Rozdział 33 "No co ty nie powiesz?"

820 70 49
                                    

#Carrie

Zgodziłam się, by przyjaciółka nocowała u mnie dzisiejszej nocy, nie mogłam jej zostawić samej. Lily potrzebowała teraz wsparcia, kogoś, kto ją wesprze w tej sytuacji. Gdy wyszłyśmy ze szpitala niemal od razu pożałowałam swojej decyzji, że nie pożyczyłam auta od taty. Zatrzymałam się na chodniku, informując Lily, aby również stanęła. Zaczęłam szukać w portfelu jakichkolwiek pieniądzy, by mieć czym zapłacić kierowcy taksówki, którą postanowiłam wrócić do domu. Mając w ręku jedynie dziewięć funtów wsiadłam razem z przyjaciółką do pierwszego samochodu, stojącego na postoju. Podałam starszemu mężczyźnie właściwy adres, uprzedzając go, że nie mam przy sobie więcej pieniędzy niż to, co trzymam. Kierowca uśmiechnął się lekko do mnie, mówiąc, żebym nie martwiła się na zapas. Słysząc te słowa spojrzałam na przyjaciółkę, siedzącą po mojej lewej stronie. Złapałam ją za rękę, po czym przytaknęłam głową na znak, że zgadzam się z tym, co przed chwilą powiedział taksówkarz. W tym wypadku nie chodziło mi o kwestię pieniędzy, tylko o ciążę.

Przed moim domem znalazłyśmy się jakieś czterdzieści minut później. Licznik u kierowcy wskazał większą sumę pieniędzy niż miałam, więc poprosiłam mężczyznę, żeby chwilę poczekał, a ja pójdę po brakującą kwotę. Siwawy kierowca zatrzymał mnie, mówiąc, żebym się nie fatygowała i dała mu to, co mam.

Chwilę później razem z Lily przekroczyłam próg domu. Dziewczyna przestała obecnie płakać, ale nie wyglądała zbyt dobrze.

-Idź do mojego pokoju, a ja zaraz do ciebie przyjdę -oznajmiłam brunetce, gdy zdejmowałyśmy w korytarzu swoje kurtki.

Z głębi domu dobiegały głosy moich rodziców i śmiech najlepszej koleżanki Megan.

-Cześć wam -zwróciłam się do wszystkich, zjawiając się w kuchni.

-Co tam? Jak tam ? -zainteresowała się przyjaciółka mamy. -Jak te sprawy?

-Mercy! -Megan przewróciła oczami.

-Oj już dobra, Carrie jest odpowiedzialna, wie co robi -powiedział Arthur.

-W porządku -odparłam krótko przyjaciółce mojej mamy. -Lily będzie dziś u mnie nocowała -poinformowałam rodziców.

-Nie ma sprawy, kochanie, tylko jest środek tygodnia -zauważył Arthur.

-Chcemy się wspólnie przygotować do sprawdzianu z biologii -wyjaśniłam, chociaż wcale to nie było prawdą. -Mamo, zostało coś jeszcze z kolacji?

-Oczywiście, w lodówce na półce jest zapiekanka -oznajmiła mama.

W kuchni przygotowałam dla mnie i Lily jedzenie, podgrzewając zapiekankę i parząc herbatę z cytryną. Zniosłam to wszystko na górę.

-Zrobiłam kolację -oznajmiłam Lily podając jej talerz z połową zapiekanki.

-Nie chcę -odparła cicho.

-Musisz coś zjeść -usiadłam obok niej obejmując ją. -Ta mała istota tego potrzebuje.

-Nie będzie żadnego dziecka! -krzyknęła brunetka wstając. -Pozbędę się go, nie mogę teraz urodzić i bawić się w dom w wersji dla dorosłych.

-Chcesz dokonać aborcji? -zapytałam nie wierząc w słowa przyjaciółki.

-Dokładnie tak, to najlepszy moment, potem już będzie za późno -powiedziała Lily, a z jej policzka poleciała samotna łza, którą zaraz wytarła. -Im szybciej się tego pozbędę tym dla mnie lepiej, rozumiesz?

-Nie, nie rozumiem -stwierdziłam. -Aborcja to nie jest jedyne wyjście.

-Ciąża w wieku 18 lat nie jest super! Zaraz wszyscy zaczną dookoła gadać na mój temat. Rodzice się na mnie wściekną, powiedzą, że niszczę dobrą opinię o nich, że wychowali mnie na porządnego człowieka, a nie na dziwkę, która puszcza się na lewo i prawo! -przyjaciółka upadła na podłogę i zaczęła płakać.

If tomorrow never comes - Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz