Rozdział 40 "Ostatni raz ci ulegam."

890 64 21
                                    

+18

#Niall

Zakończenie roku szkolnego nadeszło bardzo szybko. Ostatnie dwa tygodnie minęły nie wiadomo kiedy. Już jutro wyjdę z tego ogromnego budynku po raz ostatni i wcale tego nie żałuję. Zanim jednak do niego dojdzie, muszę przetrwać tą sztukę, którą wspólnie wystawiamy pod kierownictwem pani Darbus. Na sali pojawią się wszyscy uczniowie młodszych klas, całe grono pedagogiczne, nasi rodzice (własnych o tym nie poinformowałem) oraz goście specjalni. Nikt z nas nie wie, kim oni są, ale nauczycielka powiedziała, że dowiemy się wszystkiego w odpowiednim czasie.

-Nie wystąpię -powiedziała Carrie podglądając publiczność zza kulis. -Nie dam rady.

-Ja w ciebie wierzę -odparłem przytulając dziewczynę, która zaraz miała wyjść na scenę. -Sam będę musiał tam wyjść, bo pewna urocza blondynka mnie do tego zmusiła.

-Ty to co innego -westchnęła. -Masz siłę przebicia, a w dodatku walczyłeś na ringu, gdzie ludzi było jeszcze więcej.

-Za trzydzieści sekund wchodzisz na scenę! -zawołał Josh, który był odpowiedzialny za kolejność występów i śledzenie tego, co się akurat na niej dzieje. -Łap swojego partnera i chodź!

-Tu jestem -oznajmił Olly widząc, że blondynka szuka go wzrokiem. Chłopak złapał ją za rękę.

-Powodzenia -powiedziałem zanim zdążyli prześlizgnąć się przez czerwoną kotarę.

Oparłem się o filar i odsłoniłem zasłonkę, by mieć widok na scenę. Przyglądałem się występowi ukochanej popijając kawę kupioną w automacie. Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć Carrie w prawdziwym, tanecznym stroju, który odkrywał prawie całe jej ciało. Ciężko mi było przeboleć to, że rudzielec ją dotyka tam, gdzie nie do końca powinien. Niestety taniec tego wymagał, a że się zgodziłem to musiałem zaakceptować tą sytuację.

-Co robisz? -obok mnie pojawił się Louis, który odsłonił zasłonkę jeszcze szerzej. -Uuu, zazdrosny jesteś?

-Wcale nie -odparłem szybko odchodząc. -Poznałem go, chciałem, żeby wystąpił z Carrie. Partnerował jej, gdy uczęszczała na zajęcia, a ich współpraca dobrze się układa.

-Aż za dobrze -westchnął Louis. -Spójrz, jak ją obejmuje. Naprawdę nie chciałbyś być teraz na jego miejscu?

-To nie moja bajka i dobrze o tym wiesz -westchnąłem. -Zresztą lepiej jest, jeśli on jej partneruje. Chłopak zna się na tym, wie, co ma robić, a ja jestem w tym kompletnie zielony.

-Kochanie, jesteś gotowy? -zapytała Lily dołączając do nas. -Teraz twoja kolej.

-Niall pomaga mi się rozluźnić -stwierdził Tommo z szerokim uśmiechem.

-Żebym ja cię w domu nie rozluźniła -powiedziała zdecydowanym głosem dziewczyna. -Marsz na scenę.

-Josh mnie jeszcze nie wołał -oburzył się Louis. -Będę mu tylko niepotrzebnie przeszkadzał.

-A rób, co chcesz -Lily machnęła rękoma. -Ja muszę jeszcze poćwiczyć.

-Powiesz mi, co my tu właściwie robimy? -chłopak położył rękę na moim ramieniu. -Bo ja chyba nie do końca wiedziałem, na co się pisze.

-Zrobiliśmy to dla dziewczyn -przypomniałem mu. -Ty chcesz dla Lily, jak najlepiej, a ja pragnę, by Carrie była szczęśliwa. Odpowiedź chyba jest prosta.

-No tak -potwierdził przyjaciel.

-Louis, teraz ty wchodzisz! -zawołał Josh.

-Życzcz mi powodzenia -poprosił.

If tomorrow never comes - Niall HoranTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang