| 11 |

589 115 17
                                    

„Poproszę duży bukiet, mogą być róże," Jungkook posłał ekspedientce uśmiech prezentujący wszystkie zęby. Kobieta zarumieniła się, widocznie zaczarowana urokiem bruneta - „w jakim kolorze?"
„Różowe," odparł bez namysłu, szukając portfela w kieszeni.
„Pańska kobieta musi być szczęściarą."
„Z pewnością..." odpowiedział pod nosem i wyszedł z kwiaciarni. Gwangmyeong – jego rodzinne miasto, w którym od wielu lat bywał tylko dwa razy do roku.

„To dla ciebie, mamo," powiedział, kładąc kwiaty przy szklanej gablotce. Uśmiechnięta brunetka, o oczach takich samych jak jego patrzyła na niego z małej fotografii. Czasem za nią tęsknił. Wyobrażał sobie co by było, gdyby mogła go wychować. Gdyby mogła go przytulić, kiedy kończył szkołę, powiedzieć mu, że jest z niego dumna i że całkiem dobrze sobie radzi. Gdyby nie został całkiem sam, bez nikogo, kto go rozumiał.
„Przepraszam, że nie potrafiłem cię ochronić, mamo."

***

Taehyung chyba za bardzo się wszystkim przejmował. Wygrzebał nawet światełka choinkowe z pudła na dnie szafy i przyozdobił nimi całą sypialnię.
„Może to jednak zbyt tandetne, on nie lubi wcale takiego przepychu," mruknął pod nosem. Wieczór filmowy, co też mu przyszło do głowy? Mogli po prostu iść do kina, nie musiałby teraz przeżywać takich dylematów. Ubrał luźne bawełniane spodnie i za dużą szarą koszulkę, która ponętnie zsuwała się co chwilę z ramienia. On też potrafił kusić, a co! Wyszczerzył się sam do siebie i w podskokach udał się do kuchni po przekąski. „Love is in the air ~ everywhere I look around ~" podśpiewywał razem z radiem, nosząc małe miseczki w tą i z powrotem. Nie zauważył nawet kiedy brunet wszedł do jego mieszkania, w milczeniu przysłuchując się jego muzycznym poczynaniom.
„Ładnie śpiewasz."
Taehyung podskoczył wystraszony, wysypując trochę chrupek na blat.
„Nie powinieneś zostawiać otwartych drzwi, kiedyś ktoś cię okradnie."
Blondyn w końcu uporał się z małym bałaganem w kuchni oraz w głowie i przywitał gościa trochę niezręcznym uściskiem, zaciągając się zapachem jego świeżo wypranych ubrań. Miał wrażenie, że to wszystko dzieje się zbyt szybko – jak to możliwe, że spodobał się Jungkookowi? Niby nigdy nie wątpił w swoją urodę, ale jednak mimo wszystko... Jak zawsze za dużo analizował.
„Przygotowałem wszystko, tylko szczerze mówiąc, nie wiem jakie filmy lubisz, więc może ty coś wybierz."
„W sumie wszystko jedno, sam rzadko coś oglądam," odparł, przechadzając się po jego sypialni.

„To mój przyjaciel z dzieciństwa," wyjaśnił blondyn, widząc że Jungkook zdjął z półki jedno ze zdjęć w ramce i przygląda mu się uważnie.
„Tak? Opowiesz mi o nim?"
Wyraźnie zaciekawiony usiadł na brzegu łóżka, wręczając mu fotografię. To nie było do końca to, co Taehyung miał ochotę robić tego wieczoru, skoro jednak Jungkook nalega, to może mu o tym opowiedzieć. Tyle ile mógł. Bez wchodzenia w szczegóły.
„Miał na imię Yeonghwan. Nasi rodzice byli znajomymi, dlatego często spotykaliśmy się przy różnych okazjach – urodziny, grille, te sprawy. Czasem wyjeżdżaliśmy nawet na wspólne wakacje. To zdjęcie zrobiła nam moja mama, jak miałem osiem lat."
„Macie jeszcze kontakt?"
Znowu to przeszywające spojrzenie, od którego robiło mu się nieswojo.
„Nie, od piętnastu lat nie mamy kontaktu."
Jungkook pokiwał wolno głową.
„Nie był chyba dla ciebie aż tak bliski w takim razie, dlaczego więc trzymasz to zdjęcie tutaj?"
„Jest ładne, nie uważasz? Byliśmy całkiem uroczymi dzieciakami, chciałbym wciąż mieć tamtą niewinność," odparł, odkładając zdjęcie na swoje miejsce. Nie chciał z nim rozmawiać o Yeonghwanie, dlatego zanim tamten zdążył zadać kolejne krępujące pytanie, włączył pierwszy lepszy film i rozłożył się na łóżku. Jungkook dołączył do niego, obejmując go ramieniem – film okazał się być dość śmieszną komedią, której nie widział wcześniej. Trochę żałował, że film był dobry. Jungkook zdawał się śledzić to, co dzieje się na ekranie, śmiejąc się z żartów i komentując. On nie mógł w ogóle się skupić – jedyne o czym myślał to to, że ciało Jungkooka styka się z jego własnym, że ich twarze dzieli kilka centymetrów, że włosy bruneta łaskoczą go w kark, a jego nogi są niesamowicie długie, do tego tak cudownie umięśnione. Niech to szlag. Delikatnie nachylił się w stronę bruneta i musnął wargami jego ucho. Jungkook na sekundę wstrzymał oddech, nic jednak poza tym. Musi się bardziej postarać. Przesunął się trochę niżej, tam gdzie szyja łączyła się z wyraźnie zarysowaną szczęką.
Pachniał tak pięknie. Był taki seksowny. Leżał razem z nim w łóżku i niewzruszony oglądał film.
„Co robisz, Tae? Mogę tak do ciebie mówić?"
„Rozpraszam cię," wyszeptał prosto do ucha bruneta.
„Bądź cierpliwy," zamruczał Jungkook, wplatając rękę w jego włosy, „sam chciałeś oglądać."
„Już nie chcę," odparł.
„A czego chcesz?"
W końcu oderwał oczy od ekranu i spojrzał na niego, unosząc figlarnie jeden z kącików ust. Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo cię chcę, to byś uciekł w podskokach, pomyślał Taehyung, siadając okrakiem na jego udach. Serce waliło mu jak szalone, chociaż myślał, że już chociaż po części przywykł do jego obecności.
„Czy ty chcesz mnie uwieść?" palce Jungkooka musnęły jego odsłonięty przez koszulkę obojczyk, „panie aspirancie?"
„Wyższy aspirancie," poprawił Taehyung. Czemu to brzmiało tak seksownie? Jeśli nie przestanie tak do niego mówić, nabawi się jakiegoś dziwnego fetyszu.
„No więc chcesz mnie uwieść czy nie?" nie dawał za wygraną.
„Ja? No co ty..." odpowiedział blondyn, przechylając głowę kokieteryjnie, na co Jungkook zaśmiał się lekko marszcząc nos. Film dalej leciał w tle, ale żaden z nich nie zwracał już na to uwagi.
„Jesteś uroczy," brunet oplótł sobie wokół palca jeden z jego jasnych kosmyków, bawiąc się nim.

Oczy Jungkooka obserwowały go uważnie, kiedy ten wędrował dłońmi po jego koszulce, badając ukryty pod białym materiałem twardy brzuch i klatkę piersiową. Sutki bruneta wyraźnie odznaczały się pod opiętą bawełną, tak że blondyn nie mógł już myśleć o niczym innym jak o tym, jak przyjemnie byłoby móc pieścić je językiem i słyszeć w odpowiedzi jęki Jungkooka, czy chociaż westchnięcia. Niewiele myśląc, chwycił za dół t-shirtu z zamiarem podciągnięcia go do góry, momentalnie poczuł jednak twardy uścisk na obu nadgarstkach. Zanim zdążył zareagować, chłopak przewrócił go na plecy, obejmując jego uda nogami.
„Co, czemu," wydusił zdezorientowany.
„Rób co chcesz, ale koszulka zostaje," odparł bez wyrazu.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, w końcu Jungkook zsunął się z niego bez słowa. Usiadł na brzegu łóżka, zaciskając dłonie na pościeli tak mocno, że jego kłykcie zrobiły się białe. Taehyung czuł, że popełnił błąd, ale nie wiedział jaki – jeśli się nie dowie, może popełnić go znowu. Nie mógł pozwolić sobie na utratę bruneta z powodu jakiejś błahostki.

„Wiem, że nie znamy się zbyt dobrze, ale to nie tak, że jesteśmy sobie obcy" - pokiwał głową w odpowiedzi - „jeśli coś cię trapi, spróbuję zrozumieć."
„Myślę, że dobrze wiesz, że to nieprawda," przeszył go spojrzeniem, „są rzeczy, których inni nie zrozumieją, bo nie są tobą i co więcej, ty wcale nie chcesz się z nimi tym dzielić."
W głowie Taehyunga pojawiły się obrazy z przeszłości.
„Tak długo jak trzymasz niektóre rzeczy w sobie, masz nad nimi kontrolę. Wypowiedziane słowa zaczynają żyć własnym życiem i przestają do ciebie należeć, tak samo jak wydarzenia, które za nimi stoją."
Brunet w końcu nieco się rozluźnił - usiadł po turecku na łóżku, pozwalając Taehyungowi oprzeć głowę o jego nogi.
„Dlatego wolę malować. Obrazy mogą istnieć i wciąż oznaczać wszystko, albo nic, rozumiesz co mam na myśli?"
„Rozumiem," odparł.

Taehyung znał różnicę pomiędzy obrazami, a życiem – nawet najbrzydszy obraz można pokryć grubą warstwą farby i zamienić w arcydzieło, podczas gdy raz dokonany czyn już na zawsze istniał w tobie, nawet jeśli było to bardzo głęboko pod skórą.

FIRE-HATER |vkook|Where stories live. Discover now