"Wysokość to H
Określa, wyznacza - zabija,-
Przerasta, przekracza - zabija,-
Przewodzi, zawodzi - zabija,-
Zaniża, zawyża - zabija,-
Mierzy, przemierza - zabija,-
Lecz śmierć daje życie,- może!"
Tańczyłam z jakiś przypadkowym chłopakiem , którego wcześniej nigdy nie widziałam kiedy nagle zaczął dzwonić mój telefon .Wyszłam na dwór żeby odebrać , bo okazało się że to tata .
- Halo.
- Chciałem się upewnić że wszystko w porządku.
- Wydaje mi się raczej że chciałeś mnie sprawdzić – powiedziałam zrezygnowana.
- Jestem twoim ojcem wiec chyba to normalne że dzwonie jeśli moja córka została sama w domu.
- Wszystko w porządku.
- To dobrze .Wybacz ale idziemy na kolacje i muszĘ kończyć .Powiem tylko tyle że po powrocie obejrzę dokładnie twoje nadgarstki i nie radze robić ci głupstw bo w poniedziałek odwiedza nas pani z opieki społecznej. Masz pozdrowienia od Sary.
- Dzięki też ją...- nie zdążyłam dokończyć bo się rozłączył .
Minęła mi cała ochota na zabawę a po moich policzkach spływały łzy .Jedyne co miałam w głowie to pytanie; dlaczego nie może być jak kiedyś ? .Moje życie może nie należało do jakoś nadzwyczajnie pięknych bo tata jakoś nigdy nie był szczególnie mną zainteresowany ale zawsze mogłam liczyć na mamę i na moich przyjaciół . Weszłam do domu i ustałam oparta o otwarte drzwi które prowadziły do pokoju w którym właśnie cała nasza ekipa i kilka osób a raczej dziewczyn których nie znałam grało w butelkę . Patrzyłam tak na ich uśmiech , słuchałam żartów , widziałam jak dobrze się bawili i wtedy do mnie dotarło że to już nie moja bajka . Tak bardzo chciałam poczuć się jak kiedyś że całkiem zapomniałam o tym że już nigdy tak nie będzie . Ja już tu nie pasuje , nie mogę udawać że dalej należę do ekipy i że wszystko jest po staremu bo będzie mi jeszcze ciężej ich zostawić . Oni nie mają nic do stracenia a ja owszem . Kocham ich wszystkich ale jestem też zazdrosna o to że mają siebie nawzajem . Wiem że mogę na nich zawsze liczyć ale to nie ma sensu – ja po prostu nie dam rady .
Muszę się odciąć od tego wszystkiego – od nich , czyli od ludzi których kocham , teraz mam zupełnie inne życie , jestem zupełnie kimś innym – a dokładnie muszę udawać kogoś innego ale nie mogę udawać że jest tak jak kiedyś .
- Halo chciałabym zamówić taksówkę na ulice ....- rzuciłam ostatnie spojrzenie na moich przyjaciół i na Kordiana który w tym momencie mnie zauważył i już chciałam wyjść kiedy drogę zastawiła mi Sabina.
-Sabina proszę cię daj mi przejść , nie mam ochoty na kłótnie z tobą.
- Amelia chyba nie myślisz że tak łatwo ci odpuszczę co ?
- Czego chcesz ?
-Po pierwsze odczep się od Kordiana .
- Czekaj , ja nawet nie jestem zainteresowana. To dupek.
- On też nie . Mówię tak na zapas.
- Nawet na to nie liczyłam, mogę już iść ?
- Tak szybko wychodzisz? Myślałam że raczej spędzisz z nami więcej czasu .Właśnie miałam cię namówić żebyś grała z nami w butelkę.
- Raczej nie mam ochoty.
- To nie była propozycja. Jeśli nie chcesz żeby ludzie dowiedzieli się o tym że jesteś niedoszłą samobójczynią to pójdziesz grzecznie ze mną i zagrasz z nami.
- Wiesz co ułatwię ci sprawę ...- odwróciłam się i weszłam do pokoju w którym było najwięcej ludzi , ustałam na stole na którym ekipa grała w butelkę i zignorowałam ich zdziwione spojrzenia.
- Max wyłącz muzykę na chwile – spojrzał na mnie jak na wariatkę ale posłuchał.
- Ami co chcesz zrobić ? – nagle obok mnie pojawiła się Alison z Darkiem który jak tylko mnie zobaczył uciekał spojrzeniem na wszystkie strony – ich też zignorowałam.
- SŁUCHAJCIE ! MOJA DROGA PRZYJACIÓŁKA SABINA CHCIAŁABY WAM COŚ POWIEDZIEĆ ALE SIĘ TROCHĘ BOI WIEC JĄ WYRĘCZĘ ...
- Amelia schodź z tego stoły – zaczął przerażony Ben.
- Ami będziesz tego żałowała , zajdź z tego stołu!
-Kurwa ,Amelia bo sam cię zdejmę !
- Czekajcie – uciszyłam ich – NO WIĘC SABINA CHCIAŁABY POWIEDZIEĆ ŻE JESTEM NIEDOSZŁĄ SAMOBÓJCZYNIĄ – jeszcze nigdy nie widziałam Alison i Maxa tak przerażonych , co było nawet zabawne – JA POWIEM WAM NAWET WIĘCEJ NA TEN TEMAT : ROK TEMU JAK BYŁAM W SZPITALU TO WŁAŚNIE Z TEGO POWODU .MÓWIĄC DOKŁADNIEJ PODCIĘŁAM SOBIE ŻYŁY , TERAZ WSZYSCY MYŚLĄ ŻE TO BYŁO MOJE WOŁANIE O POMOC I DLATEGO SIĘ PRZEPROWADZIŁAM . KONIEC! – ukłoniłam się i zeszłam ze stołu , wszyscy się we mnie wpatrywali a ja starałam się powstrzymać łzy które zaczęły zbierać się w moich oczach . Podeszłam do Maxa i wzięłam pilocik od głośników które po chwili włączyłam.
- Zmieniłaś się ,kiedyś nie dałabyś jej wygrać .Zwłaszcza w taki sposób – powiedziała Ali i odeszła akurat w chwili kiedy wszystko zaczęło do mnie docierać i najbardziej na świecie potrzebowałam wsparcia przyjaciółki . Rozejrzałam się dookoła co nie było dobrym pomysłem bo to co zobaczyłam , naprawdę mną wstrząsnęło . Najbliżsi mi przyjaciele patrzyli na mnie z rezygnacją i rozczarowaniem . Jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy to : po co ja żyje ?
Ich rozczarowanie jest najgorszą rzeczą jaka mnie mogła spotkać. Teraz chociaż mam pewność że dobrze robię odcinając się od nich.
- Przesadziłaś -jedno słowo które powiedział Ben zanim wyszedł a za nim Larry , spojrzałam zrozpaczona na Maxa który tylko pokiwał głową z rezygnacją i zrobił to co pozostali – wyszedł i zostawił mnie samą z tym wszystkim .
Stałam tak jeszcze chwile płacząc , a kiedy się trochę uspokoiłam wyszłam na dwór gdzie stała już moja taksówka. Nic więcej się nie liczyło jak tylko " ucieczka ".
YOU ARE READING
Nie taka zła jak myślisz ...
Teen FictionNigdy nie należałam do osób cichych lub nieśmiałych , zawsze wiedziałam czego chce i zazwyczaj to dostawałam . W poprzedniej szkole chciałam władzy . Miałam ją. Jestem bezpośrednia i szczera aż do bólu , dzięki temu zawsze osiągam swój cel . Mimo...