Rozdział 9

10.8K 468 2
                                    

" W życiu piękne są tylko chwile ..."

W końcu jest ta nasza wyczekiwana impreza! Chłopaki od rana nie mogli znaleźć sobie miejsca, aż w końcu nadeszła ta godzina...

Goście zaczęli się schodzić około 19 a ja zostałam wrobiona w dodatkową robotę . Nikt się nie spodziewał że przyjedzie tak dużo osób , dlatego zamiast się dobrze bawić będę musiała pilnować żeby nikt nic nie zniszczył ( rodzice Bena  zabiliby go  za robienie domówki w ich domu ) . Max i Ben twierdzili że można połączyć dobrą zabawę z pracą więc dość szybko się zgodziłam ...teraz tak sobie myślę że jednak mogłam się dłużej zastanowić – mam nauczkę na następny raz . Od godziny stoję przy wejściu i witam ludzi , którzy oczywiście zamiast powiedzieć głupiego „ cześć , dzięki za zaproszenie „ muszą ze mną jeszcze pogadać , bo tak mocno się stęsknili i przecież tak dawno mnie nie widzieli- jeden z minusów bycia popularną  w całej szkole .

Mam ochotę skrzywdzić Bena za to że zostawił mnie z tym samą , ale nie mam okazji bo gdzieś przepadł – przecież to nie ja tu powinnam stać , to nie moja impreza i nie mój dom , ale jak to powiedział Ben „ co moje to i twoje „ . Dobry argument żeby się wywinąć od najgorszej roboty . JUŻ CHYBA GORZEJ BYĆ NIE MOŻE . Mam dość odpowiadania na te same pytania : jak się czujesz, gdzie mieszkasz, co się stało , jak tam itd. Osobom których nawet nie kojarzę i z którymi pewnie w byłej szkole nie zamieniłam nawet zdania . Co oni sobie myślą rozmawiając teraz ze mną ? że coś się zmieniło tylko dlatego że tu nie mieszkam ? i że nagle staliśmy się jakimiś znajomymi ? – no chyba nie , chyba że na facebooku.

CZY JA KILKA CHWIL TEMU POWIEDZIAŁAM ŻE GORZEJ BYĆ NIE MOŻE ? !- jednak może .Trzeba uważać co sobie życzysz ...

- Ooo Kogo to ja widzę ?! nawet nie wiesz jak się cieszę.

- OJ Sabi nie przesadzaj bo się wzruszę – powiedziałam sarkastycznie to tej suki.

- Muszę ci powiedzieć że nic się nie zmieniłaś ,no może z małym wyjątkiem..

- Oświeć mnie ..

- Wyglądasz dziś na jeszcze większą dziwkę niż zawsze ,ale nie przejmuj się to pewnie przez ten strój – powiedziała i obejrzała mnie od góry do dołu.

- Tak wiem ,bardzo starałam się upodobnić do ciebie ,ale jak widać nie wyszło mi . Ta sukienka i tak za dużo zakrywa nie sądzisz ?

- ha ha ha zabawna jak zawsze.

-I kto to mówi ...

- Ami ...bo tak na ciebie mówią mam racje ? – zresztą nie ważne ,więc tak :radze ci dziś uważać , bo uwierz wiem więcej niż ci się wydaje . Chyba nie chcemy żeby wszyscy twoi znajomi dowiedzieli się co tak naprawdę się stało prawda ? to mogłoby zaszkodzić twojej reputacji a chyba obie wiemy jak ci na tym zależy – ZABIJE MAXA , BENA I LARREGO- ALBO OD RAZU WSZYSTKICH KTÓRZY STANĄ MI NA DRODZE ...

- Miłej zabawy ...

- Na pewno taka będzie, Jak tylko znajdę Bena i Maxa co ty na to ?

- Szerokiej drogi i powodzenia życzę. Poszukaj też po drodze Kordiana on na pewno się stęsknił .

Od teraz goście będą witali się sami – ja muszę kogoś znaleźć i zabić ! Nie było to zbyt trudne , wystarczyło iść do kuchni i od razu znalazła się cała ekipa ...

- Ben nienawidzę cię ,Larry ciebie zabije a ty Max nie pokazuj mi się na oczy dopóki mi nie przejdzie.

- Co jest ? – spytali jednocześnie.

- Sabina!

- Kurwa ...nie doszło do rękoczynów prawda?- zaniepokoił się Ben.

- Zależy ...

- Od czego ?

- Od tego czy martwisz się o nią czy o mnie.

-Am ,daj spokój.

- Co ci powiedziała ?– zainteresował się Kordian – dodam tylko że : nie powinno go to interesować !

- A co pójdziesz od razu donieść swojej przyjaciółce że się wam poskarżyłam ?

-Am, przestań – upomniał mnie Max.

- Tak tylko pytałem ...

Zaczęłam się trochę uspokajać i doszłam do wniosku że przyjęłam trochę złą taktykę – nie powinnam pokazać że się przejmuje bo w ten sposób udowodnię jej że ma racje .

- Chłopaki przepraszam , po prostu wyprowadziła mnie z równowagi – a odpowiadając na twoje pytanie – zwróciłam się do Kordiana – powiedziała że mam uważać ponieważ ona wie więcej niż mi się wydaję.

- Co niby może wiedzieć ? – zapytał Larry a ja posłałam mu spojrzenie które miało wykazać moją bezradność i pytanie retorycznie „ serio ? „

- Może to że byłam w szpitalu bo podcięłam sobie żyły i łaskawie dowiedziała się o tym od was ? – kurwa... powiedziałam za dużo .. spojrzałam spanikowana na Kordiana , który się tylko we mnie wpatrywał...

- Nie powinieneś tego słyszeć ... - powiedziałam wystraszona.

-Ami spokojnie Kordian nic nie powie ...spokojnie – próbował ratować sytuacje Ben ponieważ stał najbliżej mnie i mógł zobaczyć zbierające się łzy w moich oczach..- chodź idziemy cię czymś zająć.

- No właśnie miałaś dobrze się bawić – powiedział Max – Ben zrób porządek z alko ja zajmę się nasza Amelką.

Kordian:

Próba samobójcza ? Patrzę na Amelie i nie może to do mnie dotrzeć . Nigdy bym nie powiedział że ta dziewczyna mogła zrobić coś takiego ,w ogóle czemu ja się nad tym zastanawiam ? – przecież to nie moja sprawa ,ale mimo wszystko zacząłem ją nawet lubić co w sumie nie zmienia faktu że nie muszę się tym przejmować – to jej sprawa i tyle.

- Kordian wiem że mogę ci zawsze ufać ale dziś potrzebuje twojego potwierdzenia ...

- Spokojnie nic nie powiem to nie moja sprawa.

- Dzięki.

- A tobie co tak nagle humor spadł ?

-Sabina nie dogada się z Amelią.

- I co z tego ?

- To nie jest dobre dla Am.

- Ben nie poznaje cię ,przyjeżdżam tu od zawsze i od zawsze przyjaźniliśmy się z Sabiną .Ile znasz Amelie ? Sabi znasz od dzieciństwa i masz zamiar psuć sobie imprezę tylko dlatego że Amelia nie może się dogadać z Sabiną ?

- Słuchaj ..długo cię tu nie było i sprawy się trochę zmieniły .Nie mam już takich dobrych kontaktów z Sabiną . Ona ma swoje towarzystwo ja mam swoją ekipę.

- Podejrzewam że wasza relacja się pogorszyła właśnie odkąd znalazłeś nowych znajomych – powiedziałem już trochę wkurzony.

- To nie tak że znalazłem nowych znajomych . Poznałem Amelie zaczęliśmy ze sobą chodzić a ja zacząłem spędzać coraz więcej czasu z Am i jej znajomymi Darek i Larry też zaczęli lubić jej kumpli i tak powstała nasza ekipa

- Właśnie ,czyli olałeś starych znajomych.

- Nie ,po prostu starzy znajomi nie umieli się dopasować i nie chcieli się zadawać z ludźmi z ekipy ,ale jak mam być szczery nie żałuje tego że zacząłem się z nimi zadawać .Ludzie z ekipy są tacy" inni" , często wkurzają , często mamy jakieś odpały i się kłócimy – ale mimo wszystko najważniejsza jest przyjaźń .My jesteśmy tu jak rodzina.

- Osoby z którymi się zadawaliśmy jak tu przyjeżdżałem kiedyś też byli prawdziwymi przyjaciółmi ,ale mniejsza z tym, to twój wybór . Powiedz mi tylko jakim cudem nawet nie wiedziałem o tym że chodzisz z Amelią ?

- Bo byłem z nią akurat w okresie kiedy nasze kontakty nie były za dobre braciszku . Koniec tego gadania , mamy w końcu imprezę.

Nie taka zła jak myślisz ...Donde viven las historias. Descúbrelo ahora