Rozdział 7

3K 166 2
                                    

Siedziałam z agentem Warenem w jego biurze. A wcześniej zgodziłam się szpiegować dla FBI własnego szefa, czy ten dzień może być jeszcze bardziej szalony? Pewnie tak, gdyż szczegóły mojego zadania mam omówić właśnie z agentem specjalnym Warenem.
- A więc Rosie, znasz już swoje zadanie i najważniejsze rzeczy, jednak ja wyjaśnię ci całą resztę. Będziemy razem pracować i spędzać dużo czasu razem czy ci się to podoba czy nie - Tak, bardzo mi się to podoba, cały czas po nadzorem FBI, kto by tak nie chciał. Nie podoba mi się to, ale nie mam wyboru, zgodziłam się, muszę ponieść konsekwencje swoich czynów jakie by one nie były.
- Rozumiem. - odpowiadam krótko, agent przypatruje mi się i szuka oznak słabości z mojej strony, pewnie myśli, że zrobię scenę rozpaczy, albo coś w tym stylu.
- Ciesze się, że rozumiesz. Jak już wiesz będziesz miała podsłuch, który masz cały czas nosić w pracy, nie wolno ci go nigdy zdejmować, jeśli nie będziesz tego przestrzegać dostaniesz inny posłuch, który będzie wymagał codziennego kablowanie twojego ciała, a chyba tego nie chcesz, prawda ?
- Tak, rozumiem, będę go cały czas nosić - nie mam ochoty być codziennie dotykaną aby założyć pęk kabli na moim ciele, które używane są w zaawansowanych podsłuchach.
- Poza tym, będziesz zdawać mi codzienne raporty, będę odbierał cię z pracy w tej uliczce, w której się dzisiaj spotkaliśmy i odwoził do mieszkania gdzie będziemy omawiać szczegóły. Podsłuch nie ma zbyt dużego zasięgu więc zawsze będę gdzieś w pobliżu firmy.
- Będę cały czas obserwowana ? - przerywam mu aby zadać dość znaczące pytanie.
- Może nie cały czas, ale przez większość czasu, uwierz to dla twojego bezpieczeństwa. 
- Dobrze, nie podoba mi się to, ale skoro tak musi być - mowię mu wprost co o tym myśle, on tylko kiwa głową, że rozumie.
- Swoje zadanie zaczynasz od jutra, nie wolno ci o nim nikomu powiedzieć, nikomu, to może narazić cała misje i nas wszystkich, a tego na pewno byś nie chciała, jutro też zdasz mi pierwszy raport, dlatego dzisiaj dostaniesz już podsłuch - Waren wstaje i idzie do szafki, w której znajduje się nie duży sejf, wstukuje kod i wyciąga małe pudełeczko. Podaje mi je i mówi :
- Znajduje się w nim naszyjnik z podsłuchem i pendrive z programem szpiegującym, zależy nam żebyś jak najszybciej go zainstalowała. Wiem, że będzie to trudne, ale musisz coś wymyślić. - kiwam głową, że rozumiem jednak wiem, że będzie to bardzo trudne zadanie, praktycznie nie wykonalne, ale muszę coś wymyślić. Spodziewam się, że będzie to najtrudniejsze zadanie, jakie kiedykolwiek wykonywałam, bardzo niebezpieczne. Dobrze, że pan Molton jest przystojny, chyba łatwiej będzie mi to zrobić, chociaż nie wiem jak się za to zabrać, mam praktycznie zerowe doświadczenie. Zabieram pudełeczko i chowam do torebki.
- Czy powinnam wiedzieć coś jeszcze ? - pytam się mężczyzny.
- Chyba nie, ale pamiętaj, że od ciebie zależy powodzenie tej misji, liczmy na ciebie  - jego słowa nie pomagają, tylko powodują jeszcze większy niepokój. Po chwili widzę, że mężczyzna wstaje, więc robię to samo. Otwiera mi drzwi i przepuszcza w nich jak przystało na prawdziwego gentelmana. Zmierzamy w kierunku windy, agent naciska przycisk i po chwili się pojawia. Wchodzimy oprócz nas nie ma w niej nikogo. Mam chwile, aby lepiej przyjrzeć się mężczyźnie. Jest naprawdę bardzo przystojny, chyba nawet bardziej niż Molton, umięśniony, ma idealnie dobrany garnitur. Wydaje mi się, że ma niebieskie oczy, w których można się zanurzyć, perfekcyjnie zarysowana szczęka, włosy ułożone nienagannie. Przez nieuwagę zagryzam wargę, mam taki nawyk już od dawna. On to zauważa, cholera, pewnie zauważył też to, że mu się przyglądam. Agent uśmiecha się do mnie pod nosem, wyraźnie widzi moje zakłopotanie. Postanawiam spuścić wzrok i patrzeć w podłogę, tak jakbym przyglądała się czemuś interesującemu. Po chwili dojeżdżamy i wychodzimy z windy, wtedy podnoszę wzrok i widzę jego usta, takie kształtne idealne do całowania. Wróć, nie wolno ci tak myślec. Podchodzimy do samochodu, agent otwiera mi drzwi, szybko wsiadam, po chwili on zajmuje miejsce za kierownicą i jedziemy. Pewnie zna mój adres, zresztą oni wiedzą o mnie praktycznie wszystko. Za kilka minut dojeżdżamy, przez cała drogę nie zamieniliśmy ani słowa. Mężczyzna parkuje pod moimi wieżowcem. Mam już wysiadać jednak łapie mnie za rękę, żeby mnie zatrzymać.
- Rosie wiem, że jest ci cieżko i oczekuje od ciebie wiele, ale wierzę, że dasz sobie radę, a po za tym jeśli będziemy razem pracować, powinnaś wiedzieć jak mam na imię, jestem Robert - wyciąga prawą rękę, ściskam ją lekko i za sekundę wysiadam z samochodu i zmierzam do wejścia do budynku. Za chwile jestem już w swoim mieszkaniu, zamykam drzwi i osuszam się po nich na ziemie. Siedzę i zaczyna do mnie docierać co zrobiłam i, że nie ma już odwrotu, muszę doprowadzić to do końca, za wszelką cenne.

---------
Witam
Prezentuje kolejny rozdział ? Jak myślicie jak dalej rozwinie się zadnie Rosie ? Dowiecie się tego w kolejnych rozdziałach.

Zabójcza Gra  [Zakończone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant