Rozdział 32 "Szkoła nie sprzyja naszym uczuciom."

933 69 39
                                    

#Carrie

Nie poszłam do szkoły na pierwsze lekcje, dlatego ustawiłam budzik telefonie na godzinę 07:30. Tego dnia musiałam pojawić się w szpitalu na kontrolnej wizycie u okulisty, żeby sprawdzić, czy kropelki, która zalecił mi lekarz działają, w innym wypadku trzeba będzie wybrać nowe. Jak zwykle po wstaniu z ciepłego łóżka odprawiłam poranną toaletę, rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Ubrałam się w czarne spodnie, biały T-shirt z krótkim rękawem, a do tego niebieską koszulę w białą kratę, gdzie zapięłam tylko środkowy guzik. Będąc w kuchni przygotowałam sobie śniadanie, parząc również kawę. Jedząc przygotowany posiłek sięgnęłam po telefon, by sprawdzić Twittera, Facebooka oraz Wattpada, gdzie w ostatnim czasie zaglądam coraz mniej. Lubię czytać opowieści pisane przez innych, sama chciałabym też kiedyś coś napisać i sprawdzić, jak to jest być amatorskim autorem. Na końcu weszłam w ikonę wiadomości.

Niall: Dzień dobry, Cass :) Miłego dnia:)

Carrie: Hej Niall, wzajemnie :)

Niall: Dziwnie tak bez ciebie, nie mam na kogo popatrzeć.

Carrie: Nie myśl o tym, że mnie nie ma i skup się na tym, co mówi nauczyciel.

Niall: Nie potrafię, cały czas siedzisz mi w głowie. Nie widzieliśmy się 11 godzin?!

Carrie: Naprawdę? Zobaczymy się na trzeciej, albo czwartej godzinie. Nie wiem, ile mi zejdzie. W każdym razie musisz wytrzymać jeszcze trochę.

Niall: Nadal nie rozumiem, dlaczego nie mogę być tam z tobą. Ze mną byłoby ci raźniej.

Carrie: Nie ma takiej potrzeby, słońce. Zrobią mi kilka badań i to wszystko.

Niall: Informuj mnie na bieżąco.

W czasie rozmowy z Niallem za pomocą wiadomości zjadłam śniadanie, a naczynia włożyłam do zmywarki. W dodatku ubrałam zimową kurtkę, szalik i czapkę, a rękawiczki schowałam do kieszeni. Mając w ręku kluczyki od samochodu Arthura, wyszłam z domu, zamykając drzwi. Na zewnątrz panował lekki mróz, co odczuły moje policzki i nos. Śniegu było niewiele, ale przyjemnie skrzypiał pod butami. Tata wyjechał już samochodem przed bramę za co jestem mu wdzięczna, gdyż wczoraj go o to poprosiłam. Wsiadłam do pojazdu, wcześniej je otwierając. Zanim ruszyłam włączyłam sobie radio, a torebkę położyłam na siedzeniu obok.

Droga do szpitala zajęła mi prawie trzydzieści minut, dzięki czemu przekroczyłam próg budynku przed wyznaczonym czasem. Od razu skierowałam się do rejestracji, gdzie siedziała kobieta, która chyba nie do końca wiedziała, co ma robić. Kilka minut zajęło mi dogadanie się z nią, w końcu podała mi numer pokoju, pod którym mam czekać na swoją kolej. Usiadłam na krzesełku przed wyznaczonym gabinetem, zdejmując kurtkę i szalik razem z czapką, bo zrobiło mi się gorąco. Nagle mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się imię Niall.

-No hej -przywitałam się.

-Jesteś już w szpitalu? -zapytał chłopak. W tle słychać było szum jadących aut.

-Tak, siedzę i czekam na lekarza -przyznałam. -A ty, gdzie jesteś?

-Na dworze, palę z Louisem i Lily -powiedział robiąc pauzę. -Denerwujesz się?

-Nie -stwierdziłam, chociaż gdzieś w środku czułam się spięta.

-Może jednak do ciebie przyjadę? -zapytał Niall.

If tomorrow never comes - Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz