02

117K 4.2K 1.3K
                                    

- Co do... - krzyknęłam po pobudce brata. Kretyn wylał na mnie wodę i myśli, że nic z tym nie zrobię.

Nie ma tak dobrze!

Cody uciekł przede mną do salonu, to ja, jak to ja podniosłam z podłogi miskę i napełniłam lodowatą wodą. Po cichu zeszłam po schodach. Cud, że się nie wywaliłam.

Tak jak przypuszczałam. Cod leży na sofie, oglądając jakąś durną kreskówkę. Ruszyłam w stronę chłopaka jak najciszej, pilnując żebym nie wylała nigdzie wody.

Okej.

Stoję z miską tuż za tym debilem. Odliczam - jeden, dwa...

- Trzy pacanie! - wydarłam się na całą willę przechylając miskę nad głową bruneta. Tylko, gdy zobaczyłam jego minę, myślałam, że padnę ze śmiechu i tak się stało. Jak debilka tarzałam się po podłodze i wyłam - dosłownie.

- Ty mały karakanie! Tylko cię dorwę! - zagroził osiemnastolatek.

Gwałtownie zerwałam się z podłogi i wybiegłam na dwór. Schowałam się przy wężu ogrodowym, który odkręciłam, czekając na brata.

Wojna się nie skończyła braciszku!

Kroki stawały się coraz głośniejsze, więc nie zwlekając wyskoczyłam zza rogu i oblewałam chłopaka lodowatą wodą.

- Wyłącz to! - krzyknął, tyle że nie Cody - długo jeszcze będziesz się tak na mnie patrzeć?

No i się ocknęłam.
Co tam, że przede mną stoi Bóg, a ja jestem mokra jak szczur.

- O mój Boże, j-ja przepraszam! Myślałam, że to Cody! - powiedziałam na jednym wydechu.

- Cody? - zapytał i był tak samo zdziwiony, jak ja.

- No.. mój brat. Myślałam, że jesteś nowym kolegą czy coś.

- Niee, wprowadziłem się obok - wskazał na dom - i chciałem się przywitać.

- Dobrze, to ja już pójdę - zawstydziłam się - pa, jeszcze raz sory! - pobiegłam do domu.

Po przekroczeniu progu - dosłownie - napadłam na szafę z ręcznikami. W łazience załatwiłam wszystko, a po około dwudziestu minutach byłam już sucha. Zeszłam na dół z nadzieją, że Cody nie zaprosił nowego sąsiada do środka. W kuchni poczułam zapach naleśników robionych przez brata.

CODY

- Nie wierzę! - śmiała się na mój widok.

- Wiesz, za to przedstawienie naprawdę ci się należy! - teraz śmiałem się z Lią.

- Czyli widziałeś - zarumieniła się.

- Wszystko - postawiłem jej talerz pod nosem.

Nie chciałem jej tego mówić, ale ten chłopak to Cameron. Jest on moim przyjacielem od piaskownicy. Kilka lat temu musiał wyjechać do Sydney, bo jego rodzice znaleźli lepszą pracę. Dlatego nas zostawił. Nas, czyli mnie i Li, bo traktował ją jak młodszą siostrę. Co innego było jednak w głowie i sercu dziewczyny. Lia była w nim zakochana, a gdy wyjechał było bardzo źle. Wiecie o czym myślę - nastolatka ze złamanym sercem, to jak okres dzień w dzień. Mój przyjaciel nie wiedział o uczuciach Lii. Ja mu też nie mówiłem, bo siostra mnie o to prosiła.
Teraz gdy Cam skończył 18 lat, przeprowadził się do domu na przeciwko. Razem będziemy chodzić do jednej klasy i tej samej szkoły co Lilka.

Czy ja ją nazwałem Lilka?

Cameron i ja postanowiliśmy nic dziewczynie nie mówić, dopóki się nie domyśli, że to ten Cameron Dallas. Nie będzie łatwo, bo chłopak bardzo się zmienił przez te kilka lat.

Lia

Po pysznym śniadaniu powędrowałam do mojego azylu. Położyłam na łóżku, włączyłam muzykę i bez celu wpatrywałam się w sufit. Trochę przypał z tym nowym sąsiadem, no ale nic już nie zrobię. Chyba będę go unikać. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Tak jak myślałam - Vicky.

- Hej, co robisz?

- A co ja mogę robić? Leżę i muzyki słucham, chcesz przyjść?

- Będę za dziesięć minut.

I tak jak mówiła, była po dziesięciu minutach.

- Film? Basen? Co robimy?

- Skarbie, dzisiaj mam inne plany - na twarzy Vicks pojawił się chytry uśmieszek.

O nie.

- Jedziemy do galerii. Co ty na to?

- A mam w ogóle coś do gadania? - przewróciłam oczami.

- Przecież wiesz, że nie - zaczęłyśmy się śmiać.

- Oh, jak ja cię kocham.

--------------
Piszcie jak się podoba!

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz