51. | Zostaje po lekcjach, Candy się wkurzy

Începe de la început
                                    

- Hmm... - zamyślił się wilkołak. - Teraz oni nie wyglądają jak demony strachu, tylko jak homoseksualizmu. - Zarżał jak koń, a ja cicho zachichotałam. Kurde... Myślałam na samym początku, że to jest kujon! Okulary, koszula w klate! Do tego na początku mnie "poprawił". O lol.

Nagle zadzwonił dzwonek. Wszyscy się zbierali, a ja rozpaczona spojrzałam na plan lekcji, a konkretnie na sale numer... "46-*3579+;'€':_°√÷[{°_¢√$=¶÷$'-%7:747&8&8%35%468854&:-:':-+*':;-;-;-;-;-;-;/;/;/;-----;/*%%€34678a"

- Jak wy ogarniacie te salę!? - Wrzasnęłam w strone Niko.

- Patrzy się tylko na dwie pierwsze cyrfy... Te obok to kod do teleportacji dla wróżek... - Powiedział poważnie idąc w stronę wyjścia. Poszłam za nim.

- Ahaaa, dzięki... Ej... A nie obrazisz się, jeśli będę za Tobą dziś łazić? Bo wiesz... Nie znam terenu i w ogóle... Trochę tak... No...

- Spoko. - Odpowiedział z uśmiechem. - I tak jestem cały czas sam, a fajnie by mieć taką przyjaciółke. - Schował rękę do kieszeni. - Ale więc, że należę do jedno osobowej grupy osób, które robi jaja z nauczycieli... - Powiedział tajemniczo.

- Uuu... - Powiedziałam z podziwem. - A ja mogę należeć do tej jednoosobowej grupy? - Zapytałam z iskrami w oczach.

- Hmm... - Zamyślił się. - Na razie wezmę Cię za staż... - Powiedział zamyślony. - Co jak co, ale nie znam Twoim umiejętności... Zgadzasz się? Mój towarzyszu zbrodni? - Wyciągnął do mnie dłoń.

- Oczywiście! - Uścisnęłam jego dłoń. Pakt został zawarty!

- To świetnie! A teraz czas na matematykę... - Skrzywił się. - Jak to fajnie, że lekcję organizacyjne są tylko na pierwszej lekcji z wychowawcą... - Mruknął. - Musze Ci wszystko wytłumaczyć. Bo tylko ten wampirek jest spoko w tej całej budzie, reszta to nudziarze... Powiem tak. Obserwuj zachowanie nauczycieli przez pierwsze trzy dni. Potem będziesz wiedziała na ile możesz sobie pozwolić. Dodatkowo... - Westchnął. - Większość wierzy w stereotypy na temat jakiegoś "gatunku". - Posmutniał. - Na przykład... Jeśli chodzi o wilkołaki... Myślą, że są bez mózgimy psami, które tarzają się w swoim własnym gównie. - Mocno się skrzywił. - Albo jak coś się złego stanie to obwiniają demony złości czy tam gniewu. Bo wiesz... Karmią się złością i przecież gniew nauczyciela to dla nich rarytas. - Burknął gniewnie.

- Przejebane... - Skomentowałam.

- No... A jeśli mogę zapytać... Czym ty jesteś? Nie wyczuwam od Ciebie żadnej aury... Jakbyś była jakimś homosapiesem. - Stanął przy sali, opierając się o nią plecami.

- Jestem demonem... - Szepnęłam jakbym bała się, że to wyjdzie na jaw. Spojrzał na mnie dziwnie. Jakby się poważnie nad czymś zastanawiał. Później spojrzał mi uważnie w oczy. Ahhaaaa....

- Niby Ci się świecą... Ale czemu na różowo? - Bardzej się zmarszczył przyglądając się uważnie. - Dobra... Nie znam się na demonach! - Wzruszył ramionami. - Nie będę tu znawcę aktorzył!

- A nawet nieźle Ci to wychodziło. - Przyznałam.

- Ta... Oczywiście! - Zaczął gdzieś iść, a ja za nim. Patrzył na mnie, a nie na drodze. - Bo ja jestem wyrafinowanym i profesjonalnym akto... - Nagle przywalił w gaśnice, która wysiadł na ścianie. - Kurwa! Krwiawie!!!

- Dać Ci podpaski? - Zapytałam poważnie.

- No... Chodzmy do łazienki! Popatrzysz mnie tamponami! - Pomogłam mu wstać. Tłum się na nas gapił.

- Chodzmy! Ale obawiam się, że nie zdarze do końca przerwy! Opuścimy matematykę! - Krzyknąłem teatralnie przykładając rękę do czoła.

- Tylko nie matematykę! Mój ulubiony przedmiot! Zaraz będę płakał!

- Ja też będę płakała!

I tak szliśmy zrozpaczeni w stronę kibla. Oczywiście damskiego, bo jakże by innaczej!

- To było piękne! - Skomentował kiedy już byliśmy w ubikacji. Przyznam to było fajne! I jeszcze ta nasza gra aktorska! Delismo!

- Emm... - Nagle weszła do kibla jakiś duch...

- Co? - Zapytał.

- To jest damski... - Skrzywiła się nieznacznie.

- Ona się nie ogoliła! - Powiedziałam szybko. Wilkołak tylko pokiwał głową.

- Jak wyrabiać to nie mnie. - Przewróciła oczami. Poleciła do nas bliżej. - A teraz mówcie, co odpierdalacie?

- Uciekamy przez matematyką... - Powiedzieliśmy razem ze spuszczonymi głowami.

- Hmmm... Tak się składa, że ja uciekam przez fizyką. - Lekko się uśmiechnęła. - Jestem Sarah, miło mi.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum