1

520 60 25
                                    

Czułam się niepewnie.

Boże, byłam cholernie zdenerwowana i przytłoczona. Wszystko stało się tak szybko. Ja nie spodziewałam się czegoś takiego i w życiu nie powiedziałabym, że będę mieć chłopaka w liceum. Okay to zabrzmiało dziwnie, wiem. Nie to, że nie chciałam, ale nie lubiłam klubów, ubierania się jak dziwka czy tego typu rzeczy. Nie żeby tylko takie pary były w liceum, ale nie spodziewałam się, że akurat ja, przeciętna dziewczyna, której większość nie zauważa sobie kogoś znajdę. Poza tym, zawsze chciałam być z kimś kto pasowałby do mnie intelektualnie. Żebym mogła z nim porozmawiać o bzdurach ale i o poważnych sprawach. I dlatego też, nie liczyłam że szybko znajdzie się ktoś taki, kto w dodatku zainteresowałby się mną. Zwykłą szarą dziewczyną.

Sądziłam że spotkam kogoś interesującego kiedy wyjadę na studia, poznam nowych ludzi i może wtedy stanie na mojej drodze ktoś wyjątkowy. Ale los chciał inaczej. I pewnie nie stało by się to gdyby nie May.

Byłam na urodzinach naszego kolegi z podstawówki. Jakoś tak utrzymaliśmy z nim kontakt i teraz razem z Laylą i Davem siedzieliśmy wśród innych znajomych Brandona których zaprosił. Byłam kierowcą, wiec dziś nie piłam, ale to nie tak że źle się bawiłam. Było okay, choć nie porywająco. Po prostu miałam jeden z tych cholernych wieczorów kiedy wszystko przesadnie analizowałam. Czułam się źle, bo chciałam by ktoś się mną zainteresował. Cóż, nie ukrywajmy tego, ja byłam zamkniętą w sobie dziewczyną, i chłopcy nie byli chętni do poznawania mnie tak jak bym tego chciała. Chyba miałam zbyt wysokie wymagania ale z drugiej strony hej! Nie będę przecież z chłopakiem z którym jedyne co by mnie łączyło to miłość do całowania!

- Lay, może już wrócimy?- spojrzałam na nią błagalnie ale jej wzrok przebił mój. Wiedziałam co go spowodowało a raczej kto. Nasz drogi przyjaciel Dave, który dla Lay, tak jakby przestał być tylko przyjacielem. Był tu z nami i wypił już tyle by we dwójkę świetnie się razem bawili. Ja się oczywiście bardzo cieszę, ale jak zawsze ja zostaję sama. Jak mały palec u lewej nogi.

Tak, wiem, żałosne.

Jęknęłam zirytowana wiedząc że jej ulegnę, że zostanę pewnie do rana, bo musze szanowną dwójkę odwieźć do domów. A nie chciałam. Po prostu czułam się zbędna. Jakoś tak w ostatnim czasie wszyscy się z kimś wiązali. Z każdą kolejną imprezą, czy wyjściem gdziekolwiek czułam się coraz gorzej, bo ja ciągle stałam gdzieś tam z boku sama i nikomu nie potrzebna. Tak, wiem, dramatyzuję, ale jak mówiłam mam ten głupi wieczór przemyśleń.

- Nel, nie ogarniam cię. Dlaczego nie pogadasz z kimś tutaj? Jest tyle fajnych facetów.

-Uhh, nie są w moim guście.

- A kto jest w twoim guście? Brad Pitt?

- On jest trochę za stary. – wywróciłam oczami śmiejąc się cicho. – A właściwie...

- No właśnie! Więc przestań zgrywać cnotkę i wyrwij kogoś choćby na jedną noc.- dobrze jej mówić, kiedy ma przynajmniej do kogo się ślinić. Ja nawet nie miałam takiego Dave'a o którym mogłabym marzyć nocami.

- Lay, daj spokój, nie ma tu nikogo komu bym się spodobała.- wywróciłam oczami wyjmując z torebki szczotkę. Przeczesałam włosy i podałam ją przyjaciółce. Miałam ochotę położyć się do pieprzonego łóżka i poczytać książkę.

- Jesteś taką ślepą idiotką- zaczęła się po prostu śmiać a ja posłałam jej moje spojrzenie.

- Dzięki. – nie obrażałam się, po prostu często tak do siebie mówiłyśmy.

- Dobra, mam dość twojego pesymistycznego humoru.- wywróciła oczami- wychodzę stąd.

Taaa, super pomysł. Zazwyczaj byłam bardziej ogarnięta i weselsza ale dziś naprawdę byłam jedną wielką porażką. Spojrzałam na siebie w lustrze wzdychając. No dobra, skoro już tutaj jestem może chociaż z kimś potańczę?

Penguin & FrogWhere stories live. Discover now