Party Hard... Cz.1 - Cisza przed burzą

313 29 10
                                    




Obudziło mnie słońce, błyszczało zza szarych firanek. Jest chyba godzina około 13, ale nie jestem pewien. Wszyscy jeszcze spaliśmy. Popatrzyłem na moje prawo, leżała wtulona we mnie Wiktoria, jeszcze głęboko spała... Pogłaskałem ja delikatnie po głowę, tak słodko wygląda jak śpi... Obróciłem głowę w lewo iiiii... eeeee?

Jagoda nie była przytulona do mnie, ale do tamtego blondasa, trochę dziwny widok.

-Jagoda. - Powiedziałem.

-Jagoda! - Obudziła się.

-Co się tak drzesz? Zamknij morde! - Skrzyczała mnie i odwróciła głowę, położyła, ale nie na poduszce.

-Co jest? - Zorientowała się, że położyła głowę na piersi Tommiego.

-Mario Magdaleno! - Odepchnęła się od basisty, po czym przytuliła oszołomiona do mnie.

-Haha. - Nie mogłem się powstrzymać.

-Co się... Co się dzieję, po co tak wrzeszczycie? - Obudził się nagle Ratliff.

-Zboczeniec! - Krzyknęła Jagoda, a ja i Wiki zaczęliśmy się śmiać, nawet się nie zorientowałem,że już nie śpi.

-Ominęło mnie coś? - Tommy miał minę typu What The Fuck?!

-Opowiemy ci przy śniadaniu blondasku. - Wiktoria położyła się na moim brzuchu, i tak rozmawiała z Tommym.

-Przestańcie mnie tak nazywać! - Zaśmiał się.

-No to co ekipa? Śniadanie? - Wiki poklepała mnie po brzuchu.

-Ej, wiem że nie jestem chudy, ale nie musisz przypominać. - Zaśmiałem się i dzióbnąłem ją w bok.

-No ale wiesz, jak byś miał kaloryfer, to byś nie był taki wygodny! - Wpakowała się na mnie i zaczęła łaskotać.

-Haha! Prze-Przestań! - Wydzierałem się.

-Jagoda! Bież blondasa! - Krzyknęła Wiktoria, a Jagoda już łaskotała Tommiego w boki, ten też nie miał najmniejszych szans.

-Dobra, dobra! Koniec wariatki! - Przestały i zaczęły się chichrać.

-Jeszcze trzeba wszystko przygotować, kupić jedzenie, alkohol, gości zaprosić! - Powiedziałem broniąc się przed dziewczynami, mam dość tego łaskotania.

-A mniam? - Zapytał leżący jak płaszczka na łóżku basista.

-Kurde! Jesteś chudszy ode mnie, a i tak wcinasz więcej ty patyku.- Zaśmiałem się.

-Adam? Możemy ja i Jagoda zrobić zakupy? - Zapytała Wiki.

-Tak kufa, bo nam alko sprzedadzą wiesz? - Uśmiechnęła się moja siostrzyczka.

-A żebyś wiedziała! - Obie wybuchnęły śmiechem.

-Dobra! Chodźcie do kąpieli, bo tyle tłuszczu, co ja mam na swojej głowie, to nawet w Macu nie znajdziecie. - Oburzał się Ratliff, chyba nie musze mówić, że ten typ ma bzika na punkcie swojej fryzury.Jezu... Jak ja miałem przerąbane na Glam Nation... Łazienka zajęta codziennie na trzy godziny... Ja nie mogę...

-Dobra, no to jak się każdy ogarnie, to spotykamy się omówić konkrety w kuchni. - Powiedziałem.

-Mogę zamówić pizzę? - Jagoda spojrzała na mnie z tym swoim uśmieszkiem.

-Ku*wa, znowu mi będą mówić, że przytyłem! - Zaśmiałem się.

-Ale my i tak będziemy cię kochać. - Wiktoria się do mnie mocno przytuliła mnie za szyje, ehhhhhhhh... Nie umiem odmówić.

Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)Where stories live. Discover now