Rozdział 24

2.8K 113 6
                                    

Na jego twarzy momentalnie pojawia się szeroki uśmiech.

Patrzymy tak na siebie nie zwracając uwagi na wszystko wokół.

Nie ma żadnej imprezy.

Nie ma żadnych kamer.

Nie ma żadnych ludzi.

Jesteśmy tylko MY.

On i ja.

Milian i Carly.

Nagle przerywa nam głośniejszy głos króla.

- A teraz zapraszam mojego syna księcia Maksymiliana.

Oderwaliśmy od siebie wzrok i książę podszedł do mikrofonu.

James szturchnął mnie lekko ramieniem i przesłał pytający wzrok.

Czyli zauważył.

Ja tylko wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się pod nosem.

Spojrzałam przed siebie na organizatorów przyjęcia gdzie wszyscy byli wpatrzeni w Miliana oprócz Cosimy, która patrzyła bezpośrednio na mnie i gdyby w oczach był jakiś laser czy coś to właśnie leżałabym tu trupem.

Uśmiechnęłam się do niej sztucznie, na co ona mocno zacisneła szczękę.

Ona w końcu odwróciła wzrok a ja jej się bardziej przyjrzałam.

Jej ciążowy brzuch był już trochę widoczny.

Na ziemię sprowadził mnie głos księcia.

- Witam wszystkich bardzo serdecznie, w tak bardzo ważnym dniu. Dziś Otworzę moją własną cześć pałacu, w której rozpocznę swoje życie z moją żoną u boku. - W tym momencie jego wzrok na chwilę spoczął na mnie, ale tylko na sekundę.

- Już jutro ma tu odbyć się moje wesele. - Zawiesił na chwilę głos. - To wszystko nie byłoby możliwe bez Pana George'a Evans, który zaprojektował i czuwał nad budową tego miejsca. Chciałbym mu bardzo podziękować, dlatego postanowiłem uhonorować Pana Evans i proponuję mu, aby został moim osobistym architektem.

Na sali wybuchło poruszenie.

Wszyscy łącznie z mną byli zaskoczeni decyzją księcia.

Król patrzył na syna z szeroko otwartymi oczami, zaś królowa tylko się uśmiechnęła.

Spojrzałam na mojego tatę i aż zaczęłam się cichutko śmiać.

Był bardzo zdziwiony, ale wiedziałam, że w głębi duszy cieszy się jak małe dziecko.

Milian podszedł do niego, uścisnąć mu dłoń i rozmawiali minute.

Chłopak wrócił do mikrofonu.

- A teraz odbędzie się uroczyste przecięcie wstęgi.

Wziął nożyczki z poduszki, która podał mu jakiś służący i przeciął wstęgę.

Zaczęliśmy klaskać.

- Teraz zapraszam wszystkich gości na przyjęcie. - Otworzył szeroko drzwi i wszyscy ludzie wokół zaczęli się pchać.

Gdy w końcu i my znaleźliśmy się w środku, zaczęłam podziwiać parace mojego taty.

To miejsce wyglądało przepięknie.

Widać było, że wszystko jest już przygotowane do ślubu.

Miałyśmy pełno różnych pomieszczeń i drzwi, które prowadziły do ogrodu.

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz