"Nigdy nie zapomnisz, ale pewnego dnia obudzisz się i stwierdzisz, że już tak strasznie nie boli. "
- Cześć – Kamil wszedł do pokoju – udało ci się zasnąć ?
- Nie bardzo , ale nie było to raczej spowodowane głośną muzyką , po prostu musiałam trochę przemyśleć – powiedziałam.
- Ja też – panowała chwila ciszy , którą przerwałam.
-Więc jakie wnioski ?
- Już nie jest tak samo jak wcześniej , to znaczy nie uważam że jesteś dziwką i nigdy w sumie tak nie uważałem , jesteś wspaniałą dziewczyną i mógłbym się w tobie naprawdę zakochać ale...
- Spieprzyliśmy to po całości – dokończyłam za niego – i nie da się już tego naprawić.
- Da się ... możemy zostać przyjaciółmi ale nic poza tym ...
- Wiem -powiedziałam z westchnieniem – trochę szkoda...
- Tak , ale teraz czasu nie cofniemy , po prostu będziemy mieli nauczkę na następny raz.
- No ja na pewno -powiedziałam.
- To co przyjaciele ? – zastanowiłam się chwilę.
- Nie...-spojrzał na mnie zaszokowany – tym razem naprawdę zacznę wszystko od nowa , wrócę do domu , postaram dogadać się z ojcem i skończę tam szkołę – na początku patrzył na mnie jak na idiotkę ale chwilę później pokiwał głową jakby rozumiejąc.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia.
- Dziękuję- powiedziałam wstając - chyba już czas na mnie.
-Tak , odprowadzę cię do drzwi – powiedział , następnie zeszliśmy na dół.
- Wygląda na to że już czas się pożegnać – zaczęłam kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz.
- Powiem ci że nie przypuszczałbym że taka dziewczyna jak ty narobi tyle bałaganu w moim życiu – zaśmiał się.
- A ja nie przypuszczałam że to się tak skończy ....- mimo uśmiechu na mojej twarzy było mi trochę przykro.
- Wiem , pamiętaj że gdyby coś się działo zawsze możesz zadzwonić albo po prostu mnie odwiedzić.
- Będę pamiętała , ale nie wiem czy skorzystam , nie chce popełniać tych samych błędów.
- To co ostatnie pożegnanie ? -zapytał.
- Na to wygląda – pocałował mnie w policzek a później mocno przytulił – nigdy cię nie zapomnę – powiedziałam.
- A ja nie zapomnę dziewczyny ,którą znienawidziłem już jej pierwszego dnia w szkolę . Wyobraź sobie że ta jędza usiadła do mojego stolika mimo moich gróźb i sprzeciwów . Już wtedy wiedziałem że będą przez nią problemy . Różniła się od innych - miała odwagę i charakter – uśmiechnęłam się tylko w odpowiedzi i ruszyłam przed siebie , miło było usłyszeć coś takiego z jego ust.
Opuściłam jego dom z wielkim uśmiechem na twarzy , kto by pomyślał że to się tak skończy ...chociaż wiedziałam że to nie jest koniec –a nowy początek ciężko było mi przywyknąć do myśli że znowu zaczynam wszystko od nowa .
Jakiś czas później :
- Ami podwieźć cię do szkoły ?- zawołał tata z kuchni.
- Nie trzeba , przejdę się.
- Jak chcesz – powiedział i chwilę później usłyszałam dźwięk samochodu ruszającego z podjazdu . Nie tracąc czasu też ruszyłam do drzwi , postanowiłam że dzisiejszą drogę do szkoły pokonam na piechotę – w końcu to mój pierwszy dzień . Pogoda mi dziś sprzyjała i była odzwierciedleniem mojego dzisiejszego nastroju – niebo było bezchmurne i świeciło słońce . Idąc do szkoły rozmyślałam nad tym ile zmieniło się w moim życiu przez te kilka miesięcy :poznałam nowych ludzi , przeżyłam swoje wzloty i upadki ale przede wszystkim zrozumiałam wiele rzeczy . Zrozumiałam że szczęście nie polega na tym aby udawać kogoś kim się nie jest , szczęście to nie jest osiąganie swoich celów , które chcesz osiągnąć tylko dlatego że wbiłaś to sobie do głowy ale ci na tym kompletnie nie zależy . Zrozumiałam że moje zauroczenie Kamilem nie było prawdziwe , chciałam z nim być tylko dlatego że na początku to było nie do osiągnięcia – teraz jestem wdzięczna losowi że jednak nie pozwolił nam być razem , bo wtedy cierpielibyśmy oboje . Chyba moim największym sukcesem tych kilku miesięcy było to że odcięłam się od ludzi których uważałam za przyjaciół – przyjaciółmi to oni na pewno nie byli , może z wyjątkiem Maxa , ale jak wszyscy to wszyscy ,więc z nim też straciłam kontakt . Moja relacja z Sarą poprawiła się na lepsze i dzięki temu mogę teraz otwarcie mówić że zyskałam nie tylko siostrę ale i przyjaciółkę . Wracając do miejsca w którym się wszystko zaczęło mogę w końcu przyznać że jestem szczęśliwa . Moje rozmyślenia przerwał dzwonek oznaczający zaczynające się lekcje – na szczęście byłam już pod szkołą więc nie musiałam się martwić , zwłaszcza że to mój pierwszy dzień i nauczyciele będą wyrozumiali . Wszystko wydaje się takie samo – tylko że tym razem nie jestem już tą samą dziewczyną co wtedy . Wtedy nie wiedziałam kim jestem , cały czas szukałam siebie , teraz już doskonale sobie zdaje z tego sprawę , poza tym nie jestem też już sama ...
- Amelia , jak dawno się nie widzieliśmy – krzyknął chłopak kiedy tylko pojawiłam się w zasięgu jego wzroku.
- Ja też tęskniłam – powiedziałam , a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
- Koniecznie musisz mi opowiedzieć co tam się działo u ciebie przez te kilka miesięcy – zaczął.
Koniecznie -potwierdziłam – ale na to będzie czas kiedy indziej , teraz idziemy na lekcje – Kordian przytaknął skinieniem głowy i ruszyliśmy ramie w ramie w stronę szkoły by zdążyć na matematykę którą prowadziła Nicola Kłos – była żona mojego ojca .
KONIEC !
~No więc :
to już koniec opowiadania " nie taka zła jak myślisz " - w sumie jeszcze do wczoraj nie miałam zamiaru go kończyć ale dziś kiedy zabrałam się do pisania kolejnego rozdziału uznałam że praktycznie skończyły mi się pomysły - dlatego je zakończyłam, nie chciałam żeby rozdziały były coraz słabsze i pisane na siłę , mam nadzieję że zrozumiecie i nie macie mi za złe że skończyło się to w taki sposób :D
Piszę teraz nowe opowiadanie , które jest bardziej przemyślane i dopracowane więc jeśli chcecie to zapraszam do czytania .
https://www.wattpad.com/story/78759984-ostatnia-szansa
I na koniec chciałabym podziękować wszystkim którzy doczytali to do końca !
YOU ARE READING
Nie taka zła jak myślisz ...
Teen FictionNigdy nie należałam do osób cichych lub nieśmiałych , zawsze wiedziałam czego chce i zazwyczaj to dostawałam . W poprzedniej szkole chciałam władzy . Miałam ją. Jestem bezpośrednia i szczera aż do bólu , dzięki temu zawsze osiągam swój cel . Mimo...