13

106 10 3
                                    

- Boże, widzisz a nie grzmisz. - Moja matka spiorunowała mnie wzrokiem. Nie miałam zamiaru stać tam z podkulonym ogonkiem, dlatego też wytrzymywałam jej spojrzenie mimo, że każde kolejne słowo rozdzierało mi serce. No cóż, jaka by nie była, to wciąż moja mama.

-Dlaczego nie możesz spojrzeć na niego tak jak ja?

- Bo nie jestem w niego ślepo zapatrzona! Dziewczyno, zdejmij wreszcie różowe okulary i przejrzyj na oczy! On cię zostawi! Myślisz, że tacy jak on szukają tej jedynej?

- Nie ważne. Ja też nie wiem jak będzie kiedyś, ale teraz jestem z nim szczęśliwa.

- Kosztem swojej przyszłości! Chcemy ci zapewnić dobry start, żebyś znalazła dobrą pracę, dobrego męża i miała swój własny dom. Tylko tyle!

- Ale to jest moje życie mamo! Przestań się w nie wtrącać tylko dlatego, że twoje nie jest takie jakbyś chciała!

- Jest idealne.- Prychnęła, zakładając ręce na piersiach. Oh no tak, ugodziłam jej dumę sugerując jej, że nie jest perfekcyjna. Co za idiotka.

- I dlatego kłócisz się z własną córką?

- Nie.- Prychnęła.- Pomagam ci przejrzeć na oczy.

- Mamo daj spokój, nie rzucę Willa, kocham go i chcę z nim być.

~

- Boże, Nelly proszę cię, nie płacz. – Jego głos przesiąknięty niepokojem tylko utwierdził mnie w tym, że nie powinnam do niego dzwonić. – Nel.- Szepnął. - Nie przejmuj się nią. Przecież wiesz, że cię kocham.

- Wiem, ale ja... ja chcę, żeby ona też to wiedziała.- Wychlipałam, przeklinając się za moją bezmyślność. Nie powinnam na niego zwalać kolejnych problemów, zwłaszcza, że miał się trochę zrelaksować, wyskoczyć z chłopakami na piwo. Dzwoniąc do niego wszystko mu psuję. Teraz będzie się martwił a ja tak naprawdę popłaczę sobie trochę i mi przejdzie. Po prostu byłam bardzo zdenerwowana i zanim zdążyłam to przemyśleć, już trzymałam w dłoni telefon, dzwoniąc do niego.

- Boże drogi, jak tylko przyjadę zabiję ją.

- Nie przyjeżdżaj. Miałeś wyjść z chłopakami.

- Możemy wyjść w kolejny, skoro ty potrzebujesz mnie bardziej.

- Daj spokój, poradzę sobie.- Wytarłam łzy, starając się opanować też mój głos. Nie zepsuję mu planów. Jeśli chciał wyjść z kumplami, niech wyjdzie. Nie mogę ściągać go tutaj za każdym razem, kiedy pokłócę się z mamą. A dzieje się to przynajmniej raz dziennie.

- Nel...

- Nie Will, nic mi nie będzie.

- Ona kolejny raz doprowadziła cię do łez. Nel, to musi się skończyć.

- Niby w jaki sposób?- Wymamrotałam, opadając na moje łóżko. Przykryłam się kołdrą i zwinęłam w kłębek, przytrzymując przy uchu telefon. – To są moi rodzice. Nie mogę się od nich uwolnić. Nie chcę tego.- Wyjąkałam, wgapiając się w jeden punkt. To na pewno nie był dobry moment na taką rozmowę a już na pewno nie chciałam rozmawiać o tym przez telefon.

- Nelly, skarbie, ale zobacz jak ona cię traktuje.

- Porozmawiamy jak przyjedziesz okay?

- Niech ci będzie, ale mam już tego wszystkiego dosyć.

- Proszę, nie mówmy o tym.- Starałam się, by mój głos się nie załamywał i nie był drżący, by Will nie poznał, że wcale nie jest dobrze.

- No dobrze, to co u ciebie pingwinku?- Zaśmiałam się przez łzy, kładąc się na moim łóżku. Wpatrywałam się w sufit, śmiejąc się głupio.

Penguin & FrogWhere stories live. Discover now