50. | Akcja w wannie i szkoła c'nie

Начните с самого начала
                                    

- No już... - Wytarł niewidzialną łzę. Zaprzestałam swoich poczynań, a on swoich. - Chciałbym się z Tobą kompać... - Mruknął pod nosem, chyba bardzej do siebie niż do mnie. Pff!

- A ja chciałabym żebyś wyszedł, bo zaraz to się ugotuje. - Powiedziałam patrząc na niego spod byka. Usiadł na przeciwko mnie rozkładając ręce na boki.

- Czemu masz się ugotować? - Zapytał z dziwnym błyskiem w oku.

- Bo nieee Twoja sprawa... - Spojrzałam w bok by unikając jego dziwnego spojrzenia. W końcu nie wytrzymałam i ochlapałam go wodą z mydłem. - Wyjdz zboczeńcu.

- Do SWOJEGO chłopaka "zboczeńcu"!? - Zawył oburzony wycierając twarz.

- Tak? - Odpowiedziałam. - Co jak co, ale znam Cię TYLKO niecałe pięć miesięcy, a para jesteśmy od miesiąca. Nie sądzisz, że to nie idzie za szybko?

- Nie? - Powiedział jakby to było najoczywistrze na świecie. Westchnęłam.

- Skoro tak mówisz... - Przewróciłam oczami. - A teraz wypad, chce się umyć, a jeszcze muszę się przygotować na jutro. Bo jutro jest pierwszy dzień edukacji! C'nie?

- Taaak... - Też przewrócił oczami. - A ja muszę iść do mojej ukochanej pracy... - Westchnął.

- Właśnie! Dlatego ten... On.. Wiesz co! - Zrobiłam ruch rękami na znak, by wyszedł.

- Tak wiem... Ale skoro już tu razem jesteśmy... To może ustalimy transport? - Zapytał po dłuższym zastanowieniu.

- No dobra. Bo nie mamy dwóch samochodów, a na piechotę to trochę za daleko... - Chwile się zamyśliłam.

- Właśnie. Ty z tego co wiem, to masz codziennie na ósmą, ja także. Więc jak to wszystko pogodzić? Ewentualnie możemy wstawać o szóstej, zawioze Cię za siódmą, a ja sam dojadę na ósmą. - Powiedział z dziwnym grymasem na twarzy. Ja też się skrzywiłam, ponieważ nie mam zamiaru wstawać codziennie na szóstą.

- Nieee... Odpada, nie dam rady...

- Ja także... No chyba, że będziesz dojeżdżać rowerem. Wiem, że są takie skróty i ścieżki, które pozwolą Ci dojechać w piętnaście minut. - Uśmiechał się do mnie zadowolony ze swojego planu.

- Naprawdę cudowny pomysł, ale jest jedno ale... - W tym miejscu się zacięłam. Jak by to mu powiedzieć?

- Tak wiem, nie znasz tych skrótów... - Przyznał. - Ale ja Ci je pokaże.

- To też... Lecz jest bardziej poważniejsze "Ale" bo ja... Tak jakby... Nie umiem jeździć na rowerze... - Mruknęłam cicho.

- O... - Powiedział zmieszany. Poczym dodał. - To Cię w takim razie nauczę! A teraz wychodz! - Wstał zabierając ze sobą słuchawkę prysznica. Szybko się spłukał z piany, owinął ręcznikiem i wyszedł. Nie widziałam co on kombinuje. Mam się bać? Szybko się umyłam i zrobiłam to samo co Błękitek z tą różnicą, że chciałam jeszcze chwilę postać w ten łazience. Spojrzałam w lustro. Znów zaczęłam się denerwować jutrzejszym dniem. Warknęłam pod nosem wychodząc z zaparowanej łazienki. Od razu chłód mnie zaatakował.

- Zimno zimno zimno... - Powtarzałam idąc do pokoju. O dziwo nie było tak chłopaka.

I dobrze! Chciałbym się w spokoju ubrać. Założyłam losowe rzeczy z szafy i wysuszyłam włosy. Musiałam zacząć się przygotować do szkoły. Co prawda ty tylko spakować plecach i wybrać strój, ale wole to zrobić teraz. Poza tym muszę jeszcze wybrać moje ulubione długopisy! I znaleźć jakieś zeszyty, bo nie byłam na szkolnym zakupach...

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Место, где живут истории. Откройте их для себя