♪ 2 ♪

4.5K 401 15
                                    

- Nie mów mi, że znowu chcesz tam iść. Przecież ostatnio niewiele brakło, a by Cię przyłapali! - Krzyknęła Stewart wyrzucając dłonie do góry, gdy usłyszała, co McCras ma w planach na ten piątkowy wieczór.

- Przecież nic mi się nie stanie, a nawet, jeśli mnie złapią to będzie ich wina. Sprzątaczka przecież może zamykać okno - Brunetka wzruszyła ramionami pakując potrzebne jej rzeczy do torby - A po za tym i tak potem muszę wracać do pracy, więc nigdzie byśmy się nie wyrwały - dodała

- Następnym razem - Mruknęła zrezygnowana Blake - Baw się tam dobrze i sprawdź czy pojawili się jacyś przystojni uczniowie - dodała unosząc w dwuznaczny sposób brwi.

- Okey - McCras puściła jej oczko - Do zobaczenia jutro, Blakie - dodała machając w jej stronę dłonią. Zgarnęła ze schodów swoją deskorolkę, którą zostawiła tu ostatnim razem i wyszła na ulicę żegnając się ówcześnie z Lynch'em, który jak zawsze musiał ja zaczepić.

***

Wspinając się po ścianie do kanciapy sprzątaczki przeklinała studio, że wybrali aż tak wysokie piętro.

- Jakby nie można było urządzić tego na parterze, albo, chociaż piętro niżej - narzekała w myślach. Weszła do środka i po upewnieniu się, że nikogo nie ma na korytarzu przekradła się do sali, gdzie zaraz miały zacząć się zajęcia. Zza ściany okrytej lustrami do jej uszu dobiegała cicha muzyka i śmiechy oraz rozmowy na przeróżne tematy uczniów instruktora.

Jasmine przychodziła tu poprawiać swoje umiejętności, choć szczerze mówiąc miała większy talent niż nie jeden instruktor Dancing Studio Company i nie potrzebowała dodatkowych lekcji. Jednak coś ją tutaj ciągnęło, coś nakazywało zakradać się tutaj, co drugi piątek wieczorem, by tańczyć razem z tymi uczniami. Była jak duch, nikt jej nie słyszał ani nie widział.

- Zaczynamy lekcję - Na głos instruktora zadarła głowę, bo nie był ani trochę podobny, do tego, który uczył tą grupę na wcześniejszych lekcjach. Zamiast przystojnego bruneta w sali pojawił się również przystojny blondyn o niebieskich oczach. Jasmine zobaczyła go po raz pierwszy i nieco się zdenerwowała.

- Nie zauważy Cię idiotko, to są przecież weneckie lustra - zakpiła z niej podświadomość. Brunetka wzięła głębszy wdech i zaczęła powtarzać ruchy instruktora, który najwidoczniej uczył grupę swojego układu, bo Ci patrzyli się na niego jak na kosmitę i próbowali tańczyć.

***

- Calum ja Cię zabije! Nie mogłeś sobie tego nadgarstka zwichnąć później? Przecież ta Twoja grupa to same nieuki i beztalencia! Nikt, powtarzam nikt w nawet najmniejszym stopniu nie wykonał dobrze mojego układu - dodał zirytowany Luke, gdy w końcu znalazł przyjaciela w pokoju socjalnym.

- No przepraszam bardzo, ale nie planowałem tego wiesz? - Rzucił Calum poprawiając sobie bandaż na prawym nadgarstku - Wiesz doskonale, że ktoś te zajęcia musiał poprowadzić, bo McCarthy kipiałby z wściekłości gdyby lekcji nie było, a nie dałby mi się nimi zając przez ten nadgarstek - dodał

- Wiem - Mruknął blondyn - Nie wiem jak Ty z nimi tam wytrzymujesz, nie dość że prawie każda dziewczyna się do mnie kleiła, to jeszcze na dodatek prawie w ogóle tańczyć nie umieją. Za co McCarthy mi płaci?! - dodał wyrzucając dłonie w górę.

- Dlatego, ciesz się, że masz tą poniedziałkową grupę - Mruknął Hood - Zbieram się, bo muszę jechać z Jo jechać do jej rodziców - dodał przewracając oczami.

- Pozdrów ją ode mnie - Powiedział Luke przypominając sobie nową dziewczynę przyjaciela. Wymieniał je wprawdzie jak rękawiczki, ale kto bogatemu zabroni? Calum był synem małżeństwa najlepszych adwokatów w kraju, ma miliony na koncie i zamiast iść na studia prawnicze wolał zostać instruktorem w szkole tanecznej. Rodzice, gdy dowiedzieli się o jego decyzji wyparli się go twierdząc, że wolą nie mieć syna niż takiego, który nie umiałby w późniejszym życiu utrzymać rodziny. Bo przecież tańcem nie da się zarobić na życie.

- Pozdrowię - Odpowiedział brunet - Do zobaczenia Hemmings - przybił z nim żółwika sprawną ręką i wyszedł z pomieszczenia.

Chwilę po tym blondyn usłyszał dziwne dźwięki z kanciapy sprzątaczki. O tej porze nie powinno jej tu być, przychodziła dopiero w sobotę rano, by to wszystko ogarnąć więc zainteresowany ruszył w tamtą stronę. Gdy otwierał drzwi głowa jakieś dziewczyny znikała za oknem. Podbiegł tam i opierając się o parapet wychylił się, by zobaczyć czy mu się nie przywidziało.

Nic mu się nie przywidziało.

Rzeczywiście jakaś dziewczyna uciekała na deskorolce tą wąską uliczką od tylnego wejścia do studia.

Pokręcił głową ze zrezygnowania i zamknął okno twierdząc, że kolejne beztalencie chciało sobie popatrzeć jak wygląda profesjonalny taniec.

Nie wiedział, że to beztalencie okaże się być w tej dziedzinie dużo lepsze niż on sam.

~*~

I jak się podoba? Powiedzcie co myślicie, to dla mnie ważne xx

Nie bądź duchem i zostaw coś po sobie! :3

street dancers • hemmingsWhere stories live. Discover now