Rozdział 37 "Będę tu z tobą siedział dopóki mnie nie wywalą. "

868 74 60
                                    


#Carrie

Za oknem, niezmiennie od kilku dni pada deszcz, a spadające krople obijają się o parapet. Na zewnątrz jest nieprzyjemnie i szaro z tego powodu, dlatego od kilku dni jestem jeszcze bardziej przybita. Wstałam dziś wcześnie rano, dlatego, że musiałam iść rano pobrać krew na wyznaczone przez szpital badania, które były konieczne przed operacją. Do laboratorium poszłam razem z mamą, którą poprosiłam, by dotrzymała mi towarzystwa. Boję się pobierania krwi i często mdleję na jej widok, dlatego czułam się pewniej idąc tam z Megan. Kilka minut przed ósmą wyszłyśmy z domu, w brzuchu mi burczało, ale nie mogłam nic przełknąć, na śniadanie wypiłam tylko trzy łyki wody. Laboratorium znajduje się za rogiem następnej ulicy, więc droga zajęła nam pięć minut. Im bliżej celu byłam tym bardziej się bałam, doskonale wiedziałam, że zemdleję, gdy tylko zobaczę kropelkę krwi. W poczekali był tylko jeden starszy pan, który kilka chwil później wszedł do środka.

-Możemy przyjść tu później?  -westchnęłam będąc zdenerwowana i jednocześnie głodna.

-Dziecko nie wygłupiaj się -mama położyła rękę na moim ramieniu. -Nie myśl o tym.

-Łatwo ci mówić -warknęłam.

-Napij się wody -poleciła mama wyciągając butelkę niegazowanej wody. -Ale tylko łyka.

Kilka minut później weszłam z mamą do średniej wielkości pomieszczenia, gdzie doskonale było czuć ten charakterystyczny zapach. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy był czerwony fotel, na którym teoretycznie powinnam usiąść, lecz wolałam położyć się na niebieskiej kozetce, stojącej w prawnym rogu.

W razie czego jestem bezpieczna i nie rozwalę sobie głowy.

Moment, gdy czekałam, aż pielęgniarka wszystko przygotuje dla mnie trwał wiecznie. W końcu brunetka o krótkich włosach przypięła mi opaskę uciskową, którą ścisnęła, chciała w ten sposób uwidocznić moje żyły. Niestety nie do końca jej się to udało, gdyż mam strasznie cienkie żyły i pielęgniarka nie chciała ich ruszać, dlatego poprosiła mnie o pokazanie drugiej dłoni. Tam było jeszcze gorzej, więc kobieta podjęła decyzję o pobraniu krwi z lewej ręki. Przez ten cały czas bardzo się denerwowałam i pytałam, czy długo jeszcze będzie to wszystko trwać. Na moją niekorzyść pobieranie się przedłużało, gdyż krew nie chciała lecieć. Dopiero za trzecim razem się udało, a ja nie czułam się najlepiej, palce u ręki miałam sine i bardzo zimne. Po pięciu minutach byłam w stanie opuścić pomieszczenie. Przeliczyłam jednak swoje możliwości i zrobiło mi się słabo tuż za rogiem budynku. Po tym incydencie zdecydowałam, że nie pojawię się dziś w szkole.

***

Wtorek minął szybciej niż się spodziewałam. Po lekcjach poszłam jeszcze do lekarza, żeby wystawił mi zaświadczenia: o stanie mojego zdrowia oraz o kalendarzowych szczepieniach. Wieczorem wzięłam się za spakowanie naprawdę potrzebnych rzeczy takich, jak: przybory toaletowe, ręcznik, piżamę, klapki, czy dwie koszulki i dresy. W czasie składania wszystkiego w jedno miejsce z moich oczu nagle poleciały łzy, które z czasem zamieniły się w szloch.

Bałam się, bardzo się bałam.

Dobrze zdawałam sobie sprawę z możliwych konsekwencji, jakie mogą wystąpić w trakcie, lub po zabiegu, jednak najbardziej bałam się narkozy. Myśl, że mogę się nie obudzić przerażała mnie. W związku z tym od kilku dni mam koszmary.

Nazajutrz byłam w szpitalu już o 8:30. Pielęgniarka powiadomiła mnie, co mam robić i gdzie się udać. Pierwszą i chyba najważniejszą rzeczą było wypełnienie właściwych dokumentów i podpisanie stosu papierów. Potem zostałam zabrana na ponowne badania, które były bardzo szczegółowe. W tych ciężkich chwilach towarzyszyli mi rodzice, wspierający mnie na każdym kroku.

If tomorrow never comes - Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz