56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice

Beginne am Anfang
                                    

- Ta, i jeszcze kakao do tego. - Wzruszyłam ramionami. Jego oczy były duże jak... Jak... Opona w traktorze!

- Nie mamy kakała...

- JAK TO KURWA NIE MAM KAKAŁA!? KAKAO TO PRZECIEŻ RZECZY ŚWIĘTA! - Zaczęłam krzyczeć hehe. - RUSZ DUPE I ZAPIERDALAJ DO SKLEPU!!!

- Ale jest... 5:40... Sklepy są jeszcze zamknięte...

- NIE OBCHODZI MNIE TO!!! IDŹ DO CAŁODOBOWEGO!!! TERAZ!!!

- Ale jestem w piżamie... - Zmroziłam go wzrokiem, który by potrafił pożarać duszę niewinnych dzieci. - Już idę...! - Jeknął i ruszył z piskiem kapci w stronę drzwi. A ja końcu mogę chwilę odpocząć od tego pajaca... - Wróciłem! - Spojrzałam na jego i na pudełko kakała. Jaki cudem... Nieważna! Zabrałam to co moje i poszedłam do kuchni, by dokończyć moje dzieło!

***

- Jak ty możesz pić taką gorzką smołe? - Zapytałam niezrozumiejąc tego co się właśnie teraz dzieje.

- Bo lubię.

- Jakże precyzyjna i pełna błyskotliwych argumentów wypowiedź komponująca się ze stylem eleganckiej wypowiedź, nie wspominając już o idealnie kompozycji gestykulacji. - Rzekłam poważnie bez popełnienia żadnego błędu czy zająkniecia.

- C'nie? Ma się te umiejętności, a i wrodzony talent! - Teraz zaczynan się zastanawiać, kto bardziej mówi z sarkazem. Ja czy łun? Oczywiście, że ja!

- Noooom. - Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się sztucznie. Jak Barbie... Albo jak Pani z reklamy pasty do zębów.

- Ahhh... Szykuje się dzień pełen wrażeń... - Westchnął ciężko. Schował się za kubkiem, wyglądał jakby o czymś intensywnie myślał. O NIE ON ZARAZ WYBUCHNIE!

- Noooo... Dla Ciebie. Chociaż... Ty tylko w... Że tak powiem odpowiednim momencie się zmienisz i go pobijesz.

- Taaa.... Pobijesz... - Ledwo go słyszałam. Upijam łyk mojej kawki, którą się skończyła. Patrzyła na niego jakby chciała mu wywiercić dziurę w... Brzuchu, oczach... I...w odbycie!

- Taki był plan. - Zmrużyłam oczy. (😑)

- No TO JA IDĘ POD PRYSZNIC! - Krzyknął i poleeeeeciał...! Chwila... Przecież on się... Nie, kuffa, pomyliło mi się z opowieścią Marco lol!

Jest godzinka dokładnie 6.00 mam dużo czasu, by coś porobić sensownego! Wiem! Spróbuję odrobić lekcje!

***

Poddaję się. Za trudne. Nie. Stop. Wezmę enke, trudno! Schowałam książki do torby.

- Karol pożyczysz mi... - Rzekł Błękitek, ale przerwał, gdy spojrzał na mnie. Zaczął cicho chichotać.

- Cooo? - Zapytałam nie rozumiejąc dlaczego się śmieje.

- Jesteś niebieska. - CO?! ZMIENIAŁAM SIĘ W CANDY'EGO!? O NIE MÓJ NAJWIĘKSZY KOSZMAR SIĘ ZIŚCIŁ! - Na twarzy. Gryzłaś pióro? - Aha.

- Może... - Spojrzałam w lustro. Kuffa... Cały ryj w tuszu. - Błękitek, help me!

- Ehhh.... Poczekaj... - Nie minęła chwila, a wrócił z mokrymi chusteczkami. Zaczął mnie wycierać. Początkowo delikatnie, lecz nagle zmrużył oczy... Chyba nie schodziło. Mocniej mnie wycierał i mocniej. Myślałam, że mi twarz wydrapie! - Gotowe...! Alllllllleeeeeee..... Masz teraz.... Zamiast niebieskiej.... Lekkkoooo czerwoną.... - Ponownie spojrzałam na zwierciadło. To co zobaczyłam przyszło moje wszelkie oczekiwania... Byłam cała czerwona, miejscami fioletowa, ale nie od tuszu. Bolało jak cholera, ale nie dam tego po sobie poznać.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt