-Możesz dostać zapalenia płuc -odezwał się Louis. -Nie wyglądasz najlepiej, wiesz.
-Mam lustro w domu -rzuciła. -Muszę napisać sprawdzian z historii, szkoda mi zmarnować czasu, który poświęciłam wczoraj na naukę.
-Po pierwsze -zacząłem -twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakiś tam test. A po drugie w tym stanie nic sensownego nie jesteś w stanie napisać. Proszę, wracaj do domu.
-Nigdzie nie idę, zostaję -zaprotestowała Carrie krzyżując ręce. -Robicie problem z niczego.
-Chcemy dla ciebie jak najlepiej -rzekła Lily.
-To przestańcie marudzić i chodźmy na lekcje -dziewczyna wyjęła kluczyk ze swojej szafki i ruszyła w kierunku właściwej sali.
-No co? -zwróciłem się do Tomlinsonów, którzy kręcili głowami.
-Musisz jakoś na nią wpłynąć -stwierdził Louis. -Jesteś jej chłopakiem do cholery.
Myśl, Horan.
***
Pierwsze dwie lekcje minęły bardzo szybko. Podczas przerw próbowałem jakoś wytłumaczyć Carrie, że powinna wracać do domu, niż męczyć się siedząc w szkole, ale nic z tego. Zaczęła się trzecia lekcja, którą była matematyka. Blondynka siedziała na drugim końcu ławki i próbowała skupić się na zajęciach, chociaż widziałem, że idzie jej to bardzo opornie, gdyż cały czas zerkałem w jej stronę. W pewnym momencie Parker poprosił moją dziewczynę, by rozwiązała przykład na tablicy, więc jak zwykle wstała z krzesła i chciała ruszyć w kierunku tablicy, lecz zamiast tego stała w miejscu i trzymała się za głowę.
-Wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony nauczyciel. -Dobrze się czujesz?
-Tak, nic mi nie jest -lewo udało jej się wypowiedzieć zdanie. Jej głos brzmiał okropnie, nawet po tabletkach, które łykała na przewie nie było widać efektu.
Carrie podeszła do tablicy i znajdując wolne miejsce, by zapisać obliczenia, zabrała się za rozwiązanie zadania. Chwilę później dziewczyna zasłoniła buzię ręką.
-Przepraszam, ja muszę.... -oznajmiła ochrypłym głosem i wybiegła z sali matematycznej.
-Styles, idź za nią. Sprawdź, co się dzieje -rozkazał nauczyciel. -A ty Lily dokończ zadanie za koleżankę.
-Ja pójdę -zdecydowałem wstając z miejsca.
-Prosiłem o pomoc kogo innego, ty powinieneś się uczyć -zauważył mężczyzna.
-Kilka minut mnie nie zbawi -warknąłem w stronę profesora i mając w dupie jego polecenia wybiegłem z sali.
Udałem się w kierunku toalety. Będąc przed drzwiami na chwilę zatrzymałem, bo przecież to damska toaleta, a ja byłem facetem.
Pieprzyć to.
Mając bardzo głęboko ten fakt, że mógłbym zostać przyłapany na pomyleniu pomieszczeń przez jakąś uczennice wszedłem do środka. Od razu do moich uszu dobiegł dźwięk wymiotowania.
-Jestem tutaj -poinformowałem Carrie, opierając się równocześnie o kaloryfer.
Po chwili dziewczyna opuściła kabinę i spuściła wodę. Wyglądała na zmęczoną, jej oczy prosiły się o sen. Cass zignorowała moją obecność i ruszyła w stronę zlewu, by umyć ręce. Poszedłem jej śladem.
-Dlaczego nie chcesz mnie posłuchać? -zapytałem, wyciągając kawałki szarego papieru do rąk z pojemnika wiszącego na ścianie. -Dobrze wiesz, że mam rację.
YOU ARE READING
If tomorrow never comes - Niall Horan
FanfictionCarrie jest szczęśliwą osiemnastolatką. Ma kochających rodziców i wspaniałych przyjaciół. W trakcie wakacji spotyka chłopaka, na którego los postanowił ją skazać na dłuższy czas. Dziewczyna ulega wypadkowi, na szczęście nie staje jej się nic poważne...
Rozdział 22 "Musisz być taki uparty?"
Start from the beginning