14

121 10 4
                                    

- Trzymaj to normalnie a nie. - Warknęłam, zasłaniając się ręką. Wymachiwał tym ręcznikiem jak flagą a niestety nie o to mi chodziło. - Lay! - Zawołałam głośniej , chcąc żeby mnie usłyszała. Byłam pewna, że jej akurat pod tym względem będę mogła bardziej zaufać niż temu idiocie.

- Przecież trzymam.- Westchnął, ale chyba bardziej był zajęty przyglądaniem się czemuś co było gdzieś z drugiej strony.

- Nie byłoby problemu gdybyście tak mnie nie popędzali i zaczekali aż się przebiorę w domu. - Spojrzałam na niego wymownie, będąc jednak trochę zła. Przez ich pośpiech teraz musiałam się rozbierać na plaży.

- Nie patrz tak na mnie! Sądziłem, że są tu jakieś przebieralnie albo chociaż toitoie.- Chciało mu się śmiać, widziałam to, choć próbował to ukryć. W końcu nie wytrzymał i parsknął śmiechem. - No co? Ja też się tu przebrałem i żyję.

- Ty to nawet nie masz co pokazywać!- Wystawiłam mu język. - Lay!

- Jestem ZAJĘTA!- Krzyknęła, akcentując ostatnie słowo. No tak, ona jest tak bardzo zajęta, jak ja mogę jej przeszkadzać?

- Taaa, prężeniem się przed Davem. - Mruknął Will, kiedy ja ubierałam na siebie majtki. Nie pozwoliłam sobie spojrzeć na niego, bo bardzo dobrze wiedziałam, jaką ma teraz minę. Bez tego wiedziałam, że teraz wysłucham kilkunastu sprośnych żartów. Kiedy już skończyłam, złożył ręcznik którym mnie zasłaniał i wyciągnął do mnie rękę. - Swoją drogą mogłabyś trochę poprężyć się przede mną.

- Taak? - Szepnęłam. - Gdybyś tylko mógł się odwdzięczyć, może bym się zgodziła, ale sam widzisz, niezbyt masz się czym prężyć.- Wywinęłam się z jego objęć i wyciągnęłam koc z naszej torby. Rozłożyłam go tuż obok koca, który z pewnością rozwaliła tu Layla. Albo Dave. W każdym razie oboje na nim leżeli i byli na tyle zajęci, że nie zauważyli, że podeszliśmy.

- Matko, mam nadzieję, że nie mamy obok nich pokoju.- Chciałam powiedzieć to tylko do Willa, ale usłyszeli wszyscy a on tylko prychnął, wywracając oczami.

- Obok nas też nie chciałbym mieć na ich miejscu.

- Sorry.- Zaśmiała się Abby.- Macie. - Razem z Brandonem przybili sobie piątki i razem zaczęli się śmiać. Swoją drogą, nie wiem dlaczego Brandon tak się cieszy, skoro my mamy obok nich pokój, on z May pewnie też będzie gdzieś niedaleko.

- Cóż, wróbelki. - Nie wiem jak i kiedy, ale Cole znalazł się między nami. Poklepał Willa po plecach i wyszczerzył się.- Pozostało wam jedynie ich zagłuszyć.

-Serio, wróbelki?- Tym razem May klepnęła go w ramię, przy okazji go wyśmiewając.

- Bo tak sobie ćwierkają zawsze.- Wzruszył ramionami, siadając na kocu. Spojrzeliśmy na siebie i razem postanowiliśmy zignorować Cola. Cóż, zazwyczaj nikt go nie rozumie.

Chyba wszyscy postanowili zrobić to samo i zaczęliśmy rozkładać swoje rzeczy. Ułożyłam się na kocu i już chciałam się wygodnie położyć, kiedy oczywiście nasza mamuśka musiała mi przeszkodzić.

- Nel? Nie smarujecie się kremem? - Abby. To wszystko wyjaśnia. Po prostu ona się zawsze o wszystkich martwi i zajmuje właśnie takimi sprawami jak krem z filtrem. Ale to miło, bo my a zwłaszcza ja, zawsze o takich rzeczach zapominamy.

- Nie wzięliśmy.- Spojrzałam na Willa, żeby się upewnić, że on też nie ma go ze sobą, ale jak się spodziewałam on również nawet o tym nie pomyślał.

- Kto by się spodziewał. - Parsknął Brandon mimo, iż on leżał wyciągnięty na kocu zapewne już nasmarowany. Jestem również przekonana, że nie zrobił tego sam, tylko jego kochana May się tym zajęła. Ona to ma do niego cierpliwość.

Penguin & FrogWhere stories live. Discover now