2. Michael Clifford - Die

1.8K 85 6
                                    

Nie masz pojęcia, co teraz czuję. Co muszą czuć moje zmęczone od płaczu oczy i jak wyglądają. Myślisz pewnie, że to przejdzie. Po kilku dniach, miesiącach, to minie. Wiem, że się mylisz. Pewnie spytasz, dlaczego? Nie potrafię ci odpowiedzieć. To co czuję, tego nie da się opowiedzieć. Nie umiem o tym rozmawiać. To wszystko rozsadza mnie od środka, a ja cierpię. Nigdy tego nie zrozumiesz, nie doznałeś tego, czego ja.
Myślisz, że dam sobie radę. Pocierpię, popłaczę i wszystko ulegnie wielkiej zmianie. Przyjdzie taki czas, w którym o nim zapomnę. Mylisz się. Tak nie będzie, nie pójdzie po twojej myśli. Za bardzo cierpię, za dużo się stało. Nie mogę się poddać, nie teraz. Za bardzo go kocham i nie dam rady tak dłużej. Chcę się do jego przytulić, poczuć jego ciepło...
Wiesz, jak ładnie pachniał? Od sześciu miesięcy nie poczułam tego zapachu, a teraz, kiedy tu przyszłam, tak jakby on też tutaj był. Wiem, jestem wariatką. Nie powinnam tak myśleć, ale czuję co innego. Teraz na mojej twarzy maluje się mały uśmiech. Mówiłam ci, że miał cudowny uśmiech? Śmiał się prawie ze wszystkiego. Czasami mnie to denerwowało, ale za to głównie go kochałam. Uśmiechał się do mnie... inaczej. Szczerze i najpiękniej jak tylko mógł. Jego śmiech był cudowny. Zaś ja śmiałam się razem z nim, był zaraźliwy.
Gdybyś posłuchał jak gra - rozpłynąłbyś się. Gdyby dołączył do tego swój anielski głos, nie byłoby już ciebie. Nawet nie wyobrażasz sobie, co czułam, kiedy mi śpiewał. Byłam w niego zapatrzona jak w obrazek. Siedziałam i wsłuchiwałam się w każde słowo, każdy dźwięk. Nikomu nigdy nie poświęcałam tyle uwagi, co jemu. On był wyjątkowy. Robił ze mną coś, czego nikt nie potrafił. Stawałam się przy nim innym, lepszym człowiekiem. Dawał mi radość do życia i pokazywał, że może być lepiej. Chciał, abym to ja była tą najpiękniejszą. Za każdym razem uświadamiał mi, że kocham go nad życie. Wystarczyło na niego spojrzeć...
Nie zdążył nawet tu posprzątać. Za bardzo się śpieszył. Widzisz ten bałagan? Prawda? Porozrzucane ubrania i brudne naczynia w zlewie. Krzyczałam na niego i kazałam mu sprzątać. Tylko on nigdy mnie się nie słuchał. Mówił, że znajdzie na to czas. Chciał się zająć czymś innym... mną.
Te wszystkie wspomnienia, wypalały mnie. Zagłębiałam się w każde z nich z osobna. Myślałam o nim przez cały czas i tak cholernie to bolało. Wolałabym inne cierpienia, a nie takie, związane z nim i jego brakiem.
Łzy po moich policzkach ciekły ciurkiem, codziennie. Nie miałam pojęcia, skąd one się biorą. Byłam pewna, że kiedyś znikną. Tak po prostu wyparują, ale nie. Musiały być i mnie zadręczać. Wolałabym nie płakać i myśleć w spokoju. Dlaczego tak nie było? Powiesz mi?
Myślę o jego pięknych tęczówkach, codziennie znikają mi sprzed oczu. Widzę je rzadziej i mniej wyraźnie. Czy to możliwe, abym o nich zapominała? Nie chcę tego. Pomożesz mi? Potrzebuję ciebie. Muszę się z nim spotkać i dotknąć jego ciepłych dłoni. Chcę poczuć smak jego malinowych ust i to, w jaki sposób mnie przytula. Jego bliskość zawsze mnie uspokajała. Tylko, co ty możesz o tym wiedzieć? Nic o tym nie wiesz.
Jego włosy - chyba najśmieszniejsza rzecz. Tak, dobrze słyszysz. Ich kolor zmieniał się kilka razy w miesiącu, a to było zabawne. Kolory tęczy i nie tylko. Także te, których nie potrafiłam odróżnić.
Po tym, czego się dowiedziałeś, możesz mi powiedzieć, dlaczego? Bo ja nie rozumiem. Niczego nie pojmuję i chyba nie będę się nawet starać. On był wspaniałym człowiekiem, nie tylko dla mnie.
Przede wszystkim, kochał ich wszystkich - swoich fanów. Robił dla nich wszystko i o każdej porze. Możesz zaprzeczyć, ale udowodnię ci, że tak było.
Pewnego razu w Londynie, razem z chłopcami mieli koncert. Tak, tak, już przechodzę do konkretów. Mianowicie, pod hotelem czekało mnóstwo ludzi. W środku nocy wyszedł do nich i mimo, że był zmęczony, stał tam ponad trzy godziny. Pewnie spytasz po co? Już ci tłumaczę. Marzeniem każdego z nich było jedno zdjęcie. Dla ciebie głupi świstek, a dla nich coś wielkiego. Nawet nie wiesz, co to znaczy. Oni go ubóstwiali, kochali i nie wiadomo co jeszcze. Poświęcał im naprawdę wiele uwagi i ich szanował.
Widzisz kogo mi odebrano? Gdybyś tylko go poznał... zrozumiałbyś. Pokochałbyś go, nawet jeśli masz dziewczynę. (I w tym momencie powinieneś się uśmiechnąć.) Może i jestem nienormalna albo i głupia. Wszystko mi jedno, co o mnie myślisz. Ja wiem jedno, zaraz do niego dołączę. Będę z nim szczęśliwa, a nawet ty mi nie przeszkodzisz. Nikt tego nie zrobi, za bardzo tego pragnę.
-*-
Była zrozpaczona, załamana i wycieńczona. Jednym słowem - była wrakiem. Nie potrafiła cieszyć się z niczego. Jedni mówili, że się od niego uzależniła. Zaś ci drudzy, że jest chora psychicznie. Po jego stracie, nie mówiła ani słowa. Jej żołądek kurczył się z każdym dniem, a płacz był coraz głośniejszy. Naprawdę za nim tęskniła. Kochała jego, a on ją. Gdybyś zobaczył ich razem. Na sam widok, uśmiechnąłbyś się. Oni byli cudowną parą. Kochali się, ale coś musiało się stać. Jak na złość, prawda?
Nikt nie mieszkał tu od jego śmierci, a ona tu przyszła. Usiadła na jego łóżku i rozglądała się po ciemnym pokoju. Za oknem padał śnieg, a w pomieszczeniu było cicho. Mogła usłyszeć własne myśli, chodź tak na prawdę tego nie chciała. Bała się tego, co zaraz zrobi. Tylko jej tęsknota była zbyt wielka. Dominowała nad strachem. Miłość, głównie z jej powodu tu była.
Otworzyła białe pudełeczko i zaczęła połykać pojedyncze tabletki. Po każdej przypominała sobie jego uśmiech. To jak na nią patrzył i w jaki sposób jego palce błądziły po jej nagiej skórze. Brakowało jej tego. Chciała to wszystko zmienić. Pragnęła jego.
Przed jej oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Sięgnęła po butelkę z alkoholem i łapczywie piła. Chciała jak najszybciej się tam znaleźć. Nawet nie wiesz, co czuła.
Myślisz teraz o tym, co będzie z jej rodziną? Jakiego szoku doznają, kiedy znajdą ją martwą? I to jeszcze tutaj. W mieszkaniu, w którym zmarł właśnie on. Masz pewność, że będą jej szukać? Może już całkiem zapomnieli o córce wariatce. Tak, tak właśnie o niej mówili. Wariatka.
Robiło jej się zimno. Jej głowa spoczęła na środku dwóch poduszek, a oczy chciały tak po prostu się zamknąć. Nie pozwalała na to. Chciała jeszcze coś zobaczyć - sufit. Michael napisał coś specjalnie dla niej. Może powiesz, że to głupie. Jednak ona uważała inaczej. Dla niej to było coś wyjątkowego, coś prosto od jego serca.
"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej, niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."
To była prawda, bolesna prawda. Napisał ten cytat tydzień przed swoją śmiercią. Jak zginął? Ochronił ją przed strzałem. Zależało mu na jej szczęściu, chociaż nie wiedział, co dla niej oznacza. Ona była szczęśliwa tylko z nim, a bez niego cierpiała. Chciał dobrze, a ona to doceniła.
Po raz ostatni zamrugała, a z jej oczu wypłynęły gorzkie łzy. Zamknęła powieki i poszła na długo oczekiwane spotkanie. Michael już tam na nią czekał.

Imaginy 5sosWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu