23. Lashton (nie bromance) - I get to love you

322 11 1
                                    

- Powiedz, że nic mu nie jest... słyszysz?!

Jej głos rozchodzi się po pustym budynku. Jest przepełniony żalem i nienawiścią. Nie wie co ma zrobić, nie daje sobie rady. Klęczy obok nieruchomego ciała i jest załamana. Dłonie ma umazane krwią, telepią się.

Luke zachowuje kamienną twarz podczas rozmowy przez telefon. Stara się nie panikować, ale nawet jemu przychodzi to z trudem. Przecież jego najlepszy przyjaciel wykrwawia się na śmierć, a on jedyne co może zrobić to czekać na pieprzoną karetkę.

Szybkim ruchem schował telefon do kieszeni i znalazł się obok przyjaciela. Oddychał, ale nie był przytomny. To właśnie go najbardziej martwiło.

Dziewczyna o blond włosach płakała nad ciałem. Wmawiała sobie, że wszystko będzie dobrze. Była pewna, że Ashton z tego wyjdzie. Kurczowo ścisnęła jego dłoń i nie poczuła nic. Po raz pierwszy od dłuższego czasu byli rozdzieleni, chociaż on leżał obok.

#

- Piwo raz, dla mnie! - krzyknął do brunetki. - Tylko zimne.

Ashton opierał się o skórzaną kanapę. Było mu wygodnie jak nigdy dotąd. Swoje stopy oparł o szklany stoliczek, a w dłoni trzymał komórkę. Czekał na wiadomość od nieznajomej.

- Trzymaj. - Bella usiadła obok niego, podając zimny napój. Przyjaźnili się od niepamiętnych czasów i byli dla siebie jak rodzeństwo. Dziewczyna wróciła po długiej przerwie zerwania kontaktów. Teraz była inna, ale w dobrym znaczeniu.

Chłopak upił łyk alkoholu i rozejrzał się po pomieszczeniu. Czekał na Luke'a, który przepadł jak kamień w wodę. Musiał ustalić z nim plan działania, który od tak dawna opracowywał. To wszystko wymagało czasu, a on miał pewien pomysł, który według niego nie mógł się nie udać.

Nie chcieli ze sobą rozmawiać, woleli milczeć i co róż na siebie spoglądać. Ashton był zajęty w myślach i nie bardzo zwracał uwagę na dziewczynę. Można także powiedzieć, że żywił do niej mały uraz. Wyjechała, mówiąc że wróci niedługo. Nie odzywała się do niego przez kilka dobrych lat, a teraz nagle wraca i uśmiecha się jak gdyby nigdy nic.

- Byłam w Nowym Jorku - stwierdziła po chwili. - Poznałam tam Josha i...

- Nie chce słuchać o twoich romansach, Bella.

- Ugh - oburzyła się. - Przestań mnie tak nazywać czubie!

Ashton tylko się zaśmiał. Wymyślił tą ksywkę jeszcze w przedszkolu, kiedy dziewczyna pięknej urody wkroczyła do jego klasy. Miała nieskazitelnie czystą cerę i idealnie lśniące włosy. Była piękna, jak z obrazka. Wtedy Ashton zaczął ją tak nazywać, a jej to nie przeszkadzało. Aż do dzisiaj.

Chciała znów móc zacząć się z nim spierać. Zaczynała mówić, a drzwi w końcu się otworzyły. Do środka wpadł Luke, a w dłoniach trzymał pudełka z pizzą i duży zapas alkoholu.

- Sorry za spóźnienie, ale nawet nie wiesz jak gigantyczne są kolejki w sklepach.

Nie zwracał uwagi na Ashtona ani na jego towarzyszkę. Był zajęty paplaniem pod nosem i rozpakowywaniem zakupów w mało przestronnej kuchni. Mieszkanie kiedyś należało do jego dziadka, a teraz do nich. Mieli dach nad głową na bliżej nieokreślony czas.

- Mówiłem im, aby nie zaczynali...

Ashton jego nie słuchał. Bella była w innym świecie, a on paplał bez zastanowienia.

Luke wszedł do pomieszczenia z sześcioma piwami oraz pudełkiem pizzy. Dopiero kiedy ustawił to na stoliku dostrzegł siedzącą piękność. Zauważył jej długie blond włosy, które układały się falami aż do pasa. Miała duże malinowe usta i piękne duże, niebieskie oczy. Jej cera nie miała ani jednej skazy, a Luke stał jak wryty wpatrując się w ideał.

Imaginy 5sosWhere stories live. Discover now