18. Calum Hood - I will never stop

382 38 1
                                    

- Hej. - Jego głos był mi dobrze znany, chociaż jego postać widziałam po raz pierwszy. - Jestem Calum.

- Skądś Cię znam.

- Wiem skąd. - Uśmiechnął się tajemniczo. - Powiem ci pod jednym warunkiem.

- Ciekawa propozycja.

- Napijesz się ze mną kawy.

- Nie umawiam się z nieznajomymi.

- Znasz już moje imię, więc ja nim nie jestem.

To wspomnienie było po prostu magiczne. Do tej pory pamiętam jego cudowny uśmiech i to jak próbował mnie wyciągnąć na kawę. To było nieco zabawne, a potem poszło jak burza. Zaczęliśmy się spotykać i zakochiwać w sobie. To była nasza, mała tajemnica.

Teraz, po dwóch latach znajomości, siedzę tu. Sama jak palec, o drugiej nad ranem. Nikt mnie nie zna i mi nie ufa. Myślą, że jestem wariatką. Na ich miejscu też bym tak pomyślała. W końcu Cal, miał wiele wielbicielek, które się w nim kochały.

Pewnie i tak nie wiecie, o co mi chodzi. Wszystko wydaje wam się nieco dziwne. Prawda? No to może zacznę od początku.

Ostatnio coraz bardziej się kłóciliśmy. Nie spędzaliśmy już tyle czasu, co dawniej. On wyjeżdżał, a ja zostawałam sama. To mnie denerwowało. Rozumiałam jego prace i to jak bardzo ją kochał. Jednak nie rozumiałam jednego, dlaczego mnie ukrywał i to przed całym światem.

W mediach był singlem, który sypia z kim popadnie. Jednak tak na prawdę miał mnie, swoją własną tajemnice – mnie.

Wczorajszy dzień był najgorszym w naszym związku. Wszystko zaczęło się od głupiego artykułu w gazecie. Na okładce był na nim Calum i jakaś dziewczyna. Obściskiwali się, jak zakochani. Kiedy przyszedł, zaczęłam na niego krzyczeć. Wyzywaliśmy się, a potem on stwierdził, że to nie ma sensu. Rozumiecie? Dwa lata związku, a on nagle stwierdził, że powinniśmy zerwać. Nie pojmowałam tego i dalej tak jest. Wyszedł z domu i odjechał, a ja płakałam jak głupia.

Po kilku godzinach około jedenastej w nocy w radiu mówili o wypadku. Pijany chłopak, a samochód stanął w płomieniach. Przywieźli go do szpitala, a jego stan jest krytyczny. Potem dodali, że jest nim chłopak z zespołu. Hood, Calum Hood - tak się nazywał.

Teraz wiecie, czemu tu siedzę. Czekam na jakikolwiek informacje, chociaż wiem, że mi ich nie udzielą. To jest straszne, ale też prawdziwe.

Chciałabym, aby to wszystko było jednym wielkim snem.

Wstałam z miejsca i postanowiłam spróbować dostać się na oddział, na którym prawdopodobnie leżał. Stałam tyłem do wielkiego lustra, które było w windzie. Nawet nie chciałam na siebie patrzeć. Na pewno moje oczy były opuchnięte, a policzki pokryte resztkami łez, które zdążyły wypłynąć. Włosy miałam rozczochrane, a brzuch zaciskał się od braku kofeiny.

Dźwięk windy sygnalizował, że czas wysiąść. Przeszłam do pustego korytarza, w którym stał automat. Od razu zakupiłam sobie kawę. Niektórzy mówili, że jestem uzależniona. Jednak to nie prawda. Po prostu ją lubiłam, nic więcej.

- Daj kroplówkę temu z dwieście dziesięć. Przed chwilą przywieźli go z bloku – usłyszałam głos starszej kobiety.

Mówili o Calumie? Był operowany? Przeszłam przez kolejne drzwi i wtedy dostrzegłam kilku ochroniarzy. Szef ochrony zespołu, rozmawiał z pielęgniarką. Założyłam na głowę kaptur i przeszłam obok niego niezauważona. Odwiedziny o tej porze były zabronione, więc to było nieco dziwne. Nikt mnie nie wyrzucił, ale to pewnie dlatego, że był tu straszny tłok.

Imaginy 5sosWhere stories live. Discover now