Rozdział 25

1.5K 100 7
                                    


Stoje jak sparaliżowana i przypatruje się kobiecie i mężczyźnie, których Molton przed chwilą przedstawił mi jako swoich rodziców. Nie jestem w stanie nic powiedzieć, ani nawet ruszyć ręką czy nogą. Czuje się jakby praktycznie wmurowało mnie. Sytuacja, w której właśnie się znajduje jest bardzo niecodzienna. Sama nie wiem co mam o niej myśleć. Nie takiej niespodzianki się spodziewałam, już chyba bardziej byłam przygotowana na to, że zabierze mnie do ciemnego lasu, zabije i zakopie, ale nie, że przedstawi rodzicom.  Nie potrafię zrozumieć jego działania, co tak na prawdę ma na celu, bo na pewno nie jest to takie proste jak się wydaje. Przecież znam go, wiem z jakim człowiekiem mam do czynienia. James pod otoczką szanowanego biznesmena skrywa swoje prawdziwe oblicze, ale to czego dzisiaj jestem świadkiem to musi być kolejna maska, którą zakłada i prezentuje światu. Chyba go nie doceniłam, mężczyzna jest na prawdę wspaniałym aktorem, aż można by się zastanowić jak agencja wpadła na jego trop, skoro tak świetnie we wszystkim udaje. Mógłby dostać za to Oskara.

Cały czas jestem zaszokowana obecną sytuacją, jednak nietaktowne byłoby nie odezwać się ani słowem, zresztą mogłaby wzbudzić niechciane podejrzenia, a na to nie mogę sobie pozwolić. Skupiam się i udaje mi się odzyskać władzę nad swoim ciałem na tyle, żeby słowa mogły popłynąć z moich ust.

- Dzień Dobry, jestem Rosaline Cole - próbuje lekko się uśmiechnąć, ale nie wiem czy dobrze mi to wychodzi.

Rodzice Jamesa spoglądają uważnie na mnie, mam wrażenie, że wręcz próbują przeniknąć mnie wzrokiem, żeby zobaczyć jakim człowiekiem jestem.Zupełnie jakby chcieli mnie zeskanować, odkryć wszystkie tajemnice, których mam tak wiele. Jestem nimi przesiąknięta, mam wrażenie, że z daleka czuć, że jestem szpiegiem, kretem, agentką, kłamcą. Zaczynam czuć lekki strach przed ich spojrzeniem, onieśmiela mnie, a jednocześnie może spowodować, że popełnię błąd, który będzie kosztować nie tylko mnie, ale nas wszystkich. 

- Witaj Rose, bardzo miło mi cię poznać - odzywa się pierwsza matka mężczyzny. Na jej twarzy maluje się uśmiech, a spojrzenie staje się dużo bardziej radosne, zupełnie jakbym przed chwilą miała do czynienia z całkowicie inną osobą. Nagle wydaje się zdecydowanie sympatyczniejsza. - Jestem Clarissa, ale możesz mówić na mnie Clary, a to mój maż Hank - wskazuje na mężczyznę stojącego obok. Jest łudząco podobny do Jamesa, wygląda jak jego starsza kopia. Kobieta wyciąga dłoń w moją stronę, którą lekko ściskam, tak samo robi jej mąż. Para cały czas się uśmiecha, więc mam nadzieję, że wywarłam na nich dobre pierwsze wrażenie. Moja lewa dłoń niezmiennie jest trzymana przez Moltona. Zachowujemy się jak para, którą poniekąd jesteśmy, oczywiście w jego mniemaniu. Czuje się trochę nieswojo, nie wiem czego mam się spodziewać dalej, zaczynam się zastanawiać czy to jest niespodzianka czy może dopiero jej początek. 

Odwracam lekko głowę w stronę Jamesa i uśmiecham się do niego, odpowiada tym samym i przyciąga mnie do siebie bliżej. Jego rodzice przypatrują się temu i widzę radość na ich twarzach. Wyglądają na zadowolonych faktem, że ich syn znalazł sobie kogoś. Nie wiem czy Molton przedstawiał wcześniej im swoje dziewczyny albo lepszym określeniem byłyby kochanki. Wiem, że nie żył w celibacie, przyznał mi się do tego podczas jednego z naszych spotkań, wydawało mi się, że nie był dumny z tego jakie wcześniej życie prowadził, jakby chciał coś w nim zmienić. Ciekawi mnie jednak czy kiedykolwiek pomyślał nad tym, jak krzywdzi ludzi tym co robi, jaką działalność prowadzi w sekrecie. Przecież przyczynia się do niszczenia świata, jak może z tym żyć nie wiem. 

***

Z rodzicami mężczyzny zamieniliśmy jeszcze kilka zdań, musieli nas opuścić gdyż mieli jakieś ważne spotkanie. Dowiedziałam się też, że hotel, w którym przebywamy należy do nich, a oni sami zarządają ich całą siecią. Na pewno było to ciekawe zajęcie, ale wiązało się też z częstymi podróżami. Gdyby ktoś zaproponował mi taką pracę zapewne bym się zgodziła, od zawsze lubiłam podróże, nawet takie weekendowe. Już jako dziecko pasjonowało mnie poznawanie nowych kultur, języków, pewnie dla tego mówię płynnie w kilku językach. Rodzice czasami śmiali się, że jestem poliglotką i w pewnym sensie mieli rację. 

*****

Razem z Jamesem zmierzałam do naszego hotelowego pokoju, chociaż bardziej pasowałaby mu nazwa apartament, w końcu syn właścicieli nie może zatrzymać się byle gdzie. Mężczyzna cały czas trzyma mnie za rękę. Nie musimy martwić się o nasze bagaże, gdyż  zostały już dostarczone do pokoju. 

Po chwili znajdujemy się przed naszym obecnym lokum, Molton wyjmuje kartę i przykłada ją do czytnika, otwiera drzwi i wciąga mnie do środka. Nie mam czasu nawet się rozejrzeć, od razu zostaje przyparta do pobliskiej ściany. James opiera ręce po obu stronach mojej głowy i zatapia swoje usta w moich. Nie jest to jeden z delikatnych pocałunków, całuje mnie zaborczo, jakby chciał pokazać, że jestem tylko jego. Wplatam dłoń w jego włosy i ciągnę delikatnie za końcówki, drugą umieszczam na jego umięśnionym torsie. James zaczyna sunąć dłonią po moim ciele, zatrzymuje się na nodze, którą bierze do góry i oplata lekko na swoim biodrze. Odrywa się od moich ust, więc szybko łapię powietrze. Jego usta zaczynają całować moją szyję, czuje, że lekko ją przygryza, na pewno pozostaną mi po tym malinki. Z moich ust wydobywają się ciche jęki, których nie kontroluje. Jestem zaskoczona, że moje ciało tak reaguje, w głowie zaczyna zaświecać się kontrolka, że powinnam to przerwać, jednak myśl o zadaniu jest silniejsza. Nie mogę wzbudzać wątpliwości w mężczyźnie, zdobyłam jego zaufanie, nie mogę go stracić. Po chwili James odrywa się ode mnie, jego klatka porusza się szybko, na pewno bicie jego serca jest przyśpieszone. Zagryzam lekko wargę i spuszczam lekko wzrok, widzę wyraźne wybrzuszenie w jego spodniach. Nie mam się czemu dziwić, w końcu jest tylko mężczyzną. Zaczynam być świadoma tego co może się tutaj stać, wcześniej przed tym uciekałam. Najpierw zupełnie nie byłam gotowa, miałam zerowe doświadczenie i żywiłam uczucia do Roberta. Teraz, kiedy nie jestem już dziewicą, a sprawa z agentem w pewnym stopniu się rozwiązała nie mam nic do stracenia. Mogę dać ponieść się emocjom, swojemu ciału. Zastanawia mnie tylko, jak to będzie o mnie świadczyć, czy okażę się przez to "łatwa" ? Jestem dorosła, kiedyś zostanę prawdopodobnie agentką i możliwe, że będę musiała robić gorsze rzeczy niż pójście z kimś do łóżka. Wiedziałam na co się pisze, wiem czego ode mnie oczekują, jeśli dzięki temu stanę się bliższa Moltonowi, jestem w stanie to zrobić, obym tylko tego nie żałowała. 

Spoglądam na Jamesa, widzę z jego oczach pożądanie, którego dowód widać w jego spodniach, uśmiecham się lekko, biorę jego rękę w dłoń i ciągnę w stronę sypialni. Podjęłam decyzje, mam nadzieję, że słuszną...


----------------

Cześć

Kolejny długo oczekiwany rozdział, spodziewaliście się takiego rozwoju akcji ? Rozdział niestety jest dużo krótszy niż wcześniejsze, a wynika to z faktu, że niedługo mam maturę i jak wiecie ten czas jest dość ciężki, dlatego nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. 

Zapraszam was jednak na mojego książkowego Snapchata, na którego postaram się wrzucać więcej rzeczy. Dziękuje wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, motywują mnie do dalszej pracy <3 

 Dziękuje wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, motywują mnie do dalszej pracy <3 

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.
Zabójcza Gra  [Zakończone]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang