-Raczej nie mamy... - Wzruszyłam ramionami, a chłopak spojrzał na mnie przenikliwie.
-Jagoda... - Popatrzył mi z lekkim uśmiechem w oczy, a ja wymiękłam... Tylko on potrafi zmiękczyć moją kamienną twarz żołnierza. Nawet Adamowi nie zawszę się to udaje.
-Okej... Raczej nie wiesz wszystkiego. Ale powiem pod warunkiem, że ty też opowiesz mi o wszystkim! - Basista syknął odwracając ode mnie powoli wzrok.
-Ale musi być wszystko? - Popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-Tak! Włącznie z twoimi byłymi. - Zaśmiałam się ze zmieszanej miny muzyka.
-Eh... Już żałuje, że wpadłem na ten pomysł ze szczerością. - Jak zwykle poprawił nerwowo blond grzywkę wolną ręką.
-Nie ma! Sam zacząłeś słodziaku. - Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco, co dodało mu pewności siebie. - Powiesz mi wszystko, to ja tobie też. Zgoda?
-No dobrze... Zgoda. - Pomasował mnie lekko kciukiem trzymającej mnie ręki.
-No dobrze. To ja naprzykład kiedyś...
*Opawiadaliśmy sobie historię naszego życia! Ja od pierwszych zawodów miłosnych, po fałszywe przyjaźnie i o napotkanych złych ludziach. Tommy za to największe przygody przeżywał w czasach szkoły oraz zaraz po jej zakończeniu. Rozmawialiśmy tak kilka godzin. Byłam niezwykle zdumiona, gdy nagle w oczy poraziły mnie promienie wschodzącego słońca. Aż tyle gadaliśmy?! Jezu...*
-Serio? Po tobie bym się tego nie spodziewał Jagoda. - Blondyn zachichotał rozbawiony.
-Nie przeginaj! Jestem lepsza od ciebie buntowniku. - Szturchnęłam go łokciem.
-Oh zgoda... A tak w ogóle wiedziałaś, że jest już dziewiąta rano?
-Trudno to przeoczyć. - Zaśmiałam się radośnie.
-A nie jesteś głodna?
-No może trochę tak.
-Chodź do kuchni. Zrobimy śniadanie i ściągniemy tych leni z łóżek. - Tommy wstał ożywiony z krzesła i już poszedł w stronę wejścia do pokoju.
-Adama może damy rade obudzić, ale Wiktoria to będzie masakra. - Pokręciłam głową idąc za blondynem.
-No co ty? Aż tak źle?
-Nieee... Jeszcze gorzej.
*******************
-Tommy podaj mi jeszcze jeden talerz. - Popatrzyłam przez ramię na basistę myjącego resztę brudnych naczyń z wczorajszego dnia. Śmiesznie jest widzieć takiego twardziela zmywającego brudne kubeczki.
-Jasne, trzymaj. - Podał mi ostatni talerz, a przy okazji skończył zmywanie i wytarł ręce. - To co? Zabieramy ich na śniadanie?
-Pod warunkiem, że ich w ogóle ruszymy. - Skończyłam nakrywanie stołu i razem z blondynem poszłam na górne piętro.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)
ФанфикBohaterka traci rodziców, nagle sam gwiazdor Adam Lambert postanowił ją przygarnąć... Dlaczego? To się okaże. Spotykają ich przygody L.A, trudna miłość Adama, nowy rodzic bohaterki, inny niż pozostali... Oboje wciąż się zaskakują, czasem mało rozumi...
Brązowe oczy. Cz.1
Начните с самого начала