3.22

19K 1K 148
                                    

Gwiazdkujcie i komentujcie! <333


- Smakują ci? - pytam synka, który zajada się naleśnikami.

- Mniam! - wykrzykuje.

- To się cieszę - siadam na przeciwko i zaczynam chichotać - masz całą buźkę od Nutelli.

- Ups - szczerzy te swoje małe kły - kiedy tata wróci?

- Przedwczoraj dopiero wyjechał, bardzo długo go nie będzie niestety.

- A gdzie jechał?

- Do Nowego Jorku - odpowiadam.

- A po co? - zadaje kolejne pytanie, jak to dziecko.

- Do pracy.

- A co dzisiaj będziemy robić? 

- Niedługo zawożę cię do przedszkola - mówię.

- Nie chcę jechać mamo - przedłuża ostatni wyraz - mogę zostać w domu? Proszę!

- No dobra - decyduję się po dłuższej chwili.

- Dziękuję! - wstaje z krzesełka, po czym podbiega do mnie. Wtula się w moje nogi co skutkuje tym, że mam teraz całą piżamę od Nutelli - przepraszam - panikuje.

- Nic się nie stało - posyłam mu uśmiech - to co, jedziemy dzisiaj na kulki? - nazywamy tak halę zabaw.

- Tak! - cieszy się.

- To szybko zmykaj i się myj - czochram mu włosy.

Gdy skończyłam smażyć naleśniki, zjadłam kilka z owocami, a następnie zaczęłam się szykować do wyjścia. Ubrałam czarne legginsy z Nike oraz błękitną bluzkę, na nogi założyłam również czarne conversy. Patrickowi przygotowałam dres, żeby było mu wygodnie podczas zabawy. Mój dzisiejszy makijaż to korektor, tusz do rzęs i pomadka ochronna.

Mieszkanie opuszczamy po godzinie dziesiątej, schodzimy do podziemnego parkingu, z którego ruszamy w drogę. W czasie jazdy dzwoni mój narzeczony.

- Hej kochanie - odbieram.

- Hej, jadę właśnie z Patrickiem, jesteś na głośnomówiącym.

- Ok, cześć synku - wita się.

- Tata! - rozwesela się dziecko - kiedy przyjedziesz?

- Dopiero za miesiąc, albo nawet później.

- A miesiąc to długo? - pyta.

- Niestety tak, opiekujesz się mamą?

- Tak - chichocze.

- To dobrze, a jesteś grzeczny?

- Jestem!

- Potwierdzam! - wcinam się w rozmowę chłopaków.

- Gdzie jedziecie? - dopytuje Nate. Spoglądam na Pata, który wystraszył się pytaniem. Puszczam mu oczko.

- Do przedszkola - mówię powstrzymując śmiech.

- Ok, to jedźcie bezpiecznie - podsumowuje - kocham was!

- My ciebie też, pa - rozłączam się.

- Ufff - słyszę jak pięciolatek wzdycha.

Gdy po kilku minutach dojeżdżamy na miejsce przypomina mi się, że mama prosiła mnie o coś ostatnio. Mianowicie, abym przywiozła jej wazon, który już mi się nie podoba, natomiast ona się nim zachwyca. Cały czas trzymam go w bagażniku, w razie gdybym miała okazję jechać do rodzinnego domu.

Biorę Patricka za rękę i kierujemy się do sali zabaw. Po wejściu od razu można dostrzec kilka zjeżdżalni, torów przeszkód oraz basenów, wypełnionych kolorowymi piłeczkami. Chcąc zrobić małemu niespodziankę, rano umówiłam się z Vicky, że też przyjedzie 'na kulki' z moim bratem i chrześniaczką.

- Mamo patrz, wujek i ciocia! - wskazuje palcem na uroczą parę.

- No i jeszcze Mia - dodaję.

- Ale fajnie! - cieszy się dziecko. 

Podczas gdy pokonujemy całą długość sali, by dotrzeć do wspomnianej trójki, wpadam na jakiegoś mężczyznę.

- Phil? - uśmiecham się. [Mąż tej współpracownicy Lii, która zmarła, jeśli ktoś nie pamięta]


Po długim czasie rozdział! Sorki, że wcześniej nie dałam rady <3 

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz