Rozdział 36 "Jest interes do zrobienia."

Zacznij od początku
                                    

-Smacznego -powiedziała Carrie biorąc posmarowanego naleśnika do ust.

-Mam nadzieję, że jest zjadliwe i nasze wspólne gotowanie się udało -odparłem jedząc następnego.Trzy gryzy i nie ma już naleśnika, jeśli chodzi o mnie.

-Jest w porządku, możemy częściej coś razem przygotować -podsunęła pomysł Carrie.

-Jeśli nie masz dość po pierwszym razie to z przyjemnością -przytaknąłem popijając sok. -Tylko wtedy upieczemy jakieś ciasto, żebym mógł cię mąką sypnąć, bo nie zdążyłem tego zrobić.

-Jesteś okropny -oznajmiła blondynka.

-Ale mnie kochasz i pomimo tego ze mną jesteś, więc chyba nie jest tak źle.
***

Następnego ranka obudził mnie dźwięk telefonu. Odebrałem połączenie nie wiedząc, kto się do mnie dobija, ponieważ byłem zbyt zaspany. Obok mnie spała Carrie, która siłą rzeczy została u mnie na noc, dlatego, że poprzedniego wieczoru emocje wzięły górę i uprawialiśmy seks.

-Dzięki, że odebrałeś -przywitał się Liam.

-Czego ode mnie chcesz kutasie jeden?! -miałem ochotę się na niego wydrzeć, ale powstrzymała mnie śpiąca Cass, której nie chciałem budzić.

-Jest interes do zrobienia -poinformował mnie. -Sądzę, że będziesz chciał w to wejść.

-Możesz jaśniej? -wstałem z łóżka, ubierając bokserki.

-Odkąd już nie pojawiasz się na ringu to nie ma komu walczyć -zaczął Liam. -Inni bokserzy chcą się z tobą zmierzyć i ogólnie sytuacja jest kiepska. Ludzie się buntują, cały czas pytają o ciebie.

-To już nie mój problem -wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi, sprawdzając, czy przypadkiem Carrie się nie obudziła. -Nie jestem tam mile widziany i dobrze o tym wiesz.

-Wiem -przytaknął Liam. -Rozmawiałem o tobie z naszym szefem i w końcu zgodził się przyjąć cię do siebie spowrotem.

-To mnie zaskoczyłeś -oznajmiłem.

-Dasz radę się przygotować na dzisiejszy wieczór? -zapytał. -Szef puścił już informację, że pojawi się gość specjalny.

-Chwila, ustaliliście już wszystko? -zapytałem.

-Rozmowa z tobą to tylko czysta formalność -oznajmił Liam. -Widzimy się o 21:00 tam, gdzie zawsze.

-Dlaczego mi pomagasz?

Nie uzyskałem już odpowiedzi, gdyż dawny przyjaciel się rozłączył. Wróciłem, więc do pokoju i przytuliłem się do blondynki, chcąc ponownie zasnąć, zajęcia zaczynaliśmy dziś wyjątkowo o 10:50. Sen nie chciał przyjść, moje myśli kręciły się wokół walk. Myślałem, że jestem skreślony i nie mam czego tam szukać przez jakiś szantaż. Gdyby nie to całe zamieszanie z podmienonymi wynikami badań to do niczego by nie doszło. Tymczasem okazało się, że wciąż jestem im potrzebny do podtrzymania interesu. Ludzie mnie lubią, stawiają na mnie duże pieniędze, przez co na walkach z moim udziałem jest masa osób i biznes się kręci. Zastanawiałem się nad wymówką, jaką przedstawię Carrie, nie mogę pójść dziś na zajęcia, muszę przygotować się do walki. Nie chcę jej mówić prawdy, zdenerwuje się, że tam wracam, bo po tym wszystkim, jak mnie wywalili to powiedziałem jej, że zdecydowałem się skończyć z nielegalnymi rzeczami.

***

Godzinę przed moim wyjściem na ring zjawiłem się na miejscu walk. Ochroniarz poinformował mnie, że Liam czeka na mnie w szatni. Poszedłem, więc w tamtym kierunku. Wchodząc do właściwego pomieszczenia zobaczyłem Liama siedzącego na ławce.

If tomorrow never comes - Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz