8. Pierwszy przyjaciel

311 25 6
                                    

To, że ta cała Meredith mnie nie lubi to chyba każdy już wie.

Przyjechała znowu do Kiana i za każdym razem jak ten chłopak przeszedł koło mnie to patrzyła na mnie wózkiem zabójcy.

Nigdy nie byłam osobą, która pozwala sobie na takie rzeczy (może dlatego, że nikt nie ważył się dziwnie na mnie spojrzeć więc nie miałam żadnych problemów z ludźmi).

Jednak muszę przyznać, że ta głupia franca już działa mi na nerwy. Nie wiem co takiego jej zrobiłam.

Ja i Kian gadaliśmy ze sobą dosłownie jeden raz a ta chodzi wielce zła na cały świat.

-Masz jakiś problem? - spytałam, gdy tylko przechodziłam korytarzem a ona szła na przeciwko mnie i mnie dosłownie z całej siły popchnęła z bara.

-Tak, ty jesteś moim problemem. - odpowiedziała blondynka.

-Mogę wiedzieć co takiego ci zrobiłam, że mnie nie lubisz? - Jakiś nie będę z tego powodu płakać jednak jestem ciekawa o co tej głupiej idiotice chodzi.

-Masz się odczepić od mojego chłopaka. - Gdy tylko to powiedziała zaczęłam bardzo głośno się śmiać.

Mogę się założyć, że zaraz ktoś przyjdzie z salonu sprawdzić co się dzieje.

-Twój chłopak to ostania osoba, na którą mogłabym tutaj spojrzeć. - Uśmiechnęłam się do niej wredne krzyżując ręce na piersiach.

-A i tak ciągle widzę cię koło niego. - Co? Gadałam z nim raz i to jak jeszcze jej nie było.

-Słuchaj dziewczynko nie chce mi się z tobą gadać. Mam lepsze rzeczy do roboty. - powiedziałam chcąc już odejść.

-Bo się boisz, że zaraz dostaniesz. - Jak tylko to powiedziała ponownie na nią spojrzałam i podeszłam do niej tak blisko, że jeszcze sekunda a byśmy stykały się nosami.

-Radzę ci mi nie grozić, bo nie chcesz zobaczyć mojej gorszej strony. Byłam miła, ale zawsze mogę przestać. - Starałam się brzmieć groźnie, chociaż tak naprawdę w środku cała aż dygotałam ze strachu.

Jeszcze nigdy nie postawiłam się komuś a tym bardziej w ten sposób. Nie mogę od samego początku pokazać, że jestem słaba, bo wtedy każdy będzie mną pomiatał.

-Mam nadzieję, że zrozumiałaś. - Ponownie wrednie się uśmiechnęłam do niej po czym lekko poklepałam ją po głowie jak jakiegoś psa.

Dziewczyna nie odpowiedziała dosłownie nic co oznacza, że chyba nieco się wystraszyła.

Punkt dla mnie!

***
-Słyszałem, że ty i Meredith za sobą nie przepadacie. - Byłam przed domem i Harrison podszedł do mnie.

-To nie moja wina, tylko jej. - Zaśmiał się słysząc to.

-Jak ci się tutaj mieszka? Pomijając ją? - spytał po chwili.

-O dziwo nie jest źle. Wiadomo, wolałabym mieszkać już sama, bo dziwnie się czuję z tyloma facetami pod jednym dachem. - Lekko się zaśmiałam.

Spojrzałam na Harrisona a on cały czas się do mnie dziwnie uśmiechał.

-Cieszę się, że dajesz sobie tutaj radę. - Poprawiłam jedynie włosy, które opadły mi na czoło i dalej patrzyłam się na ulicę przed nami.

Muszę przyznać, że mieszkanie w bloku jest nieco wkurzające. Brakuje mi tej ciszy i spokoju.

-Tęsknisz za domem? - spytał nagle.

-Tęsknię jedynie za Kenną i Kristen. - powiedziałam całkowitą prawdę.

Crying in the dark|| KnJ||Logan Paul||Where stories live. Discover now