| 17 |

604 100 35
                                    

a/n: to chyba jeden z najdłuższych rozdziałów i szczerze, poprawiałam go chyba z pięć razy, żeby wyszło jak najmniej żenująco xd ale do rzeczy - jeśli ktoś z jakichś powodów omija opisy smutów, to ostatni akapit i końcówka wcześniejszego jest normalna i radzę przeczytać xD

Taehyung kładł akurat wszystkie zdjęcia w sypialni obrazkami do spodu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Może był trochę dziwny, ale nie chciał, żeby rodzice, Yeonghwan czy babcia z fotografii patrzyli mu prosto w oczy, gdy będzie przeżywał ze swoim chłopakiem chwile uniesienia. „Już, już!" krzyknął, pędząc do przedpokoju.

„Naprawdę jesteś zestresowany, od kiedy to nosisz nieuprasowane koszulki?" wyszczerzył się brunet.
„To dlatego, że i tak planuję ją zaraz zdjąć. Kawy? Herbaty?"
Jungkook podążył za nim w milczeniu do kuchni, cały czas uśmiechając się pod nosem. W przetartych jeansach i turkusowym luźnym swetrze wyglądał jak grzeczny, miły chłopiec z sąsiedztwa, ale Taehyung wiedział, że było to dalekie od prawdy.
„Nie trzeba" - chłopak chwycił go od tyłu w pasie, przyciskając usta do jego karku - „ładnie pachniesz, Tae". Po raz pierwszy... Prawa ręka Jungkooka przesunęła się niżej, przelotnie dotykając jego krocza. Po raz drugi... „Planujesz zdjąć dzisiaj tylko koszulkę?" Po raz trzeci... „Panie aspirancie?" wyszeptał. I sprzedany! Kim Taehyung był słaby i szalał na punkcie Jeona Jungkooka. Brunet obrócił go przodem do siebie, przypierając go swoim ciałem do kamiennego blatu kuchennego.
„Zdejmę co zechcesz," odparł trochę desperacko. Cóż poradzić - miał go w garści, ale było mu z tym nadzwyczaj dobrze. Brunet pocałował go, a Taehyung tym razem nie zaprotestował, gdy ręka chłopaka zaczęła masować go tam przez materiał bawełnianych szarych dresów. Czuł, że spocone dłonie zaczynają mu się ślizgać po blacie, a policzki piec żywym ogniem. Chciał więcej.
„Lubię te spodnie," zamruczał Jungkook. Szczerze mówiąc, nie ubrał ich celowo, ale to prawda – miały swoje zalety. W takiej sytuacji były na pewno wygodniejsze od ciasnych jeansów. „Ale czuję, że bez spodni polubię cię bardziej." Blondyn był całkowicie twardy. Oddychał płytko, obiema rękami opierając się o blat. Jungkook wodził swoim przenikliwym wzrokiem od jego rozchylonych, wilgotnych ust, do erekcji przebijającej się przez ubranie.
„Aż tak cię podniecam?"
„Od samego początku, Jungkook. Odkąd cię zobaczyłem, chciałem żebyś..."
Kąciki ust bruneta uniosły się leciutko, „żebym co?"
„Żebyś mnie przeleciał."
Chłopak zaśmiał się na głos. „Nie poznaję pana, panie Kim. Powinienem wezwać komendanta?"
A więc i to pamiętał? Boże, co za żenada.

Zanim doszli do sypialni, brunet zdążył zdjąć z niego koszulkę i naznaczyć jego szyję mokrymi pocałunkami, na które Taehyung czuł, jak jego kolana miękną. Sam zdjął tylko sweter, a kiedy ręce blondyna w szale zapomnienia chciały zedrzeć i czarną bokserkę, zdecydowanie strącił je z siebie. Być może i innym razem Taehyung byłby zły i żądał wyjaśnień, ale miał teraz zbyt wiele na głowie. Lekko umięśnione ramiona bruneta, aż proszące, by je ścisnąć. Żyły na szyi, pachnącej znajomym zapachem jego ciała. Usta raz za razem atakujące kolejne rejony jego skóry. Może mu wybaczyć tę bokserkę – ach, wszystko mu może teraz wybaczyć.

Jungkook usiadł na brzegu łóżka, opadając na białą pościel.
„Oddaję się w twoje ręce, Tae," zamruczał, rozchylając nogi. Blondyn uklęknął między jego udami i zsunął spodnie z uniesionych bioder, po czym rzucił je w kąt. Od czego powinien zacząć? Musnął ustami wewnętrzną stronę umięśnionych ud, przesuwając się coraz wyżej. Nie miał pojęcia co robi – po prostu wyobraził sobie, co jemu w tamtym momencie sprawiłoby przyjemność. Chyba robił to dobrze, bo Jungkook mruczał cicho, odchylając głowę do tyłu. Mruczał z jego powodu! Czy kiedykolwiek wcześniej doprowadził kogoś do mruczenia? Taehyung przycisnął w końcu wargi do czarnych bokserek, badając drobnymi pocałunkami kształt jego członka. Był przyjemnie ciepły, poczuł wilgoć przesiąkającą przez materiał na jego koniuszku. Mimowolnie zassał się na materiale, a wtedy Jungkook ponownie uniósł biodra, domagając się więcej – zsunął powoli opięte bokserki.
„Och, wow," wydusił blondyn. Nie to, by nigdy nie widział na oczy penisa, ale co innego jego własny, co innego te z ekranu komputera, a co innego to – tak blisko od jego twarzy, nabrzmiały penis jego chłopaka, o którym marzył tyle razy, że do policzenia brakłoby mu nie tylko palców, ale i włosów na głowie. Czuł na sobie badawczy wzrok Jungkooka. Odwzajemnił spojrzenie, a potem wsunął główkę do buzi, przytrzymując podstawę członka ręką. Palce bruneta zaplątały się w jego kosmyki, prowadząc jego głowę w górę i w dół. Poczucie, że Jungkook czuje się dobrze z jego powodu, nakręcało go. Czy to nie tego zawsze chciał? Sprawiać, by ludzie czuli się dobrze. Chciał dawać ludziom przyjemność, a nie ból. Taehyung mruknął przeciągle, wprawiając swoje gardło w delikatne wibracje.
„Dobrze, Tae," wyjęczał brunet, przyciskając jego głowę tak, aż poczuł, że się krztusi. Penis pulsował w jego ustach i gardle. „Robisz to tak dobrze."

Jungkook odciągnął jego głowę do góry. Usiadł na łóżku, wyplątał palce z jego włosów i otarł strużkę śliny spływającą z kącika wciąż rozchylonych ust. Uśmiechnął się pod nosem. Czemu on zawsze musi patrzeć się w ten sposób? Oddałby wiele za chociażby cień jego myśli.

„Nie robiłeś tego wcześniej, co?" odezwał się, pomagając mu wstać. Jeden zdecydowany ruch i dresy wraz z bokserkami zsunęły się aż do kostek, tak że nie zostało mu nic innego, jak wykopać je pod łóżko. Delikatność i subtelność nie były z pewnością drugim imieniem Jungkooka. Nie minęła chwila, a znalazł się na łóżku z szeroko rozłożonymi nogami, dociśniętymi na wysokości brzucha do materaca.
Taehyung nie raz próbował zadowalać się palcami, ale czując w sobie czyjeś inne palce, poruszające się w nieznanym mu tempie, mimowolnie się spinał.
„Przepraszam z góry, jeśli zaboli."
Stłumił krzyk, przyciskając usta do poduszki. Kurwa, bolało. Dlaczego ludzie się na to godzą z własnej woli?
Brunet zacisnął palce na jego biodrach, powoli wsuwając się do końca.
„Jest o-okej," powiedział, trochę zawstydzony swoją uległą pozycją, oczekującym wzrokiem Jungkooka i tą pojedynczą łzą, która teraz spływała mu po policzku. Był za duży, ale mimo tego tak bardzo go chciał. Wtulił twarz w poduszkę, chcąc uciszyć te wszystkie dziwne odgłosy, wychodzące bez kontroli z jego ust, kiedy brunet w końcu zaczął się w nim poruszać.
„Nie zakrywaj się," wysapał Jungkook, wbijając się w niego raz za razem. „Chcę cię słyszeć, Taehyung." Jak mógłby go nie posłuchać, kiedy mówił do niego w taki sposób? Jeśli chciał go słyszeć, to będzie. Odchylił głowę do tyłu.
Wciąż bolało, tym razem jednak jakoś inaczej. Przyjemniej. Chwycił swojego penisa, poruszając dłonią w rytm pchnięć bruneta.
„Kook, tak mi dobrze." Paznokcie jego chłopaka wbijały mu się w uda, ale nawet tego nie czuł. Przyjemność była zbyt wielka i przejmowała nad nim kontrolę. Jedyne co się liczyło, to to cudowne tarcie wewnątrz niego i momenty, kiedy trafiał go w tamto miejsce. "Wiem, mi-, mi też," westchnął Jungkook. Wszystko stało się szybsze, bardziej chaotyczne i intensywne, aż w końcu doszedł, zaciskając się mocno wokół wciąż poruszającego się członka.

Wszystkie orgazmy, jakie przeżył dotychczas pod prysznicem czy przy biurku, były tylko pierwiastkiem tego, co czuł teraz i chyba zaczynał rozumieć Jimina. Z jedną różnicą – Jimin rzadko darzył swoich kochanków głębszym uczuciem.

Jungkook wypuścił z uścisku jego uda i opadł na niego, oddychając ciężko. Blondyn rozprostował powoli ścierpnięte nogi – oplótł nimi bruneta w pasie. Czuł jak ich mokre, lepkie ciała przywierają do siebie. Cisza, która nagle zapanowała, niemal piszczała w do tej pory przepełnionych jękami uszach. Taehyung wytarł strużkę potu ze skroni bruneta, a potem przycisnął jego twarz do swojego ramienia.
„Kocham cię, Jungkook," wyszeptał. Wiedział to już od dawna, ale dopiero teraz czuł, że potrafi powiedzieć to na głos. Był spełniony. Jeszcze bardziej zmęczony, niż wcześniej – to prawda, ale wykrzyczał z siebie cały stres i właśnie tulił do siebie najfajniejszego chłopaka na świecie. Czego chcieć więcej?

Wkrótce Taehyung zasnął, a Jungkook powoli wysunął się z jego objęć. Opuścił stopy na podłogę. Klatka piersiowa blondyna podnosiła się i opadała, a z jego ust wydobywały się ciche pufnięcia. Wyglądał pięknie – tego nie mógł mu odmówić. Pogładził dłonią jego idealnie gładką, bladą klatkę piersiową.
„Szczęściarz z ciebie, co?" powiedział pod nosem. Wcześniej się wstrzymywał, ale nie miał już powodu, aby czekać dłużej. Poznał go lepiej, nawet poszli razem do łóżka, choć na początku tego nie planował. Chyba nadszedł już odpowiedni moment - powinien to dziś zakończyć. Odszukał na podłodze swoje spodnie, wsunął pośpiesznie na nagie pośladki i wyciągnął z nich zapalniczkę. Nacisnął na przycisk. Blondyn wciąż spał spokojnie, wątłe światło nadawało jego włosom miedzianych refleksów. Jungkook przyłożył płomień niebezpiecznie blisko.

FIRE-HATER |vkook|Where stories live. Discover now