kogoś takiego jak ona to jeszcze nigdy nie spotkałam. Wszyscy nie dawali jej nawet trzech dni a ona jest tu już prawie miesiąc. Jeszcze nigdy nie widziałam kogoś ktoby miał tak dużo siły by walczyć. Ta dziewczyna jest niesamowita. Wierzę, że się obudzi.

Słowa pielęgniarki zawsze dawały mi nową nadzieję.

Aktualnie siedzę w gabinecie i wypełniam obowiązki króla.

Dziwnie się siedzi na miejscu, które normalnie zajmował mój tata, ale już dawno pogodzilem się z jego śmiercią.

Jak na razie bycie królem jest trochę ciężkie, ale daję z siebie wszystko.

Pomagają mi też moi doradcy, którymi są moja rodzina i James. Ale o porady pytam się równie Jaspera, który stał się moim osobistym gwardzistą i Alana, który od czasu do czasu też daje mi dobre rady.

Miałem go teraz cały czas pod ręką, ponieważ cała jego rodzina zaczęła mieszkać w pałacu, aby mieć blisko do Carly.

Najstarszy brat dziewczyny, Sam również przyjechał razem z żoną i córką.

Podczas ich pobytu w pałacu zdążyłem ich dobrze poznać.

Jak miałem czas, ale nie aż tyle, żebym mógł pojechać do szpitala to bawiłem się z małą Naomi, która szczerze zaczęła skradać moje serce.

Oczywiście jej ciocia zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu.

Patrząc na nią zastanawiałem się czy ja też będę mieć takie urocze dzieci.

Jako nowy król nie wychylam sie i nie pokazuje specjalnie w mediach.

Ostatni raz wystąpiłem publicznie dwa tygodnie temu w dzień pogrzebu mojego ojca i matki Cosimy, która jak się okazało zginęła zaraz po nim.

Rozmawiałem z Cosimą i powiedziałem jej, że do porodu może zostać w  pałacu razem z swoim ojcem.

Chociaż zrobiła mi świństwo to nie chciałem jej zostawiać.

Mike wyprze się dziecka a ona zostanie sama.

Chociaż nie jestem ojcem to jednak to dziecko to też moja rodzina.

Za chwilę chce jechać do szpitala, więc zacząłem się już powoli zbierać.

Nagle ktoś zapukał energicznie do drzwi.

- Proszę!

Do gabinetu wszedł James.

- Max jest sprawa... - Zaczął na wstępie.

- Pośpiesz się, bo zaraz jadę do szpitala.

- To powiem krótko. - Rzucił na biurko jakieś gazety. - Ludzie chcą wiedzieć na temat ślubu, Cosimy, dziecka i pytają dlaczego cały czas jeździsz do Carly skoro masz tu w pałacu brzemienną narzeczoną. Proponuję abyś w najbliższym czasie wypowiedzi oficjalne przemówienie, aby wszystkim wyjaśnić sytuację.

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz