11

119 9 4
                                    

Nareszcie.

Czekałam na to cały dzień, ba! Caluteńki tydzień! Praktycznie codziennie coś mi wypadało. A to musiałam pomóc coś tam mamie, a to ktoś przyjechał, a to cholera wie co! W każdym razie, nie miałam chwili dla siebie. Przeważnie tak jest, ale ten tydzień był wyjątkowo zabiegany. I choć zazwyczaj jest taki również przez spotkania z Willem. - Cóż, zajmują dużo czasu - to w tym tygodniu wyjątkowo się nie widzieliśmy.

Przegrzebałam całą szufladę nie mogąc ich znaleźć. Gdzieś je ostatnio musiałam włożyć! Ale nie, oczywiście, gdzieżbym ja coś wiedziała. Zwłaszcza gdzie są moje rzeczy. Co z tego, że sprzątam skoro na drugi dzień mam taki sam bałagan? Po prostu mi się to nie opłaca.

Otworzyłam szufladę przy biurku, mając nadzieję, że znajdę tam moje świeczki. Na całe szczęście tam były. Porozstawiałam je po pokoju zadowolona z efektu. Było ich tram trochę, więc odwaliły swoją robotę. Mam teraz klimat w sam raz do czytania. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i otworzyłam książkę, za którą zamierzałam się już zabrać od dłuższego czasu.

Po przeczytaniu może dwóch rozdziałów usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, no bo kto pukałby do moich drzwi? Rodzice na pewno nie byliby moimi rodzicami, gdyby to zrobili. Odłożyłam na bok książkę, patrząc jak uchylają się a do środka zagląda znajoma czupryna. A on co tutaj robi?

- Dzień dobry pingwinku.- Uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi. Nim się zorientowałam rzucił się na łóżko a, dokładniej mówiąc, na mnie.

- Will.- Jęknęłam. No przepraszam bardzo! On wcale nie jest taki lekki!

- No no, pingwinku, wiedziałem że kiedyś będziesz pode mną jęczeć moje imię, ale nie sądziłem, że tak szybko. W dodatku wszystko przewidziałaś i stworzyłaś idealny klimat.

- Złaź ze mnie.- Próbowałam go zepchnąć, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu a to mi utrudniało uwolnienie się.- Grubasie.- Dodałam, cmokając.

- Ja ci dam grubasie. - Szepnął nim wpił się w moje usta. Jego dłonie powędrowały na moje uda a on sam tylko przywarł do mnie bardziej.

- Will.- Wyszeptałam.- Will, przestań. - Odepchnęłam go lekko od siebie, dokładnie w momencie kiedy wsuwał dłoń pod moją koszulkę. - Rodzice są w domu.

- A myślisz że kto mi otworzył? Nie martw się i tak mnie nienawidzą, bardziej się nie da.

- Przesadzasz.

- Wcale nie.- Przeturlał się obok mnie i ułożył na boku, opierając głowę na dłoni. - Może zdradzisz mi ten sekret i powiesz mi kim oni chcieliby, żeby był twój chłopak?- Wyczułam nutkę ironii w jego głosie. Wiem, że się stara jak może, zawsze jest uprzejmy, miły, niesamowicie szarmancki. Stara się i to widać, ale jest zły, że to nic nie daje. Moi rodzice jedyne co okazują, to niechęć do niego za każdym razem kiedy go widzą. Jest mi przykro i nie chcę by się tak czuł. Nie chodzi nawet o to, że jemu jakoś to przeszkadza. Oczywiście, wolałby gdyby go lubili, ale najbardziej chyba boli go to, że nie jest wystarczająco dobry dla mnie. A to nie prawda.

- Will.- Westchnęłam, przybliżając się do niego. - Nie chodzi o ciebie. Nigdy nie lubili nikogo z kim się spotykałam. Nie wiesz jak to jest, oni mają tylko mnie. Nie wiem, czy to chęć dania mi tego co najlepsze, czy po prostu nie chcą żebyś mnie im odebrał, ale zwyczajnie się o mnie martwią.

- Dobrze wiesz, że też chcę ci dać to co najlepsze.- Szepnął, przyciągając mnie do siebie. Ucałował w głowę i ułożył się wygodnie na poduszce.

- Ja to wszystko mam. - W odpowiedzi jedynie westchnął i przymknął oczy. Martwiłam się o niego. Był już tym wszystkim zmęczony. Właściwie nie wiedział co mógłby jeszcze zrobić, aby jakoś bardziej przypodobać się mamie. Ona jest okropnie uparta. Rozmawiałam z nią o tym, powiedziałam, że nie ma nawet takiej opcji żebym zerwała z Willem. I jaki był skutek? Przestała się do mnie odzywać przez kilka dni. Proszę bardzo, jeśli tylko chce stracić ze mną jedyną więź jaką mamy, nie ma sprawy. Tylko, że ja nie chcę jej tracić. Chcę by rodzice zrozumieli i zaakceptowali Willa jako mojego chłopaka. Nie wiem jak oni mogą tego nie dostrzegać. On jest ideałem. Owszem, ma wady jak każdy, ale wiem, że nie znalazłabym sobie nikogo lepszego. Troszczy się o mnie, pomaga mi, innym, jest czuły, opiekuńczy, troskliwy. A dodatkowo zabawny, przystojny i ambitny. Wiem, że daleko zajdzie. Boję się tego, gdzie w tym wszystkim będę ja, ale mam nadzieję, że znajdzie i dla mnie miejsce w swoim życiu.

Penguin & FrogWhere stories live. Discover now