Rozdział 29

968 56 6
                                    


Siedziałam z Jamesem w samochodzie, wracaliśmy do Nowego Jorku od kilku minut. Weekend z nim minął zaskakująco szybko, ale także w bardzo przyjemnej atmosferze, nie licząc oczywiście mojego nocnego wyjścia z Robertem, z którego musiałam się tłumaczyć. Cieszyłam się, że udało mi się z tego wybrnąć obronną ręką. Widać jakaś opatrzność nade mną czuwa. Pojawiły się jednak sprzeczne myśli w mojej głowie. Zobaczyłam zupełnie innego Jamesa i nie wiem, który z nich jest prawdziwy. Ciągle wpajane mi jest, że mam do czynienia z niezwykle niebezpiecznym człowiekiem, który nie zawaha się pociągnąć za spust jeśli sytuacja będzie tego wymagać. Przedstawiony został jako potwór rządny pieniędzy i władzy, a ja widzę kochającego, czarującego i miłego mężczyznę, który ma świetny kontakt z rodzicami i wyznał mi miłość. Robert ostrzegał, że to tylko gra i nie powinnam dać się temu zwieść, ale nie wiem czy powinnam stuprocentowo w to wierzyć. Chociaż nie widzę powodów dlaczego agent miały kłamać, nie potrafię tego zaakceptować w całości. Mam wrażenie, że on coś ukrywa, możliwe, że jest to bardzo znaczące dla zadania. Powinnam się dowiedzieć co dokładnie, ale nie za bardzo wiem jak się za to zabrać. Nie mam dostępu do jego telefonu, komputera ani biura, a nie mogę liczyć na to, że sam mi powie. Może powinnam o tym porozmawiać z Lukiem, w końcu to on teraz nadzoruje moją misje. Będę mieć też do tego okazje, gdyż spotykam się z nim w moim mieszkaniu jak tylko znajdę się z powrotem w Nowym Jorku, a później mamy jechać na spotkanie w agencji. Tylko nie za bardzo wiem, co im tam powiem, gdyż nic znaczącego się nie dowiedziałam. Dyrektor Drake na pewno nie będzie zadowolona, ona oczekuje efektów, których jak na razie nie mogę jej dać. Cała organizacja na mnie liczy, a ja nie odkryłam nic znaczącego w ostatnim czasie, zupełnie jakbym stała w miejscu. Zamiast posuwać się do przodu, tkwię niczym przyklejona w jednym. Luke na mnie nie naciska, ale w głębi serca wiem, że chciałby dowiedzieć się czegoś nowego, żeby podjąć odpowiednie kroki. Każdy zaangażowany ma nadzieję na szybkie zakończenie misji, oczywiście zgodnie z planem, który zostanie ustalony. Mam wrażenie, że ich zawodzę, że mogłabym więcej osiągnąć, ale kompletnie nie mam pomysłu jak. 


----------------------

Czas podróży spędziliśmy rozmawiając, nie licząc oczywiście moich rozmyślań. W ten sposób w szybkim tempie znaleźliśmy się koło budynku, w którym mieszkam. James zaparkował swój samochód na podziemnym parkingu, mogłam więc odpiąć swój pas. Kiedy to zrobiłam spojrzałam na mężczyznę, uśmiechał się do mnie lekko. 

- Mam nadzieję Rose, że spędziłaś miło ten weekend w moim towarzystwie - powiedział i uśmiechnął się nieśmiało. W tej chwili zupełnie go nie poznawałam. James i nieśmiałość nie idą razem w parze. 

- Oczywiście, że tak. Powiem Ci więcej, było dużo lepiej niż miło - uśmiechnęłam się szeroko i położyłam swoją dłoń na udzie mężczyzny. 

- W takim razie nawet nie wiesz jak się cieszę i liczę na to, że to powtórzymy kochanie - odpowiedział tym razem już dużo pewniej, w jego oczach zauważyłam radosne iskierki. Położył także swoją dłoń na mojej ściskając ją lekko. 

- Dobrze kotku - przybliżyłam się do Jamesa i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Dużo łatwiej mi przychodziło całowanie niż na początku zadania, kiedy miałam przed tym duże opory. Nawet podczas tego wyjazdu poszłam z nim do łóżka. Póki co nie czuje żalu z tego powodu, ale na pewno, kiedy tylko zakończymy misje pojawi się ze zdwojoną siłą. 

- Kocham Cię - wyszeptał mężczyzna kiedy już oderwaliśmy się od swoich ust. 

- Ja Ciebie też - powiedziałam cichutko. Starałam się wyznać to pewniej, ale nadal nie potrafi mi to porządnie przejść przez usta. Może nie jestem, aż taką dobrą aktorką.

Zabójcza Gra  [Zakończone]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu