2. Tak Się Nie Bawię

1.1K 128 29
                                    

Rozdział sprawdzony

Wczoraj na korytarzu masa ludzi patrzyła, jak idę z Justinem. Doskonale widziałam, jak każdy trzymał telefon w ręce, czekając na nowego posta Szanti.

Jak widać przyjęło sie, że jeśli Szanti o czymś nie napisze, to nie jest to istotne, bo dzisiaj ludzie już się nie gapili. Czy rzeczywiście miałam aż taką władzę?

Zamknęłam swoją szafkę i w tej samej chwili zobaczyłam, jak Justin wchodzi do szkoły. Dzisiaj ubrał się trochę inaczej niż zwykle, bardziej na luzie, a jego zawsze ulizane włosy lekko się walały na wszystkie strony. Zaczęłabym się zastanawiać, co się stało gdyby nie to, że właśnie zadzwonił dzwonek. Bieber musiał zaspać na autobus i biec żeby zdążyć na lekcje. Cały Justin.

Może ta dziewczyna kłamała? Może nie ma nic interesującego w Bieberze?

^^^^*^^^^*^^^^^*^^^^^*^^^^^^*^^^*^^^

Cały dzień nie napłynęły do mnie żadne nowe informacje, więc pozostawało mi napisać coś o samej sobie.

"Justin Bieber daje korepetycje Sylvii? Ciekawe jak to się skończy.

Szanti Pisze"

Okey, taki właśnie jest styl Szanti. Krótko i z przypuszczeniami. Często musiałam pisać też coś na swój, Camili i Austina temat. Naprawdę ważne jest, żeby nikt nie poznał naszego sekretu. Przecież w szkole by mnie zlinczowali. Co ja mówię? Zabiliby mnie.

- Cześć, Justin. - powiedziałam, kiedy chłopak mnie minął. Odwrócił się i spojrzał na mnie zasypanym wzrokiem.

- Cześć. - odpowiedział bardziej na "odczep się" niż na przywitanie.

Już zaczynał mnie denerwować, ale lubię to. Im trudniejszy orzech do zgryzienia, tym większa satysfakcja, kiedy go wreszcie rozłupiemy. Zrównałam się z chłopakiem, a ten przejechał ręką po włosach, głośno wzdychając. Czy on miał w ogóle pojęcie, że idę obok?

Popatrzył się na mnie i spojrzał zdziwiony, więc wnioskuję, że raczej nie zauważył. Nigdy jeszcze żaden chłopak tak mnie nie ignorował.

Weszliśmy do sali i każde usiadło na swoim miejscu.

- Nie odpuszczę od tak Justin. - wyszeptałam ledwie słyszalnie do pleców chłopaka.

^^^^^*^^^^^*^^^^^^*^^^^^*^^^^*^^^^^^

Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, uśmiech sam wkradł mi się na usta.

Szykuj się Bieber.

Podeszłam do chłopaka, który swoją drogą wyglądał bardzo pociągająco w białej koszuli i czarnych spodniach. Miła odmiana. Znudziły mi sie koszule w kratę.

- Gotowy? - spytałam, kiedy wychodziliśmy z sali.

- Tak, chodźmy.

^^^^^^*^^^^^*^^^^^*^^^^^*^^^^*^^^^^^

Przez całą drogę zamieniliśmy może ze dwa zdania. Ja spytałam o pogodę, a on powiedział, że ładna.

Miałam nadzieję, że przynajmniej teraz, kiedy jesteśmy już w moim domu, to chłopak trochę się otworzy. Rodzice mieli zostać cały dzień w mieście i wrócić dopiero późnym wieczorem, więc miałam pełne pole do manewru.

- Chcesz się czegoś napić? - spytałam, zostawiając chłopaka w salonie i idąc do kuchni

- Wodę, jeśli można.

- A może wolałbyś coś mocniejszego? - spytałam, wyjmując z lodówki dwie butelki piwa

- Masz na myśli herbatę?

Schowałam butelki ponownie do lodówki i westchnęłam.

- Już daję wodę.

Wyjęłam z półki dwie szklanki i nalałam do nich wody.

Dasz radę, Sylvia. Nie ma rzeczy niemożliwych.

Wróciłam do Justina, który stał przy kominku i oglądał moje zdjęcia rodzinne. Podeszłam do niego i zauważyłam, że aktualnie patrzył na zdjęcie z czasów, gdy miałam siedem lat. Byłam tam w ogródku, a obok mnie stał mały Austin, którego włosy sięgały wtedy do ramion.

- To z moich siódmych urodzin.

- Kto jest obok ciebie? - spytał, nawet na mnie nie zerkając.

- Austin Foster. Siedzi ze mną na większości lekcji.

Justin się uśmiechnął, a ja mimowolnie zrobiłam to samo. Uśmiechający sie Bieber w moim towarzystwie to dla mnie nowość.

- Byłaś strasznie słodka.

- A teraz nie jestem? - spytałam pół żartem i pół serio.

Chłopak przestał się uśmiechać i spojrzał na mnie. Zauważył, że trzymam szklanki z wodą, wziął jedną i zaczął z niej łapczywie pić.

- To czego nie rozumiesz? - spytał, podchodząc do kanapy. - Jaki temat ci wytłumaczyć?

To było naprawdę dziwne. On zachował się, jakbym spytała o coś strasznie wstydliwego, a on uniknął odpowiedzi. A jeśli...? Właśnie! Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam? On jest gejem! To by tłumaczyło, dlaczego żadna dziewczyna nie ma u niego szans, to by tłumaczyło, dlaczego mnie odpycha i to by tłumaczyło, czemu speszył się na tak proste pytanie.

Z jednej strony chciałam skakać, że może poznałam tą jego wielką tajemnicę, ale z drugiej - zrobiłam się smutna, że takie ciacho, jak on nigdy się ze mną nie umówi. To, że dziewczyny (w tym ja) go ignorują, to nie znaczy, że nie spadają im majtki, jak tylko na nie spojrzy.

- Mam problem z ułamkami. Od gimnazjum mam z nimi problem. - skłamałam.

Justin tłumaczył mi wszystko od podstaw, a ja go słuchałam, co chwilę próbując zagadywać o cokolwiek innego, ale on skutecznie powracał do tematu. Tak właśnie minęła godzina i chłopak zaczął się zbierać. Powiedział jedynie "czas na mnie" i już stał przy drzwiach.

- To do jutra. - powiedziałam, otwierając mu drzwi. Mogłam zauważyć, że skrzywił się lekko na te słowa.

Odprowadziłam go wzrokiem do pierwszego zakrętu, a potem trzasnęłam drzwiami, zdenerwowana, że nic mi się nie udało załatwić.

Podeszłam do okna wychodzącego na zachód i patrzyłam jeszcze przez chwilę, jak odchodzi. Po chwili chodu stanął w miejscu i obrócił się w stronę mojego domu. Przejechał ręką po włosach, po czym pokręcił z niezadowoleniem głową.

Wybacz mój drogi, ale tak się nie bawię. Zmuszę cię do gadania, wcześniej czy pózniej.

Chłopak się obrócił i znów zaczął odchodzić.

Mam jednak nadzieję, że wkrótce.

Szanti Pisze //Mam Dla Was Nową Plotkę//    //JB\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz