2.44

32.2K 1.8K 555
                                    

Miłego czytania 💋💋💋💋

*LIA*

Po wygranym meczu drużyny mojego chłopaka jedziemy do bractwa, gdzie odbędzie się impreza.

Spoglądam na bruneta, od razu widać, że jest szczęśliwy. Pewnie bardziej dzięki wygranej, niż moich odwiedzinach, ale cóż.

Jego włosy są w nieładzie, oczy skupione na drodze, a warga seksownie przygryziona. Dłoń Cama spoczywa na moim udzie, kreśląc małe kółeczka.

Chwilę później wybudzam się z transu, bo Dallas oznajmia, że jesteśmy na miejscu. Chłopak każąc mi zaczekać wychodzi z auta, po czym je okrąża i otwiera mi drzwi.

- Dziękuje - uśmiecham się i staję obok Camerona.

- O księżniczkę trzeba dbać - całuje mnie.

Awww

Podczas gdy brunet zajmuje się moją walizką, ja skanuję budynek, w którym mieszka. Nowoczesny.

- Idziemy?

- Tak, tylko...

- Tylko co?

- Boję się trochę reakcji twoich kolegów - wyznaję.

- Oh, daj spokój! Powiedzą słowo, to im jaja urwę!

Zaczynam się śmiać i idziemy do bractwa. Po wejściu do środka przybiega niski, czarnowłosy chłopak.

- Cameron, do imprezy wszystko przygotowane - tłumaczy się.

- No to zajebiście, a teraz złaź mi z drogi - mówi Cam, a ja stoję w osłupieniu.

- Jestem Lia - ignoruję mojego chłopaka i podaję jemu rękę.

- A-anwar.

- Li, daruj sobie. To nasz sługus - brunet wywraca oczami.

- Nie rozumiem - patrzę na niego zdezorientowana - wy go tak cały czas traktujecie?

- Jezu, tak.

- Nie pomyślisz jak on się czuje?

- Proszę cię - jęczy i prowadzi mnie w głąb pomieszczenia. Posyłam Anwarowi przepraszający uśmiech, który odwzajemnia - co ty kurwa odpierdalasz?

- Przepraszam? - patrzę na niego zszokowana.

- Jestem królem tego bractwa, rozumiesz? - krzyczy na mnie - nikt nie będzie mnie pouczał przy kolegach, słyszysz?! Na pewno nie jakaś dziewczyna!

Cóż...pierwszy raz widzę Camerona w takim stanie.
I nie powiem, zabolało. Jakaś dziewczyna? Hmm, dobrze wiedzieć za kogo mnie tak naprawdę uważa. Czy można to wytłumaczyć złością?

- Dobrze, królu - podkreślam ostatnie słowo - szkoda, że od teraz nie masz królowej - popycham go lekko i wychodzę z bractwa, niestety sama, bo nikt nie raczy się za mną iść.

Ugh! Ja głupia oczywiście nie wzięłam walizki. Wylane, nie cofnę się.

Szybko wyjmuję telefon i piszę do Chrisa, oddalając się trochę.

Ja:
Hej xx
Pokłóciłam się z Królem Dallasem, jestem jakieś dwieście metrów na lewo od bractwa, przyjdziesz?

Czekam na odpowiedź pocierając ręce, bo jest chłodno. No w końcu Anglia.

Chris:
Wychodzę.

Powiedziałam sobie w myślach 'uff'. Po chwili chłopak doszedł na miejsce.

- Jestem - przytula mnie.

- Hej - uśmiecham się - mam ochotę na ciepłe kakao.

- No to zabiorę cię do zajebistej kawiarni.

New neighbour, old love 1&2&3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz