♪ 36 ♪

974 98 5
                                    

Po wspaniałym wieczorze, a potem także nocy blondyn pożegnał się z Jasmine długim pocałunkiem, po czym pobiegł do pracy, nie tracąc nadziei, że się nie spóźni. Wpadł do studia, robiąc wokoło siebie trochę zamieszania, ale wszystko wskazywało na to, że Martina jeszcze nie ma, więc odetchnął z ulgą, wchodząc do pokoju socjalnego.

- Cześć. - przywitał go Calum. Stał, opierając się o blat i pijąc parzoną kawę w swoim ulubionym kubku.

- Cześć. - odpowiedział Luke, przeczesując palcami włosy. Spojrzał na przyjaciela, który chyba nie był w humorze. - Martin już jest? - dodał z wyczuwalną nadzieją w głosie.

- Jeszcze go nie ma, a co? - brunet uniósł brew, mierząc Hemmingsa spojrzeniem.

- Teraz już nic, myślałem, że weźmie mnie na dywanik za spóźnienie, no ale nie ma o czym gadać. - machnął ręką, wyjaśniając szybko, o co mu chodziło. - Pokłóciłeś się znowu z Jo, czy jak? - dodał, unosząc brew.

- Tak jakby, tylko, że tym razem kwiaty i bilet do kina tego nie załatwi. - westchnął ciężko, chowając twarz w dłoniach, a w tym samym czasie, głównie drzwi trzasnęły, a Luke przełknął ślinę. 

- Co się stało? - zapytał, ale szef im przeszkodził, prosząc blondyna do siebie, a Caluma poinstruował, co do dzisiejszego grafika. 

Luke odpowiadał na wszystkie pytanie, jakie zadawał mu Martin, a pod koniec starszy mężczyzna uśmiechnął się zadowolony z przebiegu spraw. Reputacja Hemmingsa się prostowała i nabierała nowych kolorów, co mu odpowiadało. Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym rozkazał mu zając się pracą, na co blondyn się pożegnał i wyszedł z pomieszczenia.

Po pracy udał się razem z Calumem do baru, który dobrze znali i który często odwiedzali, choć zaniedbali ostatnio swój zwyczaj. 

- No to dawaj. - stwierdził Luke, oplatając palcami butelkę piwa, gdy siedzieli przy jednym z wielu stolików. 

- Nie wiem, co się dzieje. - zaczął brunet. - Coraz częściej się kłócimy, ale ja nie chce jej stracić. Po prostu cokolwiek zrobię, dla niej wygląda to gorzej niż źle, plecy mnie bolą od spania na kanapie, tęsknie za nią, za naszymi rozmowami, za wszystkim, co z nią związane. - dodał, chowając twarz w dłoniach. Westchnął ciężko, a Luke zacisnął usta, zastanawiając się, o co może chodzić.

- Pytałeś, co u niej ostatnio? Jak się czuje? A może zauważyłeś coś dziwnego? - zapytał w pewnym momencie.

- Co masz na myśli? - odpowiedział pytaniem na pytanie, marszcząc dodatkowo brwi.

- Pomyśl. - polecił mu, w pewnym sensie go ignorując. 

- Tak, chyba tak. - Hood zamyślił się, pocierając swoją brodę. - Ostatnio zauważyłem, że nie je czekolady, a przecież niedawno dałaby się za nią zabić, za to ciągle je owoce, mnóstwo owoców. Czasem też warzyw, albo to i to na raz. - dodał szybko.

- Według mnie jest w ciąży. - Luke wzruszył ramionami, a szczęka bruneta opadła do ziemi.

- Nie, to niemożliwe.

- Czasem pęka serce, a czasem prezerwatywa. - zaśmiał się, po czym uderzył kumpla przyjacielsko w ramię. - Hej, dacie sobie radę, jeśli to będzie prawda, a jeśli nie, to najwyżej wyjdziesz na zbyt troskliwego chłopaka. - dodał ciszej.

- Nie wiem, co o tym myśleć...

- Nie myśl, jedź do niej, porozmawiajcie szczerze. Może to przed tobą ukryła, bo się boi twojej reakcji. - zasugerował mu, co wypełnił. Pożegnał się z blondynem, rzucił pieniądze za swoje piwo na stolik i już go nie było. 

***

- Jestem! - oznajmił, wchodząc do pustostanu, który był mu dobrze znajomy. Odłożył swoje buty w odpowiednie miejsce, zdjął kurtkę i pogłaskał jednego z kotów, który go polubił. Ze wzajemnością. Przeczesał palcami włosy, idąc do salonu, gdzie znalazł Jasmine. Leżała na kanapie pod kocem, oglądając jakieś marne telenowele.

- Gdzie byłeś? - zapytała, patrząc się na niego z dołu. Położył się obok niej, obejmując ramieniem, przez co wtuliła się bardziej w niego.

- Z Calumem w barze, prawdopodobnie został ojcem. - wyjaśnił, przez co dziewczyna zrobiła większe oczy.

- Wow. - przyznała w końcu. - Nie było nas może parę dni, a oni już są rodzicami. Mają rozmach. - dodała, na co blondyn zaśmiał się radośnie. 

- Nie znam się na tym, ale zachowanie Jo pasowało mi do objawów ciąży. - wyjaśnił, zawijając na palec pasmo jej włosów. Opowiedział jej cały swój dzień, wyszczególniając rozmowę z Calumem w ich barze, aż do powrotu do niej. 

Potem już tylko oglądali jakieś marne seriale i zasnęli wtulając się w siebie. 

~*~

od dzisiaj postaram się codziennie dodawać rozdziały, bo chce już skończyć to opowiadanie, lmao 

street dancers • hemmingsWhere stories live. Discover now