15. Dziękuję

Zacznij od początku
                                    

Przewróciłam oczami i spojrzałam na chłopaka, który głupkowato się uśmiechał.

- Ha ha, bardzo śmieszne

- Prawda?

Znów przewróciłam oczami na co Justin się zaśmiał, a ja mu zawtórowałam. Sytuacja mnie nie rozbawiła, ale jego śmiech zadziałał jak narkotyk. Justin skręcił w lewo na co zmarszczyłam brwi.

- Przecież miasto jest na wprost

- Ale tam są autobusy - wskazał za siebie - Chyba nie chcesz iść na nogach.

Szczerze? Wolałabym. Od dziecka panicznie boję się autobusów. Gdy miałam z pięć lat to wsiadając do jednego, drzwi za wcześnie się zamknęły i zmiażdżyły mi nogę. Złamałam wtedy kostkę, nigdy nie zapomnę tego bólu. Najgorsze, że nikt tego nie zauważył, a ja nie moglam krzyknąć ponieważ wcześniej nadwyrężyłam gardło i nie mogłam mowić. Dopiero kiedy mama zorientowała się, że nie jestem przy niej to zobaczyła co się stało. Od tamtej pory, zawsze gdy muszę korzystać z autobusu to siedzę wtulona w Austina albo Camile, po prostu mam zawsze wrażenie, że przytrafi mi się coś złego. Słyszałam, ze kiedyś dach autobusu się zawalił na pasażerów, albo, ze tak wiele razy podkładano do niego bombę.

- Sylvia? - Justin wyrwał mnie z zamyśleń

Przełknęłam ślinę i się wyprostowałam.

- Juz idę - podbiegłam do niego i zrównałam kroku

Szliśmy pustym chodnikiem, a ja kurczowo ściskałam pasek od torebki. Stresowałam się bardziej niż przed jakimś ważnym testem.

- Wszystko okej? - spytał Justin, a ja na niego spojrzałam

- Tak, tak. Po prostu martwię się tatą - w sumie nie do końca kłamałam

Stanęliśmy na przystanku gdzie siedziała jakaś starsza pani, jakieś dzieci z podstawówki i chłopak zapewne pare lat młodszy od de mnie.

- Juz jedzie - powiedział Justin, a ja spojrzałam w lewo i zobaczyłam tą szatańską maszynę.

Bezwiednie przysunęłam się bardziej do Justina. Kiedy pojazd zatrzymał się przede mną, spojrzałam na drzwi, które nagle się rozsunęły. Ludzie zaczęli powoli wsiadać, ale ja stałam w miejscu. Widziałam, że w środku jest dużo ludzi i poczułam się jeszcze gorzej. A co jak po jednej stronie jest więcej osób i autobus wywali się skręcając?

- Boje się autobusów - szybko powiedziałam do Justina do którego byłam praktycznie przyciśnięta

Starsza pani wlokła się do drzwi przez co reszta zaczęła się zniecierpliwiać.

- Jak to boisz sie autobusów? - spytał Justin

- Jak byłam mała miałam taki jakby wypadek. Proszę, chodźmy na nogach. - poprosiłam

- Na nogach zajmie nam to dwie godziny - stwierdził niedowierzając

Wiedziałam, że robię problemy. Zamknęłam oczy i zaczęłam szeptem liczyć do dziesięciu robiąc głośne wdechy. Kiedy doszłam do czterech poczułam jak Justin łapie mnie za rękę i spłata nasze palce. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego niepewnie. Justin przybliżył się do mojego ucha.

Szanti Pisze //Mam Dla Was Nową Plotkę//    //JB\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz