13. I Tak Jesteś Dupkiem

838 106 22
                                    

- Idziesz dzisiaj ze mną i Camilą na mecz? Grają z kaczkami. - Spytał Austin, kiedy usiedliśmy przy stole na stołówce

- I ze mną - David przypomniał o swoim istnieniu

- To idziesz? - zignorował kolegę

- Jasne, a trzeba się jakoś przyszykować czy coś?

Dzisiaj prawie każdy uczeń miał na buzi namalowane barwy naszej drużyny, czerwono żółte. Niektórzy ubrali nawet specjalnie ubrania pod kolor, a drużyna bejsbolowa od rana się drze "Wygramy z kaczkami". To śmieszne, bo nawet nie wiem jak nazywa się nasza drużyna.

- Możesz ubrać coś pod kolor, co chcesz - Odpowiedział Austin
Kiedy drzwi do stołówki się otworzyły, od razu pokierowałam na nie wzrok. Do środka wszedł Justin. Chłopak spojrzał w moją stronę na chwilę, ale szybko odwrócił wzrok.

Nadal nie mogłam uwierzyć, w to jak się zachowuje. Czuje się na prawdę upokorzona. Jednej nocy praktycznie mnie pragną, a na drugi dzień potraktował jak dziwkę z burdelu. "Nic nie zaszło". Dupek.

^^^^*^^^^*^^^^*^^^^*^^^^*^^^^*^^
W chwili kiedy byłam już przyszykowana, kierowca zatrąbił. Zeszłam na dół pożegnać się z mamą, która przypomniała mi, żebym nie rozmawiała z obcymi. Gdyby tylko wiedziała, że rozmowa z obcymi nie jest moim największym zmartwieniem.

Wyszłam z domu, gdzie przed drzwiami czekał David z Camilą na plecach. Wyglądało to dość śmiesznie, szczególnie dlatego, że Camila miała na sobie plastikową koronę.

- Poszło o zakład - wyjaśnił David.- Przegrałem i muszę nosić tak Camile całą dobę.

- Nawet nie wiesz jaki fajny jest świat z góry - powiedziała przyjaciółka  - Staniemy obok Austina i pierwszy raz w życiu spojrzę na niego z góry.

- Spełnienie marzeń, nie?

- Ej! Ty marzyłaś o jednorożcu, ja o tym, że któregoś dnia będę wyższa od Austina.

Mimowolnie się zaśmiałam. Weszliśmy do auta, a David wypuścił z siebie powietrze, kiedy zdejmował Camile z pleców. Przyjaciółka usiadła z tylu, po środku i śpiewała piosenkę, który aktualnie leciała w radiu. Tak, Camila żyje w swoim własnym świecie.

- A gdzie Austin? - spytałam

- Musiał iść coś załatwić, nie będzie go.

Posmutniałam na tą wiadomość. Na szczęście była jeszcze Camila i David.

Dojechaliśmy pod boisko, gdzie stała już masa aut. Uczniowie szli krzycząc jakieś słowa, których nawet nie szło zrozumieć. Wysiadajàc z auta Camila założyła koronę i po chwili znów znajdowała się na plecach Davida. Uśmiechała się do ludzi, którzy patrzyli na nią zdziwieni. Camila zaliczała się do tych ślicznych dziewczyn żyjących w swoim świecie, które każdego rozczulają. Każda osoba czuła potrzebę opieki nad nią, jak nad dzieckiem. Pomimo tego, nie zazdrościłam jej. Prócz tych plusów były też minusy. Prawie każdy brał ją za idiotkę, śmiali się, że ma mózg mniejszy od strusia, a on ma większe oko, niż mózg.

Weszliśmy do ciemnego przejścia po czym znaleźliśmy się na wielkim boisku. Zauważyłam tu dużo zmian i zdałam sobie sprawę, że dawno mnie tutaj nie było. Drewniane siedzenia z drzazgami zostały zamienione na plastikowe krzesła i metalowe ławki. Pomimo wielkiego natłoku było dużo wolnych miejsc z przodu.

- Siadamy z przodu - Powiedział David - Zarezerwowałem nam miejsca.

- Zarezerwowałeś? - Spytałam zdziwiona

- Tak. Z samego przodu, nie musisz dziękować - Mrugnął do mnie po czym się skrzywił, kiedy Camila lekko się zachwiała

Szłam za Davidem próbując się nie wywalić na moich koturnach. Ubranie ich na boisko z trawy, nie było dobrym pomysłem. Kiedy w końcu Camila zeszła z pleców Davida i usiadła poprawiając koronę, zauważyłam kto siedział dokładnie cztery miejsca dalej. Justin próbował udawać, że mnie nie widzi, ale słabo mu to wychodziło. Od razu zauważyłam, że chłopak bardziej ściął się po bokach przez co wyglądał seksowniej niż zwykle.

Szanti Pisze //Mam Dla Was Nową Plotkę//    //JB\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz