Rozdział 6 - ,,Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe"

228 18 21
                                    




Promienie wczesnego słońca zalały przestronne pomieszczenie. Moje oczy nie dawały sobie rady po nocy czuwania. Same się zamykały, a ja walczyłam z nimi, jak alpinista z nawałnicą na szczycie góry. Czyli tak, jest dość ciężko, ale ja nie zamierzam od niego odchodzić.

-Może pójdziesz się przespać, a ja przy nim zostanę. - Wzdrygnęłam się czując dotyk dłoni gitarzysty na wrażliwym ramieniu. Brak snu sprawia, że nawet głowa boli mnie bez powodu.

-Tommy... nie rozkazuj mi. Jestem zmęczona, a to jest równoznaczne do zła. A poza tym ,,Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe". - Warknęłam mrugając kilkakrotnie patrząc na podłogę, by oczy mniej doskwierały. Nie chciałam być nieprzyjemna, ale mój stań mi to nakazywał.

-Wreszcie pokazujesz charakterek co? Blond kolor do czegoś zobowiązuje? Skąd w ogóle jest to powiedzenie? - Przeniósł ciężar ciała na drugą nogę i skrzyżował ręce na piersi z lekkim uśmieszkiem.

-Z biblii. Czytałeś? - Spojrzałam na niego, a jego uśmiech się poszerzył.

-Nie.

-To dobrze, bo ja też nie. - Odparłam z rozbawieniem. Zaśmiał się cicho i zarzucił grzywkę do tyłu szybkim ruchem.

-Czasem niezłe z ciebie ziółko. Pasujesz do niego, bo jak na gwiazdę rocka, to często zapomina o dobrej zabawie. Możesz go też podenerwować, wtedy mnie wyręczysz. - Uśmiechnęłam się pod nosem mimowolnie, co nie umknęło uwadze basisty, który pogładził mnie rozbawiony po plecach ręką. Teraz widzę, że mój drażniący humor mu odpowiada. Czasem sama się zastanawiam, ile jeszcze potrzebuje czasu na rozgryzienie go.

-Ciebie nic mu nie zastąpi, bo za dobrze go poznałam. - Odparłam siadając wygodniej na twardym stołku, który w rzeczywistości służył jedynie jako dopełnienie wystroju sypialni, ale przy moim zasobie sił wnoszenie z dołu krzesła wydaje się dość śmiesznym pomysłem.

Cały pokój Adama zdawał się taki ,,nudny", gdy on leżał spokojnie odcięty od świata. Przeleciałam przeszklonym spojrzeniem po nowoczesnym apartamencie, który teraz wydawał mi się normalny, co samo mnie zadziwiło. Kiedyś mieszkałam w skromnie urządzonym mieszkanku, z resztą przymałym na trzyosobową rodzinę. Meble tam przytłaczały mnie każdego dnia, ale i tak wtedy wydawały mi się przedmiotami luksusowymi. A teraz? Ogromna plazma na ścianie i widok palem za oknem są dla mnie normalne? Sama nie mam na to wpływu. Nadal pamiętam ogrom mojego zdziwienia i niedowierzania... A teraz to moje życie... Piękna bajka, choć scen ciekawych nie brakuje (tu spojrzałam na nieprzytomnego mężczyznę). Nawałnica myśli zaprzątała mi głowę, przez co nie zauważyłam, ze moja głowa zaczęła sama opadać, podpierać się podbródkiem o mostek... Zajęłam się myślami, a ciało samo mnie zwodzi.

-Jesteś nieprzytomna. Proszę cię, idź odpocząć chociaż na chwilę. - Blondyn zmienił ton głosu na łagodniejszy, co działało na mnie usypiająco jeszcze bardziej, a ten sądząc po uśmiechu dobrze o tym wiedział.

-Uczepiłeś się. - Burknęłam zmarnowana. Potarłam dłonią obolałe oczy oraz poprawiłam swoje potargane blond włosy, które i tak pozostawiały sobie dużo do życzenia. Jeśli dalej tak pójdzie, to ulegnę prośbą tej przylepy.

-Ten za tobą chyba jest mi za to wdzięczny, wiesz? - Informacja dotarła do mnie po kilku sekundach. Tommy kiwnął głową przed siebie, a ja powoli się odwróciłam z nadzieją w oczach. Nie zawiodłam się.

-Oh no nie... - Napotkałam stalowe spojrzenie tych szaro-błękitnych oczu. Dwa razy nie myślałam, a po chwili znalazłam się na łóżku wokalisty, tuląc się do niego czule. Starałam się przelać w ten uścisk jak najwięcej uczucia. Zarzuciłam mu ramiona na kark, a on delikatnie, ale tęsknie, objął mnie w tali.

Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)Where stories live. Discover now