9. Luke Hemmings - Football Camp

1K 70 4
                                    

Dziewczyna - ponętnie nazywana jako obiekt na którym można zawiesić oko. Ubrana w skąpe ciuszki z figura supermodelki i zazwyczaj posiadająca blond długie włosy.

Ja - Vanessa - wygadana osiemnastolatka, która chodzi zazwyczaj w spodniach. Nienawidzę sukienek ani spódnic. Mam krótkie brązowe włosy i jak mówi moja mama zero gustu. Nie jestem taka jak ona, raczej jej przeciwieństwo.

Wiele osób mówi, że urwałam się z choinki. Nie byłam podobna do matki, ojca czy tez pięknej siostry. Moja uroda była raczej naturalna. Nie lubiłam się stroić, co więcej nie znałam znaczenia tego słowa. Nie miałam zamiaru robić tego, czego nie chce. To była nie moja bajka. Dla mnie liczył się tylko sport, który kochałam. Piłka nożna - to było coś. Gdybym miała możliwość, zamieniłabym się miejscem z pierwszym lepszym chłopakiem. Oni mieli więcej możliwości, nie to co my - dziewczyny.

- Vanesso, kochanie - usłyszałam głos matki. - Zejdź proszę na dół.

Odłożyłam komputer na druga połowę łóżka i z niego zeskoczyłam. Nie wołała mnie zbyt często więc coś musiało się stać, a ja byłam tego ciekawa. Weszłam do salonu gdzie siedziała obok mojego ojca. W ręku trzymała duży list. Nie wiedziałam, co jest w środku. Jednak miałam swoje domysły. Kilka miesięcy temu wpadłam na ciekawe ogłoszenie na obóz piłkarski. Kiedy to zobaczyłam byłam strasznie podekscytowana. Codzienne treningi, ćwiczenia i oczywiście gra w piłkę nożną. To była oferta trzech tygodni spędzonych poza domem. Wysłałam swoje podanie, ale nikt się nie odezwał.

- Co to? - Spytałam w końcu wskazując na kopertę.

- Powinniśmy spytać o to ciebie - powiedziała matka. - Nie przypominamy sobie, abyśmy wysyłali swojego syna na obóz piłkarski.

- Dobrze wiecie, że kocham piłkę - powiedziałam siadając. - Pozwólcie mi jechać, mam oszczędności i ...

- Tu nie chodzi o pieniądze - powiedziała ostro. - Jesteś dziewczynką, a nie chłopakiem.

- Tato!

- Myślę, że możesz jechać - powiedział nie patrząc na matkę. - Zamiast głupiego spa, które wybrała twoja matka możesz jechać na swój obóz.

- Naprawdę? - Spojrzałam na niego niedowierzanie. Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo.

- Nie, nie, nie - powiedziała matka. - Nigdzie nie pojedzie, nie będzie kopać starej ubłoconej kulki.

- To jest jej życie.

- Ale...

- Jedziesz na obóz - uśmiechnął się do mnie. - Oczywiście jeśli chcesz.

- Dziękuje - rzuciłam się na niego.

- Wiem jak ci na tym zależy - zaśmiał się. - Tylko trochę mi się to nie podoba, że nic wcześniej nie powiedziałaś.

- Mi się to w ogóle nie podoba. Nie powinnaś tam jechać. Po za tym kto tam będzie? Mnóstwo chłopaków, którzy myślą tylko o sobie i żadnej dziewczynki.

- Mamo - przerwałam jej. - Nie mam zamiaru być taka jak ty i dobrze o tym wiesz.

- Daj jej już spokój - wtrącił się tata. - Zrobi co zechce, a ty w końcu odpuść.

Rodzicielka wyszła z pokoju, a ja zaczęłam omawiać wyjazd z tatą. Strasznie cieszyłam się na samą myśl, że spędzę trzy tygodnie na granie w piłkę. To było coś o czym marzyłam.

***

Stałam przed wielkim budynkiem, a na moim ramieniu wisiała sportowa torba. W ręku trzymałam drugą, a pod pachą moją piłkę. Denerwowałam się, ale jednocześnie strasznie cieszyłam. To było coś w rodzaju paniki połączonej z ekscytacją.

Imaginy 5sosKde žijí příběhy. Začni objevovat