17

88 11 2
                                    

- Cześć wszystkim. - Will pierwszy wszedł do kuchni. Ja byłam tuż za nim, ale nie czułam się tak swobodnie jak on. Uśmiechnęłam się do Laury siedzącej przy stole. Przed nią leżała książka a ona sama jadła jakąś kanapkę. Uhh jest strasznie zamknięta w sobie. Z tego co mówił Will jest bardzo wrażliwa i spokojna. Ciężko mi się chyba będzie z nią dogadać. Obok niej siedział Brian, wlepiając we mnie oczy. Trochę to krępujące. Will spojrzał na mnie pytająco, na co tylko wzruszyłam ramionami. Czułam się dziwnie i mało ważne było dla mnie to co zjem. Niech mi da cokolwiek.

- Spałaś u nas?- Usłyszałam głos małego, więc na niego spojrzałam. Ciągle uparcie na mnie patrzył, kiedy ja kiwnęłam twierdząco głową.

-Jesteś dziewczyną Willa?- Zmarszczył brwi i w tym momencie wyglądał jak jego brat. Matko, ależ oni wszyscy są do siebie podobni. Laura też ma coś ze swoich braci. Ciemne włosy okalają jej bladą twarz, sprawiając, że wygląda tak delikatnie, niczym królewna śnieżka. Jest prześliczna.

- Tak.- Znów potwierdziłam. Will postawił przede mną kawę, zerkając na małego, który zaczął się nad czymś intensywnie zastanawiać. Wzięłam napój do rąk i upiłam małego łyka.

- Upieczesz mi te ciastka co kiedyś?- Usłyszałam cichy śmiech mojego chłopaka, ale to zignorowałam. Will twierdził już w domu, że na milion procent przekupię tymi pieguskami małego. Najwyraźniej miał rację.

- Pewnie, możemy je upiec razem.

- Okay.- Uśmiechnął się wreszcie. Ten chłopczyk jest niesamowity. Odwzajemniłam uśmiech i upiłam kolejny łyk kawy.

- A będziecie mieć dziecko?- Dosłownie zaczęłam się krztusić. Wszyscy na mnie patrzyli, włączając w to Matta który pojawił się w kuchni. O mój boże. Jakie cholera dziecko?

-Brian, daj jej spokój.- Will poklepał go po plecach, śmiejąc się głupkowato ze mnie.- Leć się pobawić.

Mały ciągle mi się przypatrywał, ale zeskoczył z krzesła i wybiegł z kuchni.

- O co chodzi?- Matthew patrzył po naszych twarzach, szukając u któregoś z nas odpowiedzi.

- Nic takiego.- Odezwała się Laura. - Wychodzi na to, że nasz braciszek spodziewa się dzidziusia. – Znowu, cholera! Ile razy jeszcze ktoś powie coś takiego, kiedy ja będę akurat piła?! Matt spojrzał na mój brzuch jakbym miała tam w środku jakiegoś małego potworka, a później wpatrywał się w Williama jakby ten co najmniej kogoś zabił.

- Czyś ty zgłupiał?! Jak mogłeś do tego dopuścić?! Ona idzie na studia, to najgłupsza rzecz jaką mog...

- Ona nie jest w ciąży!- Zaprzeczył, ale zaraz się zreflektował i na mnie spojrzał. Czy on jest głupi? Przecież wie, że właśnie mam okres. - Nie jesteś, co nie?

- Pewnie, że nie żabciu, Matt, uspokój się.- Postanowiłam to przerwać. Potem jeszcze naprawdę pomyślą, że spodziewamy się dziecka. A to naprawdę byłaby najgorsza decyzja jaką moglibyśmy teraz podjąć. Nie chcę niszczyć sobie życia. Wiadomo, dziecko jest czymś pięknym, ale Boże, to nie ten czas.

- Co? Jak to nie jesteś?

- Normalnie, nie jest.- Will podszedł do stołu, stawiając na nim dwa talerze wypełnione jajecznicą. Usiadł obok mnie od tak i spojrzał na mnie, posyłając mi piękny uśmiech. Cholera, czasem mam wrażenie, że ta rodzina to jacyś kosmici. Nie można być tak ładnym.

- Ale na pewno?- Matt oparł się o blat, biorąc do rąk kawę, która najwyraźniej była jego. Pokiwaliśmy oboje głowami, cicho się śmiejąc. - No i dobrze, to ja tutaj mam pierwszeństwo.- Laura parsknęła śmiechem, zamykając książkę.

Penguin & FrogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz