♪ Epilog ♪

1.1K 134 14
                                    

Epilog dedykowany jest wam wszystkim ♡.

~*~

Było bardzo późno, gdy znalazła się w końcu we właściwym miejscu. Uregulowała należną kwotę za taksówkę i podziękowała za małą pomoc z bagażem. Rozejrzała się dookoła, a uśmiech cisnął się jej na usta. Była pod wrażeniem. I to wielkim. Chwyciła za rączkę walizki, idąc w kierunku apartamentowca, gdzie miało mieścić się jej nowe mieszkanie. Była podekscytowana na samą myśl meblowania go i urządzania, tak jak będzie chciała. 

Posłała miły uśmiech odźwiernemu, po czym przywołała na parter windę i weszła do niej, wciskając właściwy przycisk. Było to szóste piętro, czyli nie to najwyższe, ani też najniższe, a pomimo tego z takiej perspektywy już rozpościerał się przepiękny widok na całe miasto. Chicago zapisało się na liście tych, które również nigdy nie śpią. Ruchome pudło wypełniła nieznośna muzyczka, po czym nastąpiło lekkie szarpnięcie i winda ruszyła w górę. Jasmine w tym czasie odnalazła nowe klucze, jakie dostała jeszcze przed wylotem i ścisnęła je w dłoni, nie powstrzymując już dłużej uśmiechu. Choć tęsknota urosła jeszcze bardziej, gdy tylko postawiła nogę na płycie lotniska, to cieszyła się, że właśnie taką decyzję podjęła. Była nareszcie szczęśliwa. 

Opuściła windę, ciągnąc za sobą walizkę i szukając dobrego numeru mieszkania. Gdy w końcu je znalazła, przekręciła klucze w zamku i weszła do środka, wzdychając z ulgą. Odłożyła torebkę na białą komodę, mieszczącą się w korytarzu, zdjęła buty i nie przejmując się walizką, weszła w głąb miasta. Szklana ściana dawała spory widok na okolice, więc bez wahania do niej podeszła, rejestrując wzrokiem, wszystko, to co wydawało się jej najciekawsze. 

- Ładnie to tak, nawet się nie przywitać? - usłyszała za sobą, a serce podskoczyło jej do gardła. Przełknęła ślinę, rozpoznając ten głos, obecność i perfumy. Hemmings. Luke Hemmings. Odwróciła się powoli na pięcie, patrząc się na niego w całej swojej okazałości. Skrzyżował ich spojrzenia, stojąc tam w czerwonej koszuli w kratę, czarnych spodniach i trampkach. Wyglądał, jak nastolatek, którym już dawno nie był. 

- L-Luke? - wydukała speszona obrotem sytuacji. Zamrugała parokrotnie oczami, aby przekonać się, że to nie są żadne omamy.  

- Tak, kwiatuszku. - posłał jej kolejny uśmiech, otwierając przed nią ramiona, w których momentalnie się znalazła. 

- C-co ty tu robisz? - zapytała, gdy całował jej usta. Stęsknił się za nią. Tyle czasu spędził na załatwianiu swojego przeniesienia się do Chicago, że nie znalazł ani minuty na najszybsze spotkanie. 

- Przeniosłem się. - wzruszył ramionami, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. - Martin chce tu otworzyć nowy oddział. Będę dyrektorem. - dodał dumnie, gdy wplotła palce w jego włosy, ale podniósł ją, ułatwiając jej tym samym wykonywaną czynność. Oplotła nogami jego biodra, chichocąc cicho. 

- Gratulację. - mruknęła mu w usta. - M-myślałam, że już się więcej nie zobaczymy.

- Przepraszam, to moja wina. Mogłem się odezwać, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. - wyjaśnił szybko, zmierzając powoli w kierunku sypialni. - Ale teraz już wszystko będzie dobrze, tak?

- Mam taką nadzieje. - stwierdziła, zaplatając dłonie na jego karku. - Luke?

- Tak?

- Kocham cię.

- Wiem. Ale ja ciebie bardziej. 

~*~

grupowe awh razy dwa, czy coś

cholera, będę tęsknić za Lusmine, nie wiem jak wy, ale ja tak, do tej pory smutno mi bo Tuke się skończył, teraz jeszcze Lusmine, ew 

Podsumowanie i podziękowania dodam po 17.00 x

street dancers • hemmingsWhere stories live. Discover now