-Adam, budź się. - Potrząsnąłem delikatnie ramieniem śpiącego mężczyzny. Chciałem dodać coś od siebie, by go zbudzić, ale obecność Wiktorii przy piosenkarzu odwodziła moje ,,żartobliwe" pomysły.
-Co? Ah Tommy... Co tutaj robisz? Coś się stało? - Zmierzył mnie zaspanym wzrokiem, a jego oczy zdradzały ostatnio niespokojny sen.
-Trzeba zacząć działać, a sami sobie nie poradzimy. Sprowadziłem więc moją dobrą przyjaciółkę, która pomoże nam się nim zająć. - Na moje słowa w oczach Lamberta pojawiła się wdzięczność.
-Nie wiesz jak się ciszę. O której dokładnie przyjedzie? - Spytał leżąc na posłaniu, ze śpiącą nastolatką przy boku.
-Będzie tutaj za dwadzieścia minut. Dałem wam trochę pospać, bo dzwoniłem dwie godziny wcześniej. Nie dziękuj. - Uśmiechnąłem się zadziornie, a Lambert uniósł jeden kącik ust do góry.
-Nie to nie, sam chcesz. Niczego nie trzeba przygotować na przyjście...?
-Hani. - Dodałem spokojnie - Nie, raczej z tym nie będzie problemu, ale ty chyba dawno nie widziałeś lustra. - Podparłem się na ręce, by wyjąć telefon z ciasnych spodni. Nie włączając ekranu podtrzymałem go wokaliście przed oczami lekko się śmiejąc, a Adam wykrzywił usta w nieładnym, zniesmaczonym grymasie.
-Nie mogłeś od razu powiedzieć? Ale tak w sumie, to będzie to problem, jeśli raz nie będę piękny? A poza tym nie chcę budzić Wiki. - Uśmiechnął się mimo poddenerwowania, ale potem jego twarz znowu przybrała smutny, zamyślony wyraz.
-Sam wiesz, że zawsze jesteś piękny. Inaczej kogo bym nazywał divą? - Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i rozbawioną miną. - Idź do łazienki i zmyj ten tusz, a ja zostanę z Wiktorią.
-Dziękuję. - Zaczął się powoli podnosić, a dłońmi asekurował bezwładie leżącą głowę dziewczyny, po czym odłożył ją delikatnie na białą kołdrę. Nastolatka lekko się poruszyła, lecz potem dalej śniła. Adam odetchnął z ulgą.
-Tylko potem nie karz na siebie czekać. - Cmoknąłem za jego plecami, a Adam nie odwracając się pokazał mi środkowy palec i leniwie wyszedł z pokoju. Zaśmiałem się pod nosem kręcąc głową.
Jak ja lubię się z nim drażnić! Mogę to nawet uznać za moje uzależnienie. Odwróciłem głowę i spojrzałem na śpiącą czternastolatkę. Na początku nie wierzyłem w tę historię o córce, ale teraz nie mam wątpliwości, że Adam i ona naprawdę się kochają. Mam tylko nadzieję, że teraz jej wsparcie mu wiele da, może nawet zadecyduje o powodzeniu tego całego przedsięwzięcia, bo w końcu on chcę widzieć samego Adama... I nikogo przy nim. Teraz strach zaczyna ściskać moje gardło.
Nagle poczułem wibracje w dłoni, gdzie nadal znajdowała się moja komórka.
-Halo? Gdzie jesteś? - Dzwoniła Hania. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju, by przypadkiem nie obudzić Wiktorii.
-Czy u was naprawdę tego nie słychać? Chyba dzwonię do drzwi od pięciu minut Tom! - Skrzywiłem się przez wybuch jej krzyku w słuchawce. Ta to potrafi huknąć... Ucho mi pęka.
-Nie mów do mnie To... Eh. Dobra, czekaj tam. - Wysyczałem i bez rozłączania wcisnąłem telefon do kiszeni dżinsów.
*******************
-Co to ma znaczyć?! Nie prosiłem cię o porady psychologiczne! - Skrzyżowałem ręce na piersi, a dziewczyna przede mną strzeliła we mnie rozzłoszczonym spojrzeniem.
-Ale to nie ty decydujesz! On musi sobie sam z tym poradzić, a chyba to ty mówiłeś, że zaczynasz się o niego martwić w tej kwestii? - Moja twarz złagodniała, bo miała racje...
YOU ARE READING
Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)
FanfictionBohaterka traci rodziców, nagle sam gwiazdor Adam Lambert postanowił ją przygarnąć... Dlaczego? To się okaże. Spotykają ich przygody L.A, trudna miłość Adama, nowy rodzic bohaterki, inny niż pozostali... Oboje wciąż się zaskakują, czasem mało rozumi...