Rozdział 14

3.2K 118 11
                                    

POV.MILIAN

Poszedłem za ojcem do jego gabinetu.

Ciekawe co tym razem mi powie.

Weszliśmy do pomieszczenia, On usiadł za biurkiem a ja przed nim.

- A więc synu. Słyszałem, że zerwałeś zaręczyny z Cosimą i powiem Ci szczerze, że mi się to bardzo NIE PODOBWA. Ja biegam jak głupi, żeby znaleźć ci jakąś przyzwoitą żonę a ty co. Zrywasz z Cosimą i zwiazujesz się z córką zwykłego architekta.

- Prosiłem cię o to? Prosiłem cię żebyś mi szukaj żony? Nie, więc nie miej do mnie pretensji! Gdybym chciał znaleźć żonę to poszedłbym do tego czego " rolnik szuka żony " - Krzykłem zdenerwowany.

- Masz wyjść za Cosime. To jedyna dziewczyna, która ma odpowiedni tytuł i jest ciebie godna. A nie tak jak ta wieśniaczka.

- Carly nie jest żadną wieśniaczką.

- Dobra, dobra. Przez cały najbliższy tydzień będziesz pracować z mną i Panem Evans w sprawie twojej części Pałacu. Ostatnio marudziłeś, że nie masz prawa głosu w tej sprawie, więc jutro po śniadaniu przyjdź tutaj.

Pokiwałem głową.

Nie mogę uwierzyć, że mój ojciec pozwolił mi o czymś zdecydować.

- No a teraz masz przeprosić Cosime i na nowo się jej oświadczyć.

- Nie, nie zrobię tego. I nie proś mnie o to nigdy więcej. - Wyszedłem z gabinetu i od razu powendrowałem do swojego pokoju.

Gdy tylko przeszedłem przez próg pokoju skierowałem się pod prysznic.

Nic tak nie odpręża jak zimne krople wody spływające po ciepłym ciele.

Stałem pod nim może z godzinę.

Ubrałem się tylko w bawełniane spodnie od piżamy i położyłem się spać.

Leżałem pod kołdrą przywracając się z jednego boku na drugi nie mogąc ani na chwilę od płynąć w sen.

30 min później usłyszałem jak drzwi do pokoju się otwierają. I poczułem jak ktoś mi wchodzi do łóżka i obejmuje moja klatkę piersiową.

Po rękach mogłem poznać, że to dziewczyna.

Myślałem, że to Cosima i że ojciec po nią posłał.

Odwróciłem się do niej i już chciałem ją wyprosić, kiedy zobaczyłem burze brązowych włosów Carly.
- Co się stało? Czemu przyszłaś? - Spytałem odwracając się do niej.

- Nic. Przepraszam. Po prostu nie umiałam spać. - Patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi ciemnymi oczami. - O co chodziło twojemu tacie?

- Chciał żebym wrócił do Cosimy i przestał się z tobą zadawać.

- I co zrobiłeś?

- Powiedziałem, że cię nie zostawię choćbym miał abdykować.

- Co? - Usiadła. - Serio, wolisz abdykować niż poślubić Cosime.

- Tak. Wolę zrzec się korony i móc spędzać czas w twoim towarzystwie niż poślubić Cosime.

Na jej twarzy wystąpił szeroki uśmiech i wbiła się w moje usta i tak całowaliśmy się przez jakiś czas.

Później obruciłem ją tak że leżała pod mną, a ja wsadziłem jedna z rąk pod jej koszulkę i zacząłem nią jeździć po jej plecach.

Poczułem jak przez jej ciało przechodzi dreszcz.

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz