Rozdział 36

845 16 10
                                    




Powoli otworzyłam oczy, chociaż sprawiało mi to niebywałą trudność. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było spowite mrokiem, więc nie byłam w stanie dostrzec zbyt wiele. Spróbowałam się poruszyć, ale moje ręce i nogi były skrępowane liną. Serce biło mi jak oszalałe. Chciałam krzyczeć, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że moje usta są zaklejone taśmą. Mimo tego próbowałam wydawać z siebie jakieś odgłosy, niestety z marnym skutkiem. Zaczęło dochodzić do mnie to co stało się w posiadłości Jamesa. Nie wiedziałam czy miał on coś z tym wspólnego czy również został porwany tak jak ja. Nic już nie wiedziałam po tym co zobaczyłam przed uśpieniem. Zburzyło to moje wszelkie wyobrażenia.

Nagle usłyszałam jakiś hałas, ktoś się zbliżał. Bałam się, wiedziałam że ktokolwiek to jest raczej nie będzie miał dobrych zamiarów. Odgłosy kroków były coraz wyraźniejsze. Usłyszałam otwarcie drzwi i po chwili zostało zapalone światło. Odruchowo zmrużyłam oczy i przez moment nic nie widziałam. Potem poczułam jak ktoś odrywa taśmę z moich ust.

- Nareszcie się obudziłaś Rose, martwiłem się, że podałem Ci zbyt dużo środka usypiającego - powiedział mężczyzna.

- Ty - wysyczałam z trudem w jego kierunku.

- Chyba się mnie nie spodziewałaś.

- Zdradziłeś nas, zdradziłeś mnie !

- Oj Rosie, jesteś jeszcze bardziej głupia niż sądziłem - mężczyzna zaśmiał się przerażająco - Od początku nie byłem z wami.

- Co ? Jak ? - byłam zaszokowana

- To ja za tym wszystkim stoję - odpowiedział ze stoickim spokojem.

- Przecież to niemożliwe. Pracowaliśmy razem - już nic z tego nie rozumiałam.

- Nadal nic nie rozumiesz. Pozwól więc, że Ci to wytłumaczę - mężczyzna oddalił się, aby przynieść drugie krzesło - Wykorzystałem Cię. Okazałaś się na tyle naiwna i łatwa do manipulacji, że kilka czułych słówek wystarczyło, żebyś się we mnie zakochała. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, bo pojawił się ten idiota Luke i przeciągnął Cię na swoją stronę. Musiałem wtedy obmyślić nowy plan. Wiedziałem, że mu się spodobałaś i będzie w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Doskonale ułatwiło mi to zadanie, bo mogłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbyłbym się zarówno Jamesa i Luka, a Ciebie obarczył winą. Niestety nie przewidziałem tego, że ten drugi nie da się tak łatwo złapać. Wyprzedzę również twoje pytanie, nie wiem gdzie znajduje się twój kochaś. Oczywiście mówię o Luke, chyba że Molton też ma miejsce w twoim serduszku - skrzywiłam się na te słowa - Chyba jednak nie darzysz go takim samym uczuciem jak on Ciebie, więc nie będziesz płakać po tym jak już z nim skończę.

- Jesteś potworem Robert !

- Pochlebiasz mi Rose, ale jak o komplementach już mowa to nie sądziłem, że będziesz w stanie tak go sobie owinąć. James stracił dla Ciebie głowę i bardzo łatwo było nim manipulować.

- W jaki sposób ?

- James chciał zrewolucjonizować świat. Jego projekty były genialne i mogły sprawić, że miałby cały świat u stóp. Wykorzystanie ich w przemyśle zbrojeniowym mogłoby przynieść niebywałe rezultaty. Niestety ten idiota chciał je wykorzystać przy produkcji energii. Moim mocodawcom się to nie spodobało. Musieliśmy się go pozbyć i zdobyć wszystkie jego plany - Robert wstał i nachylił się nade mną - A do tego potrzebny był nam ktoś w środku.

- Wykorzystałeś mnie. Jesteś chory - krzyknęłam i naplułam mu prosto w twarz. Mężczyzna ostentacyjnie przetarł swoją twarz.

- Doigrałaś się - zwinął pięść w dłoń i uderzył mnie z całej w twarz. Pod wpływem uderzenia moja głowa przechyliła się w prawą stronę. Szczęka i policzek paliły mnie pod wpływem bólu. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach - Chciałem Ci wszystko ładnie wytłumaczyć, ale widzę że potrzebujesz dodatkowej zachęty, żeby siedzieć cicho i słuchać.

Robert odszedł kawałek ode mnie i przyłożył dłoń do swojego ucha. Dopiero teraz zauważyłam, że ma w nim słuchawkę. Nie słyszałam wyraźnie co mówi, nadal moje zmysły nie wróciły do idealnego stanu. Dodatkowo organizm skupił się na bólu, który paraliżował moją twarz. Na treningach w Agencji oberwałam kilka razy, ale nigdy nie bolało tak bardzo jak teraz. Warren musiał włożyć w to bardzo dużo siły. Usłyszałam kroki i głosy, które z każdą sekundą się nasilały. Po chwili do pomieszczenia weszło dwóch uzbrojonych mężczyzn ciągnących coś. Dopiero jak zbliżyli się zobaczyłam, że jest to człowiek. Cała jego twarz była zakrwawiona, ubrania miał postrzępione. Oprawcy rzucili go na krzesło, na którym wcześniej siedział Robert. I wtedy zdałam sobie sprawę kim on jest

- James - cicho wychrypiałam - Co wy mu zrobiliście ?

- Molton nie był zbytnio rozmowny, więc musieliśmy go do tego jakoś zmusić. Niestety trzyma się lepiej niż sądziłem, więc pomyślałem, że spróbujemy czegoś nowego - powiedział Robert - Posadźcie do i zwiążcie - wydał polecenie swoim ludziom.

- Czego ode mnie chcesz ?

- Od Ciebie Rose ? Już nic nie chcę, chyba że jesteś w stanie powiedzieć nam gdzie jest Luke ? - Robert spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem, ale nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nawet gdybym wiedziała i tak bym mu nie powiedziała. Milczałam. - Tak właśnie myślałem, więc posłużysz Jamesowi za dodatkową motywację.

- Uważasz, że jak mnie zobaczy to wyśpiewa wam wszystko.

- Nie kochana, nie od razu, ale jak zobaczy jak torturują jego ukochaną to pęknie tak jak wszyscy. Chyba, że nie kocha Cię tak bardzo jak wszyscy uważamy - zaśmiał się i złapał mnie za włosy.

Chciałam mu się wyrwać, ale nie byłam w stanie zbytnio się ruszyć. Teraz wszystko zależało od Moltona. Nie przeszłam szkolenia dotyczącego tortur, więc wiedziałam, że mogę nie wytrzymać zbyt długo. Przeraźliwie się bałam tego co może zrobić Robert i modliłam się, że jakimś cudem ludzie z Agencji mnie odnaleźli

- Ocucić go i zaczynamy zabawę - Robert wydał polecenie swoim ludziom.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że już po mnie.











——————————————————-

Trochę się porobiło. Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy ?

Zabójcza Gra  [Zakończone]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें