15. Spotkanie w sklepie

226 25 10
                                    

-Może tak któryś z was by mi pomógł?! - Byłam trochę zła, bo jest ich tutaj tylu a żaden nie chce mi pomóc wnieść moich walizek.

Ich jest z pięć i są ciężkie dlatego jest mi trochę ciężko. No halo jestem dziewczyną i trochę mi ciężko.

-Poradzisz sobie. Jesteś silną dziewczyną! - krzyknął z podwórka obok Bobby.

-Jeszcze będziecie czegoś chcieli. - powiedziałam bardziej do siebie niż do nich.

-Jade jedziesz czy nie?! - krzyknął Kian.

-Jeśli byście mi pomogli to byłabym gotowa wcześniej! - krzyknęłam do niego.

-Naprawdę musisz mi to robić? Muszę jechać na plan filmowy. - Kian wysiadł ze swojego samochodu i zaczął mi pomagać z walizkami. Wstawił je do domu po czym pociągnął mnie za ramię, zabrał mi klucze. Zamknął dom i dosłownie w sekundę wziął mnie na ręce tylko po to, aby po chwili wrzucić mnie do samochodu.

-No w końcu ile można na ciebie czekać! - Zaśmiał się Jc.

-Zaraz nie wytrzymam z wami jak dobrze, że już dzisiaj śpię w tym domu. - powiedziałam zła.

-Dobra Corey jedź, bo zaraz ja z nią nie wytrzymam. - powiedział Kian.

Corey od razu zaczął jechać.

Najpierw podwozimy go do 'pracy' a my wszyscy jedziemy do IKEA na zakupy do domów. I muszę przyznać, że branie jednego samochodu to zły pomysł, ale ja się tam w to nie wtrącam.

***

IKEA to sklep, w którym jeszcze nigdy nie byłam i muszę przyznać, że ja wcześniej nie miałam życia. Sklep nie dość, że jest wielki można w nim spędzić dosłownie cały dzień i kupić dużo do tego tanich rzeczy. Tutaj znajdę wszystko do domu. No dosłownie wszystko!

Jak tylko wpadłam do tego sklepu porwałam koszyk i po kolei zaczęłam pakować jakieś rzeczy, które mi się podobały. Talerze, szklanki, sztućce, garnki i całą masę rzeczy do kuchni i miałam już pełny koszyk. A to dopiero początek moich zakupów.

Dosłownie dostałam świra.

-Kogo ja tutaj widzę! - Wpadłam na nikogo innego jak Logana. Tego kolesia, u którego była ta impreza i ten sam, w którego łóżku spałam.

-Logan. - Uśmiechnęłam się do niego.

-Siema stary. - Jc, jak i reszta również się z nim przywitała.

-Które z was wykupuje cały sklep? - spytał patrząc do mojego koszyka.

-To chyba ja. - Zaśmiałam się.

-To oznacza, że znalazłaś dom? - Jedne pokiwałam głową szczęśliwa.

Logan cały czas się uśmiechał i coś gadał z chłopakami a ja się wyłączyłam bo znalazłam kaktusy. No dosłownie takie małe i świetne. Jak tutaj nie lubić kaktusów?

No dobra jak ci taki spadnie na nogę to można zacząć wyzywać.

Od razu wpakowałam sobie kilka do koszyka.

-E młoda, nie przeginasz trochę? - Logan podszedł do mnie i poprawił swoją czapkę, którą miał na głowie.

-No spójrz tylko na niego! - Do ręki wzięłam jednego kaktusa.

-Niech ci będzie. - Wziął go i wsadził do swojego koszyka.

-Logan. - Do nas podszedł jakiś niski i to bardzo niski chłopak.

I nie chce być wredna, ale to jest karzeł. Dosłownie, jest niszczy ode mnie a przecież mam metr sześćdziesiąt a sięga mi do szyi. I oczywiście nie uważam, że jest jakiś gorszy.

Crying in the dark|| KnJ||Logan Paul||Where stories live. Discover now