30

98 12 2
                                    

- O mój Boże, ale się spiłaś. I co ty, do diabła, masz na sobie? - Will marudził mi tutaj od godziny, że niby jestem pijana czy coś a ja po prostu dobrze się bawię. Jak dobrze, że wyszedł choć na chwilę do toalety.

- Nie bądź zrzędą.- Wystawiłam dolną wargę do przodu i przymrużyłam oczy.- Myślisz, że jakaś dziewczyna chce mieć chłopaka, zrzędę?

- Ty takiego masz.- Objął mnie w pasie, przyciskając do swojego boku.- I pytałem, czyja to kurtka?

- Jakiegoś blondyna, nie pamiętam jak miał na imię.

- I po cholerę ci ją dał?

- Bo mi zimno.

- Tu jest duszno i ciepło, kochanie.

- Ale chciałam wyjść na zewnątrz, trochę źle się czuję.- Boże, muszę mu wszystko tłumaczyć jak dziecku? Jakiś chłopak zauważył, że trochę źle się czuję to zaproponował, że ze mną wyjdzie, ale poprosiłam o coś do picia i mieliśmy się spotkać na zewnątrz. Co w tym trudnego do zrozumienia?

- I jakiś facet po prostu dał ci kurtkę?

- No obiecałam mu, że spotkamy się na zewnątrz i tam mu ją oddam.

- Bardzo mądrze, skarbie. - Mruknął, podnosząc mnie ze stołka. - No rusz się, pingwinku.- Jęknął, ciągnąc mnie do przodu. Przepchnęliśmy się przez parkiet, swoją drogą, kto wymyślił taką głupotę, że aby wyjść muszę przejść przez stado roztańczonych ludzi?

- Żabooo. - Mruknęłam całkiem rozbawiona. - Moglibyśmy teraz zrobić wszystko, wiesz?

- Jakie znowu wszystko?

- Nie wiem, ale jestem gotowa uprawiać z tobą seks, skacząc ze spadochronu.

- Co?- Mój chłopak parsknął śmiechem, ale niezbyt zrozumiałam dlaczego. Przecież to bardzo dobry pomysł! Założę się, że nikt tego jeszcze nie robił. – Kochanie, nie jestem pewien czy tak w ogóle się da.

- Co się nie da jak się da! Gdybyśmy nie robili tego trzy miesiące i powiedziałabym ci, że zrobię to z tobą tylko w powietrzu, to na pewno zrobiłbyś wszystko żeby się dało.

- Zacznijmy od tego, że nie ma nawet opcji żebyśmy tak długo się powstrzymywali.- Wreszcie wyszliśmy na zewnątrz i mogłam zaczerpnąć świeżego powietrza. – Lepiej ci?

- Tak, już mi przeszło, ale posiedźmy tutaj chwilę.- Zrobiło mi się trochę niedobrze, ale to wszystko dlatego, że namieszałam trochę tego alkoholu. Wolałam więc choć trochę pooddychać trochę lepszym powietrzem niż jest tam w środku.

- Chcesz już wracać do domu?- Will objął mnie w pasie, przybliżając do siebie. Pocałował lekko moją głowę a ja zaprzeczyłam. – I zdejmij, do diabła, tę cholerną kurtkę.

- Zimno mi i chcę zostać. Poza tym Lay jest tutaj sama.

- Pingwinku, Lay jest dużą dziewczynką. I nie jest sama. A my... my powinniśmy wykorzystać to, że teraz nie ma nikogo w moim mieszkaniu.

- Ale ja chcę jeszcze potańczyć. – Jęknęłam, ciągnąc go w stronę wejścia. – No proszę, chciałabym zostać.

- Nel, cholera, ja nie umiem tańczyć.- Jęknął mi do ucha, obejmując mnie w pasie. – Umiem za to robić inne bardziej pożyteczne rzeczy.

- Nie przekonasz mnie. - Pokręciłam rozbawiona głową. – Tak ciężko wyciągnąć cię na jakąś imprezę a samej mnie nie chcesz puszczać. Skoro już tu jesteśmy nie zamierzam wychodzić wcześniej.

Penguin & FrogWhere stories live. Discover now