Rozdział 8

2.8K 155 1
                                    

Nastał nowy dzień. Pierwszy dzień mojej pracy dla FBI, a bardziej szpiegostwa na które sama się zgodziłam. Całą noc nie mogłam spać, cały czas myślałam o swoim zadaniu. Co ja najlepszego zrobiłam ? To pytanie ciagle przewija mi się przez myśli, ale staram się myślec, że podjęłam słuszną decyzje. Postanawiam zrobić sobie jakieś śniadanie i doprowadzić się do nienagannego stanu, bo raczej trudno będzie mi uwieść Moltona z worami pod oczami, rozczochranymi włosami i totalnie bez makijażu. Spędzam w łazience dłuższa chwile, ale jestem zadowolona z efektu, naprawdę dobrze wyglądam, ponieważ nałożyłam dużo więcej korektora i innych kosmetyków niż zazwyczaj. Idę do garderoby i przyglądam się moim ubraniom, muszę założyć coś ładnego, podkreślającego sylwetkę, ale nie przesadnie, mam zdobyć zaufanie James'a a nie zostać panienką na jedną noc. Decyduje się na granatową, dość obcisłą sukienkę przez kolano, do tego szpilki i żarny żakiet. Śniadanie jem na szybko gdyż nie zostało mi zbyt wiele czasu. Chyba znowu pojadę taksówką. Szybko zjeżdżam windą na dół, a tam już widzę agenta specjalnego Warena czekającego na mnie w samochodzie myślałam, że przynajmniej do pracy będę mogła zmierzać sama. Zmierzam w jego kierunku i siadam na miejsce pasażera.
- Myślałam, że do pracy będę jeździć sama ? - pytaj się na wstępie, bez zbędnych grzeczności.
- Cześć, ciebie też miło widzieć - odpowiada Robert.
- Cześć, może odpowiesz na moje pytanie ? - nie wiem skąd u mnie tyle odwagi, żeby naskoczyć tak na niego.
- Nie zawsze będziesz jeździć do pracy ze mną, w większości przypadków będziesz jeździć sama, kiedy już odbierzemy twój nowy samochód.
- Mój nowy samochód ? - pytam. Nie rozumiem o jaki samochód chodzi, przecież jeszcze nie byłam żadnego obejrzeć.
- Dostaniesz od biura nowy samochód, taki prezent na powitanie, ale pojedziemy po niego pózniej, jak na razie musimy się pospieszyć, bo chyba nie chcesz spóźnić się do pracy ?
- Tak, jedzmy już - odpowiadam. Zapowiada się ciężki dzień. W drodzę do firmy mam czas, żeby przyjrzeć się Robertowi. Jak zwykle wyglada on nienagannie, granatowy garnitur, biała koszula, ułożone włosy. Uśmiecham się pod nosem, on tylko spogląda na mnie katem oka, a ja udaje, że coś śmiesznego zobaczyłam w oddali. Rosie skup się na zadaniu. Po chwili jesteśmy już na miejscu, czyli w bocznej uliczce niedaleko wieżowca, wiec zakładam naszyjnik. Robert otwiera laptopa i sprawdza czy jest dobry obraz. Kiedy wszystko jest już sprawdzone wysiadam z samochodu razem z mężczyzna, pewnie chce mi dać ostatnie instrukcje.
- Rosie, pamiętaj o zadaniu, nie zapominaj o nim, nie ważne co ten facet ci obieca czy zaoferuje.
- Dobrze, nie dam się mu omotać - Robert tylko kiwa głowa i podchodzi do mnie bliżej, przybliża się do mnie, czuje wyraźny zapach jego perfum. Schyla się i szepcze mi do ucha '' Powodzenia". Stoję i rumienie się jak burak, więc szybko odwracam się i zmierzam w kierunku wejścia do budynku. Od razu zmierzam do swojego biura, po drodze witając się ze znajomymi. Kiedy wchodzę do pomieszczenia jest już w nim Molton.
- Rosie jak dobrze, że już jesteś, zaraz mamy spotkanie z bardzo ważnymi inwestorami, musisz być na nim razem ze mną, ale najpierw zrób mi kawę - James jest wyraźnie rozkojarzony, to spotkanie musi być naprawdę ważne, może czegoś istotnego się na nim dowiem, ale wątpię, żeby rozmawiali o handlu bronią w biurze przy asystentce.  Bardzo się staram zrobić jak najlepsza kawę i zmierzam razem z nią do biura prezesa. Siedzi on przy biurku i przegląda jakieś dokumenty.
- Kawa, proszę pana - mowię i uśmiecham się szeroko. Molton spogląda na mnie i rownież się uśmiecha, w jego oczach zauważam pewien błysk. - O której zacznie się to spotkanie ? - pytam grzecznie.
- Za pół godziny w sali konferencyjnej, na twoim biurku leżą dokumenty, które zabierzesz na to spotkanie, zderzysz jeszcze je przejrzeć.
- Oczywiście - odpowiadam i wychodzę z pomieszczenia, szybko przeglądam dokumenty i zmierzam na spotkanie, które na pierwszy rzut oka nie wnosi nic istotnego w moje zadanie, gdyż cały czas rozmawiali o nowej fili firmy w Azji. Jednak po chwili zastanowienia zaczynam myślec, że jeśli w tym wszystkim chodzi o handel bronią, to może dzięki nowym filia udaje im się lepiej ją rozprowadzać, nie wiem powiem o tym pózniej Robertowi, ale to tylko moje przypuszczenia. Cały dzień mija spokojnie, staram być się miła dla Moltona, uśmiechać się do niego, wzbudzić w nim zainteresowanie moja osoba, wiem, że nie zrobię tego w jeden dzień, ale muszę cały czas nad tym pracować. Po skończonej pracy wychodzę z biura i zmierzam do uliczki a której czeka na mnie Robert.
- Cześć - mowię jak wsiadam do samochodu.
- Cześć - odpowiada - Jak pierwszy dzień pracy nad zadaniem ?
- Nie wiem, sam oceń, ale wydaje mi się, że to spotkanie z inwestorami jest ważne dla naszej misji.
-Masz racje, nowa filia w Azji, oznacza, że maja duże zamówienia na broń i łatwiej będzie im to wszystko kontrolować na miejscu. Dałem już o tym znać dyrektor Drake, powiedziała, że musisz się temu bardziej przyjrzeć.
- Dobrze, zajmę się tym - odpowiadam. Robert kiwa głowa i mówi, żeby zapięła pasy, bo jedziemy do mojego mieszkania. Droga mija nam w ciszy. Po 30 minutach jestem już pod wieżowcem.
- Mamy jeszcze coś omówić czy mogę już iść ?
- Na dzisiaj to wszystko, do jutra Rosie.
- Do zobaczenia Robert.
Wysiadam i idę do mieszkania. Dzisiejszy dzień minął dobrze, ale zapewne kolejne bedą już dużo trudniejsze. Muszę być na to gotowa

Kolejne dni mijają podobnie, praca, raport, mieszkanie. Jak na razie nie udało mi się wzbudzić zbyt wielkiego zainteresowania Moltona, Robert nie jest z tego powodu zadowolony. Ciagle powtarza, że mam się lepiej postarać, ale ja naprawdę próbuje. Może po prostu potrzeba więcej czasu.

Mija już miesiąc odkąd rozpoczęłam moja misje i nadchodzi długo oczekiwany przełom...

Zabójcza Gra  [Zakończone]Where stories live. Discover now