Rozdział 36 "Jest interes do zrobienia."

866 69 40
                                    

#Niall

Umówiłem się z Carrie, że spędzimy dzisiejszy wieczór razem. Jutro mamy ważny sprawdzian z biologii i chciałem, żeby dziewczyna pomogła mi opanować materiał, ponieważ ten przedmiot nie sprawia jej większych problemów. Blondynka przystała na moją propozycję, ciesząc się, że pomimo dużej ilości materiału do opanowania możemy być obok siebie. Wielokrotnie Carrie pomagała mi w nauce i dobrze na tym wychodziłem, zyskując dobre oceny.

Od trzech godzin siedzimy w moim pokoju i nie robimy nic innego poza powtarzaniem materiału. Cass, co chwilę odpytuje mnie z nowych zagadnień, powtarzając później wcześniejsze, które już opanowałem.

-Co ty na to, żebyśmy zrobili sobie przerwę? -zapytałem przekręcając się z leżenia na brzuchu na plecy. Teraz twarz Carrie była tuż nad moją.

-Musimy jeszcze powtórzyć parę zagadnień -westchnęła w odpowiedzi patrząc na mnie.

-Odpuść trochę -powiedziałem widząc zmęczenie w jej oczach. -Od dwóch tygodni nic innego nie robisz tylko się uczysz.

-Chcę skończyć szkołę mając dobre oceny na świadectwie -wyjaśniła. -Zresztą dzięki temu lepiej utrwalam zdobytą widzę i mam nadzieję, że odbije się to na egzaminie, który już niebawem. Marzą mi się studia na jednej z lepszych uczelni i zrobię wszystko, żeby się do takiej dostać.

-Nie jesteś głodna? -pomyślałem, że może uda mi się przekonać ją w inny sposób.

-Właściwie to burczy mi w brzuchu -stwierdziła po chwili.

-W takim razie masz usprawiedliwienie -uśmiechnąłem się do niej.

Dziewczyna niemal natychmiast odłożyła podręcznik na bok i złączyła nasze usta w krótkim pocałunku.

-Kocham cię -powiedziała, kiedy się ode mnie oderwała.

-Ja ciebie mocniej -odpowiedziałem. -Pamiątaj o tym.

-Dobrze, kochanie -blondynka przewróciła się na plecy i usiadła na łóżku. -Co proponujesz?

-Hm... pizzę? -puściłem jej oczko.

-Zamawialiśmy w poniedziałek -przypomniała. -Chodźmy na dół sprawdzić, co macie w tej waszej lodówce -zaproponowała Carrie i wstała z łóżka kierując się w kierunku drzwi.

Idąc śladem dziewczyny podniosłem się i ruszyłem za nią na dół. Byliśmy sami w domu, ponieważ Louis poszedł na siłownię (nasza domowa to totalny badziew) i nikt nam w niczym nie przeszkadzał. Gdy zszedłem na dół to blondynka stała już przy lodówce i śledziła wzrokiem półki. Podszedłem do dziewczyny, łapiąc ją w pasie.

-Nie ma takiej tragedii -stwierdziła. -Jest mleko, jajko, olej pewnie też. Poszukaj tylko cukru waniliowego i wyjmij mąkę.

-Będą naleśniki? -spytałem.

-Tak -przytaknęła Carrie i wyjęła z lodówki potrzebne produkty, które tam były.

-Super -ucieszyłem się, jak małe dziecko.

W górnej szafce znalazłem kilka opakowań z cukrem, z czego jedno wręczyłem Cass. Dziewczyna przygotowała składniki, wkładając je do miski, którą jej dałem. Później ja wymieszałem wszystko mikserem i wyszło ciasto o odpowiedniej konsystencji. W międzyczasie blondynka przygotowała patelnię, stawiając ją na gaz i na małym ogniu podrzewał się olej. Carrie nabrała chochlą właściwą ilość ciasta i zaczęła je smażyć. Kwadrans później na talerzu pojawiło się tyle naleśników, że w spokoju mogliśmy usiąść do stołu, gdzie przygotowane były dwa białe talerze, a w przezroczystystych szklankach znajdował się sok. Oprócz tego stały jeszcze trzy dżemy, każdy o innym smaku.

If tomorrow never comes - Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz