-Słuchaj mała... Masz racje. Denerwują mnie jego wybryki, ale jednocześnie uwielbiam się w nie wkręcać. To jest coś jak przyjaźń damsko-męska, tylko na tym wyższym poziomie znajomości... Wiesz o co mi chodzi? Nie umiem mu odmówić dwuznaczności w naszych rozmowach, bo wtedy czułbym się nieswojo... - Przykuł posmutniałe spojrzenie do drogi, a kąciki piegowatych ust opadły poniżej normy...
-Adam, wiem o co ci chodzi, ale kompletnie nie o tym mówię. - Gwiazdor spojrzał na mnie zdziwiony.
-W takim razie o czym? - Wyczekiwał odpowiedzi jak policjant na przesłuchaniu, ale i tak starałam się opanować.
-Nie wiem jak on to widzi, ale ty zdecydowanie nie tylko żartujesz. Nie zaprzeczaj, bo to widać gdy się ciebie dłużej zna. Mam trochę racji? - Tym razem spojrzałam na niego i zobaczyłam nic innego jak bezradność oraz rezygnacje.
-Tak, masz racje. Ale to nie przez to, że czuje coś do samego Tommy'ego... Czuje się sam. Nie mam na myśli was, bo mam ciebie, Jagodę też... ale ja mówię o kimś do kochania w tym... No... Innym znaczeniu. Staram się ograniczać imprezy ze względu na was, ale nawet one nie zapełniały mi tych prawdziwych zbliżeń. Te wszystkie pocałunki, to lizanie i przytulanie nie są nic warte, bo są tylko dla zabawy... A ja nie tego chcę. - Po ostatnich słowach zacisnął mocno powieki, jakby te słowa ciążyły na jego języku już od dłuższego czasu.
-Domyślałam się... Nie dziwię ci się, że kogoś ci brakuje. Szczerze to dziwiłam się, dlaczego nadal jesteś sam. - Położyłam współczująco dłoń na jego ramieniu, a on przełożył jedną dłoń z kierownicy na tą właśnie rękę i ścisnął ją z ulgą, jakby tego właśnie potrzebował.
-Czasem bycie uczuciowym utrudnia życie wiesz? Ale trochę mnie podtrzymujesz na duchu mimo wszystko. - Uśmiechnął się smutno w moją stronę.
-Ale niestety nie umiem się zmienić w fajnego przystojniaka po siłowni. - Zaśmiał się mimo woli, po czym czule na mnie spojrzał, ale potem znów spojrzał na drogę.
-Cieszę się, że tak dobrze mi życzysz co do partnera. To słodkie. - Położył głowę na ramię, gdzie nadal znajdowały się nasze dłonie. Jego krótsze włoski lekko mnie połaskotały w palce, ale czułam równocześnie miłe ciepło.
-Tylko wiedz, że jak przyprowadzisz do domu dziewczynę, to będę bardzo zła. - Zachichotałam pod nosem.
-Ej! Ty wiedz, że ta oferta z lekarzem jest nadal aktualna! Żadnych takich tekstów o mnie! - Uniósł głowę i zabrał rękę ze swojego ramienia, by potem lekko mnie połaskotać w bok. Nieważne, że mam na sobie skórzaną kurtkę, bo i tak czułam to doskonale!
-No ej! A ty wiedz, że nie znoszę łaskotek! - Unieruchomiłam jego dłoń na moim udzie, a on zaśmiał się wesoło.
Rozbawiona spojrzałam przez okno z mojej strony, a tam zobaczyłam nic innego jak dom Adama.
-Co? Tak szybko zleciała nam droga? - Spojrzałam zdezorientowana na artystę.
-Czemu jesteś taka zdziwiona? Większość czasu byłaś zatopiona w myślach, a gadaliśmy też niekrótko. Chyba zmęczenie cię dopada? - Uśmiechnął się opiekuńczo z jednym kosmykiem włosów opadającym na czoło.
-Chyba masz racje...
********************
-Jak tam teledysk? - Spytał nas siedzący na kanapie Tommy razem z Jagodą.
-Jak zwykle to będzie hit! - Odpowiedziałam bez zastanowienia, a Adam zaśmiał się pod nosem i pogłaskał mnie lekko po głowie.
-Za wysoko mnie cenisz mała. A jak tam u was? Co porabialiście? - Spytał piosenkarz, a gitarzysta spojrzał lekko zdezorientowany na Jagodę.
![](https://img.wattpad.com/cover/63938912-288-k827940.jpg)
YOU ARE READING
Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)
FanfictionBohaterka traci rodziców, nagle sam gwiazdor Adam Lambert postanowił ją przygarnąć... Dlaczego? To się okaże. Spotykają ich przygody L.A, trudna miłość Adama, nowy rodzic bohaterki, inny niż pozostali... Oboje wciąż się zaskakują, czasem mało rozumi...
Hamuj się
Start from the beginning